Taka to już nowa tradycja chyba się narodziła, że Gwiazdka wiosenna, a Wielkanoc zimowa. Kwitnące krokusy zasypał dziś śnieg, praktycznie sypało cały dzień...
Tak czy owak świąteczny czas nastał, więc nie ma zmiłuj, parę rzeczy trzeba przygotować. Tak mi się w tej chwili skojarzyło, że tylko raz w dorosłym życiu spędziłam Wielkanoc we własnym domu. Pierworodny miał wtedy dopiero tydzień i jakoś nie zdecydowaliśmy się z takim maleńtasem pojechać do Rodziców. Przez szereg następnych lat, aż do śmierci Mamy i Taty, wszystkie święta spędzaliśmy w Gdyni. A od kiedy Ich zabrakło dzielimy te dwa dni między Szymonem i Hanią a teściami Asi.
Zawsze składkowo, więc pracy niewiele. Każda z nas przygotowuje swoje specjały, przy czym repertuar bożonarodzeniowy jest praktycznie stały, natomiast na Wielkanoc zdarzają się eksperymenty.
Tego roku miałam w planie nowy wypiek, nawet już go tydzień temu wypróbowałam i wyszedł całkiem udany. Ale ,,głos ludu'' domaga się ciasteczek z ziarenkami, więc trudno! Nie przepadam za ich produkcją, choć są naprawdę pyszne, a największą wielbicielką jest mama Hani, mojej synowej, oraz Seba i Staszek. A wnukom nie sposób odmówić przecież...
Na dziś gotowe są dwa mazurki, popełnione wczoraj przy pomocy Asi oraz pasztet, do upieczenia jutro. W sobotę ugotuję żurek, upiekę białą kiełbasę i zrobię wspomniane ciastka. I tyle! Z komórki wywędrują gruszki w occie, dżem z czarnej porzeczki do sosu cumberland i jakieś soki do herbaty.
Większość z nas na nieustających dietkach, więc kto to zje?....
Grażynko, a może być pstrąg zamiast tego karpia????;)))))
OdpowiedzUsuńZ kroniki zwanej życiem pamiętam różne pogody w czasie Wielkanocy- od zadymki śnieżnej po niemal upał.Osobiście wolę ten ciepły wariant.
A ja mam luz, tylko obiadek w poniedziałek. A i to w ilościach mini-mini, bo tu amatorów "wielkiego żarcia" brak. A dzieciaki mają tak wąski repertuar potraw, że na palcach jednej ręki policzyć można co jedzą. Pomału się do tego faktu przyzwyczajam i przestaję się zastanawiać co im ugotować czy też upiec.
Miłych Świąt!!!!
Pewnie, że pstrąg. My w ogóle karpia nie jemy od lat co najmniej dwudziestu... Pięknych Świąt życzę, a na pewno takie będą, skoro z całą rodzinką!
UsuńVox populi, vox Dei
OdpowiedzUsuńWesołych świąt
Tylko czasem żal, że głos Zgagi w tłumie ginie, ale nic to... Wesołych i zdrowych!
UsuńSpokojnych świąt :)
OdpowiedzUsuńWzajemnie, kochana!
UsuńKochana!
OdpowiedzUsuńI już po świętach.
Wiosenny nastrój za oknem, zatem pora pomyśleć o siewie, sadzeniu w ogródeczku na balkonie.
Ja już rozpoczęłam sezon wiosna/lato 2018.
Pozdrawiam milutko:)