Niedawno w jakiejś czytanej powieści natknęłam się na zdanie, w którym mowa była o tym, że bohaterkę w dzieciństwie ubierano na czerwono, a jej siostrę na niebiesko. - To tak, jak u mnie - pomyślałam. I przypomniałam sobie...
Gdy byłyśmy z Sister małymi dziewczynkami, Mama nazywała nas czasem imionami kwiatów. Ja byłam ,,Niezapominajką'', a Basia ,,Stokrotką''. I stąd kolory naszych (podobnych) sukienek - moje niebieskie, Basi czerwone. Kilka takich zestawów doskonale pamiętam, ciekawe, czy Sister też?
Pierwsze sześć lat życia spędziłam na obrzeżach Wejherowa, praktycznie już na wsi. W pobliżu płynęła rzeka, nad którą rosły niezapominajki i kaczeńce. Mam do nich ogromny sentyment do dziś. Ale najbardziej zapadły mi w pamięć kwiatki, których potem, po wyprowadzce do Gdyni, i w dalszym długim życiu, już nigdzie nie spotkałam. Rosły na nadrzecznej łące, a ja jako małe dziecię nazwałam je ,,czarodziejkami''. Były dość niepozorne - na krótkiej łodydze z podłużnymi liśćmi ułożonymi w rozetkę były amarantowe stożkowate kolby... Cała roślina miała co najwyżej 15 centymetrów.
Od tamtych czasów obejrzałam mnóstwo atlasów roślin, bywałam na łąkach w wielu miejscach w Polsce, nigdzie ani śladu moich ,,czarodziejek''.
Z ogrodu przy wejherowskim domu pamiętam klomb z tulipanami, które uwielbiała Babcia.
I takie krzewy, które późnym latem wypuszczały kremowobiałe kity, nigdy nie mogę zapamiętać ich nazwy. Coś podobnego rośnie parę metrów od mojego obecnego domu, ale sąsiadka nazwy rośliny nie zna, bo to dobro odziedziczone...
Lubię też ogromnie malwy, obecne niegdyś w każdym wiejskim obejściu, dziś niemodne. Niestety, w moim mini ogródku nie mam płotu, ani wystarczającego nasłonecznienia, by je posadzić. Kilka prób zakończyło się porażką.
O tak :) uwielbiam malwy :) a kocham piwonie :)
OdpowiedzUsuńJa próbuje z piwoniami i od 3 lat porazka za porazką :(((
Pięknie wyrastają i w pewnym momencie sr..... i wysycha :((
Ale będę dalej próbować :)) nie poddam się :))
Mam dwa krzaki piwonii z tego samego źródła. Jeden pięknie kwitnie co roku, drugi jakiś rachityczny, jak się wysili na 3 kwiaty, to już sukces. Teraz go przesadziłam w nowe miejsce, zobaczę, co się wydarzy. Pozdrawiam!
UsuńZ tego co słyszałam, piwonie bardzo długo się aklimatyzują, czasem kwitną dopiero po 2-3 latach po posadzeniu. U mnie tak było.
OdpowiedzUsuńMoje zakwitły od razu, tyle, że nierównomiernie...
UsuńPiwonie bardzo nie lubią przesadzania. Po przesadzeniu mogą już nigdy nie zakwitnąć.
OdpowiedzUsuńNie kojarzę tych kwiatków, o których piszesz. Za to Wejherowo uznałam za ładne miasteczko, jezdziłam tam na zakupy gdy spędzałam lato na działce brata w Bieszkowicach.Działka była super, bo nad jeziorem, a dookoła były lasy. Wtedy było jeszcze tam dość pustawo, teraz -tłumy.
Miłego;)
Teraz i Bieszkowice, i Wejherowo bardzo zmienione na korzyść. Miłego weekendu!
UsuńKilka lat temu wyrosły malwy pod jednym z wieżowców niedaleko mojej szkoły. Nie ukrywam, że zdziwiłam się mocno - przecież to środek miasta... Potem wokół malw wyrósł piękny płotek i.... do dzisiaj któryś z lokatorów dba i o malwy i o ogródek, i jest to strasznie cieszący widok oko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Też zauważyłam, że malwy wracają do łask w mieście...
Usuń