Małż od lat rozbija urlop na niedługie odcinki. Pięć dni w maju, pięć w czerwcu, 3-4 w sierpniu na Piernikalia i dwa pełne tygodnie we wrześniu. Majowy odcinek już za nami, zabraliśmy się w weekend za planowanie czerwcowego.
Mnie się marzyła ,,ściana wschodnia'', dokładniej południowo-wschodnia. Tereny dotąd nieznane - Lublin, Zamość, Łańcut, może też Drohiczyn. Ale nie chcemy wykorzystywać nadmiernie Asi i Michała w opiece nad Erą, więc musieliśmy wziąć pod uwagę podróż z psem. Niby coraz więcej pensjonatów i hoteli na czworonoga się zgadza, ale nasz okaz z nieszczelną ,,hydrauliką'' byłby jednak problemem nie lada.
Więc pozostają domki, gdzieś w lesie i nad wodą. Szukaliśmy, szukaliśmy i, po odrzuceniu Kaszub jako zbyt bliskich i znanych, zdecydowaliśmy się na Mazury. Małż nie zna w ogóle krainy, ja od dziecięcia też nie bywałam. Czerwiec jeszcze raczej nie nadmiernie zatłoczony, może być sympatycznie.
Wczoraj wieczorem zabukowaliśmy chatkę typu ,,Brda'' i dokonaliśmy przelewu. Szkoda, że nie da się zaklepać również pogody... Z dwutygodniowego pobytu przed wieloma laty w okolicach Rucianego-Nidy zapamiętałam bowiem właściwie tylko jedno: DESZCZ! Lało, mżyło, kapało lub siąpiło nieustannie...
Tak więc niedługo na osobiste oczy ujrzę jezioro Mamry, bo na wschodnim brzegu tegoż będziemy rezydować. Cztery kilometry od Węgorzewa, gdzie pewnie będziemy jeść obiady. Mam też cichą nadzieję, że może już się w lasach jakieś pierwsze grzybki pokażą...
Na wypadek niepogody totalnej chciałabym załadować jakieś lektury do mojego e-Zygusia. Tymczasem znów jakieś niespodzianki na e-books4me. Każą wpisywać hasła, których nie sposób odczytać! Ani okiem gołym, ani uzbrojonym w okulary, ani przez lupę. Nic to, autem jedziemy, można i lektury tradycyjne spakować!
Przed wyjazdem jeszcze czeka nas parę wydarzeń muzycznych. Od piątku do niedzieli Blues Festiwal w Gdyni, w środę dziesiątego dyplomowe koncerty uczniów Asi na Akademii. I jeszcze gdzieś w tzw. ,,międzyczasie'' muszę sobie krwi utoczyć do badania, bo po powrocie jadę na przesłuchanie do pani kardiolog...
A jedenastego stuka nam 38 lat pożycia! Nie do wiary... Podobno kochać współmałżonka po tylu latach to już kazirodztwo. Na szczęście niekaralne. Jeszcze...:)
Mazury kocham!!! Bywam tak często jak mogę. Co roku jakiś fragment wakacji i kilka weekendów. I wciąż chcę więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zgago ja mialam ten sam problem na ebooks4me.Napisalam tam na forum i ktos mi poradzil zebym klikala w linki bezposrednie podawane pod kazda prawie ksiazka.I dziala! Laduja sie bez problemu. Wczoraj sciagnelam znowu kilka .
OdpowiedzUsuń-- to ja życzę wspaniałej pogody.. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPogoda u nas na mazurach zapowiada się na czerwiec piękna. Na grzybki jeszcze zdecydowanie za wcześnie - w lesie sucho strasznie.
OdpowiedzUsuńPiękne Mazury. Ale te komary ...
OdpowiedzUsuńWow, ale rocznica! :)
OdpowiedzUsuńCudny wyjazd Wam się szykuje... piękne okolice :) Trzymam kciuki za udaną pogodę!
38? To jeszcze młodzi jesteście, co ja mam powiedzieć???? No jasne, że kazirodztwo. Bardzo lubię domki typu Brda. Uważajcie tylko na kleszcze - u siebie, nie u psa; ją popsikacie psim odkleszcowcem, typu Frontline.A Wy - rączki i nóżki wysmarowanie aptecznym Bayerowski Autanem, długie spodnie i koniecznie skarpetki na nogach. A wieczorem codziennie przegląd czy mimo tego jakieś paskudztwo się nie przyczepiło. Te mazurskie kleszcze są niemal w 100% roznoszące boreliozę.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Nie strasz, Aniu!
OdpowiedzUsuńPOgoda na pewno się przyda, dzięki!
OdpowiedzUsuńMnie nie gryzą...:) Widocznie zła krew?
OdpowiedzUsuńAle jakby z tydzień popadało?
OdpowiedzUsuńOby Twoje życzenie stało się rozkazem!
OdpowiedzUsuńDzięki, spróbujemy!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że też się zakochamy...
OdpowiedzUsuńJeśli poprzednio był deszcz, to teraz należy się pogodowa rekompensata :-)
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę...
OdpowiedzUsuńkod odświeżać aż będzie czytelny, nie przepisywać nieczytelnego bo kolejny będzie jeszcze trudniejszy
OdpowiedzUsuńteż się zakochałam w Mazurach! i kicha, że kleszcze, że komary! Ja chcę na Mazury!
OdpowiedzUsuńMamy metę u Herrmannów w okolicy Rynu (Ryna?), psy mile widziane o ile widziałam, nawet obcokrajowe były ;)
Ryn zamierzamy odwiedzić koniecznie!
OdpowiedzUsuńA to podstępni szyfranci!
OdpowiedzUsuń