Wczoraj istna wiosna. 10 stopni plus, słoneczko. Ciemiernik puszcza pąki kwiatowe na potęgę.
Dziś już znacznie gorzej... No trudno, taki klimat!...
***
Zaprosiły mniejsze dziecka na obiad. Trzydaniowy! Z założenia dietetyczny. No, tu bym nieco polemizowała... Za to wszystko było przepyszne! Tylko przed budyniem skapitulowałam, bo od dziecka nie lubię...
Taka trauma budyniowa. Babcia gotowała mniej więcej raz na dwa tygodnie, w piątki przeważnie. Na ciepło jeszcze dawałam radę, ale gdy na zimnym egzemplarzu pojawiała się taka skórka... To było gorsze niż kożuch na mleku!!! Brr...
***
Gdyby tak jednak zima się namyśliła i zawitała, jesteśmy z Małżem gotowi na jej przyjęcie. Albowiem nabyliśmy sobie oboje po puchowej kurteczce. Małżowa czarna, elegancka, jak dla jakiego ,,derechtora''. Moja w kolorze stali nierdzewnej, długa za ,,cztery litery'', by owe nie marzły w razie czego...
***
A na pierwszy tydzień pomorskich ferii ,,grozi'' mi 7 dni z wnukami ukochanymi! Istna rewolucja w ustabilizowanym emeryckim życiu... Sporo obaw, ale i wielka radość! Podołam? Chyba tak... Potem odpocznę! Największy stres to nadmierna ,,żywotność'' Stasinkowa. I wytwarzane przez niego decybele...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Żyję,żyję
Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...
-
Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...
-
Jakiś czas temu, podczas Kołowej narady nad zagadnieniem, jaki upominek podarować Basi z okazji 50-tki, padła propozycja wykupienia masażu....
-
... za Waszą ,,obronę''. Chyba przejęłyście się słowami Elizy bardziej niż ja sama. Mnie tylko do głębi oburzyło nazwanie ,,byle jak...
Wytrzymasz, wytrzymasz, co najwyżej będziesz miała chwilami złudzenie, że jesteś z powrotem w szkole i właśnie jest przerwa.Dwa lata temu nabyłam kurtkę puchową i tylko raz miałam na sobie- ZIMA ZA KIEPSKA NA JEJ NOSZENIE. A moja jest w kolorze ciemnej śliwki węgierki.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Budyń uwielbiam, ale tylko ciepły. Na zimno z kożuchem zdecydowanie nie! :)
OdpowiedzUsuńZ wnukami na pewno będzie fantastycznie! :)
Przeczytałam i natychmiast przed oczyma wyobraźni pojawiła się micha zziębniętego budyniu - absolutnie niejadalne :).
OdpowiedzUsuńJeszcze gorzej znoszę zimny kisiel. Taki lekko mętny i do tego z gumowatą skórką na wierzchu...
Aj...
Pozdrawiam serdecznie,
Al
Budyń... Oj, brrrrrrrrrr!
OdpowiedzUsuńZakup zaprocentuje, wszak niejedna zima przed nami :-D
Z chłopakami dasz radę, są na pewno fantastyczni.
dasz radę kochana! Na pewno :)
OdpowiedzUsuńA budyń uwielbiam, najbardziej ciepły, ale i zimnym z tą skórką również, ona jest najważniejsza!
Jak kurtałka w kolorze nierdzewnym to musowo elegancka!
OdpowiedzUsuńWłaśnie w takich postach brakuje mi u ciebie fotek... trzydaniowego obiadu np ;)
No sorry, ale ja sobie nie radzę z tak skomplikowanymi zadaniami...
OdpowiedzUsuńDla Ciebie dwoje wnucząt w domu to codzienność, a ja jestem babcią z doskoku.
OdpowiedzUsuńFantastyczni i energiczni!:)
OdpowiedzUsuńKisiel też wyłącznie gorący i nie za gęsty...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję...
OdpowiedzUsuńKOlor węgierkowy zdecydowanie bardziej by mi odpowiadał...
OdpowiedzUsuńja też wole jak jest ciepło.
OdpowiedzUsuńZ ukochanymi wnukami na pewno będzie fantastycznie, ale i na pewno będziesz musiała potem odpoczywać - wiem to z doświadczeń mojej przyjaciółki. Za to wspomnień do opowiadania przy rodzinnych zborach ile!
OdpowiedzUsuńReanimacja z pewnością będzie konieczna!
OdpowiedzUsuńZima jest dla dzieci i narciarzy.
OdpowiedzUsuń