Pani sąsiadka z góry ma prawie 90 lat. I posiada kury. Naprzeciw budynku, w zagrodzie z jednej strony otoczonej płotem, z drugiej do niedawna kanałem młyńskim.
Jakiś czas temu kanał zaczął zarastać, aż wreszcie wody już w nim ani-ani... No i kury zaczęły korzystać z nowych miejsc spacerowych, m.in. zagościły na naszym kawałku działki.
Z panią sąsiadką od trzydziestu paru lat żyjemy raczej w zgodzie, jakiś incydent pojedynczy był z ćwierć wieku temu. A tu dziś...
Coś nagle opętało moją niemrawą Erę-staruchę. Wyszła pod krzaczek spokojnie, nagle zobaczyła i usłyszała gdakające stadko i się zaczęło! Drób wrzeszczał i rozbiegał się na wszystkie strony, suka jak oszalała gnała przez trzciny z wyraźną chęcią mordu, dwie sąsiadki i ja na brzegu próbowałyśmy przywołać zwierza do porządku. Ale gdzie tam!
Wizja sąsiedzkiej wojny z leciwą góralką stanęła mi przed oczami. I przy okazji z sołtysem, bo to syn sąsiadki, mój niby dobry kolega, ale wiadomo...
Ile kur ta moja bestia załatwi? I jak to zrekompensować ewentualnie? - takie myśli mi biegały po głowie, gdy ruszyłam przez kanał (pełna obaw, że może gdzieś ugrzęznę), by w końcu Erę schwytać. Pani sąsiadka już zdążyła się rozpłakać nad losem swojego stadka, które praktycznie nagle znikło i nastąpiła złowroga cisza.
Zamknęłam Erę w domu i poszłam sprawdzić, czy jakieś zwłoki nie leżą w trzcinie. Trudno się chodziło wśród chaszczy i uginających się kęp zielska. Ofiar nie znalazłam, ale w obejściu sąsiadki nadal nie było ani jednej kury... I jak tu teraz zgadnąć, gdzie wystraszony drób uszedł w poszukiwaniu azylu?
Po jakiejś godzinie usłyszałam pierwsze gdaknięcia. Sąsiadka poinformowała mnie, że część stada wróciła, ale nie wszystkie sztuki. Małż po powrocie z pracy dokładnie zwizytował miejsce psiej akcji, wizja lokalna nie ujawniła na szczęście ani jednego kurzego truchła. To mnie mocno pocieszyło...
A teraz mi poradźcie. Jeśli np. jutro sąsiadka stwierdzi, że się trzech sztuk nie doliczyła, mam się czuć winna czy nie? Bo z jednej strony psi atak nastąpił na moim terenie, ale kontynuował się potem na neutralnym (kanał) i wreszcie na cudzym. Naprawdę nie chcę kurzej wojny z mocno starszą panią ze skłonnością do omdleń i spazmów!