środa, 16 stycznia 2013

Miks medyczno-garderobiany

Udałam się byłam po Mamidła i swoje wyniki do przychodni. Zwykle wystarczyło nazwisko podać, pani pogrzebała w przegródce i wydała. A tu dziś poproszono mnie najsamprzód o dowód osobisty, potem o dowód Mamy, którego nie posiadałam przy sobie. - Czy ma pani upoważnienie do odbioru cudzych wyników? - Mam! Od roku. A przychodzę tu średnio co miesiąc... Miałam taką nieśmiałą nadzieję, że już mnie panie pamiętają. Widać nie... No, trudno! Jak mam udowodnić, że nie jestem wielbłądem?!


Pani popatrzyła na mnie dziwnie, po czym postukała w klawiaturę i po chwili mnie ,,uniewinniła''. Uff!


Czy to, co mnie spotkało, zawdzięczam EWUŚ-owi?


***


Moje cholesterole jako-takie. Cząstkowe w normie, całkowity ciut przekroczony, chyba wskutek okresu świąteczno-noworocznego. Cukier też ok, choć na granicy poprawności.


U Mamidła na cztery badane wskaźniki dwa poprawne, dwa nie. Potasu za mało, a kreatyniny za dużo. Pewnie dojdą nowe piguły...


***


Nocka bezsenna pewno przede mną... Taki durny organizm! Kiedy nazajutrz trzeba wstać skoro świt, czyli po siódmej, nijak nie mogę zasnąć. Miotam się i miotam, do czwartej albo i dalej.  Wcześniejsze niż zwykle udanie się na spoczynek tylko pogarsza sprawę. Więc staram się domęczyć do cna. Żeby się już oczy na amen kleiły. Kładę się z przekonaniem, że padnę od razu. Też nic!  W ostatni czwartek (przed badaniami)  doliczyłam do ponad pięciuset ,,baranów'', potem już przestałam....


***


Choinka wywędrowała z pokoju i odzyskałam dostęp do części garderoby! Przed instalacją drzewka przegrupowałam porcję ciuchów do szafki, gdzie dostęp miał być niemożliwy. Niby przemyślałam, ale już na trzeci dzień odczułam, że bez jednej niebieskiej bluzki ani rusz! Dziś ją wyciągnęłam i uznałam, że w sumie: - O co chodziło?! Przez następne 3 miesiące mogę się obejść bez żalu... Ot, przewrotna babska natura!


***


Na weekend w pieleszach zapowiedziana rewolucja w garderobie Małża. Konkretnie przegląd koszul! Wyrzucamy wszystkie  z postrzępionymi kołnierzykami i mankietami. Czeka mnie ciężka bitwa! Każdej sztuki będzie próbował bronić... Uprzedzając pytanie: - W czym ja teraz będę chodził? - nabyłam dziś dwie nówki!


Moim celem jest eksterminacja co najmniej dziesięciu. W ramach twardych negocjacji gotowa jestem zejść do ośmiu. I ani sztuki mniej! ,,Cierpliwości wiele trzeba''... Nie będzie łatwo!


 


 

10 komentarzy:

  1. ...ano nas sprawdzają Zgago, bo ochrona danych osobowych... głupota jakich mało, żeby rodzina nie mogła odbierać wyników czy kart...

    OdpowiedzUsuń
  2. Solidaryzuję się z mężem.
    Tez walczę a każdą sztukę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak Ci sie juz uda ta walka z koszulami to moze przybedziesz do mnie i pomozesz w mojej walce z mezowymi swetrami.
    Kurcze, ja nie rozumiem co ten moj Wspanialy ma na punkcie swetrow. Nie przesadze jak powiem, ze ma cos ok. 30 sztuk, zajmuje to kupe miejsca w jego szafie, ktore ja moglabym wykorzystac na moje szmaty, ktore nie mieszcza sie w mojej szafie:))))
    Wiem, egoistyczny interes w tym widze;)
    A w ogole to nigdy nie lubilam jak facet nosi swetry... jak to sie stalo.... nie wiem do dzis;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie to wcale w tym poście nie udowodniłaś, że nie jesteś wielbłądem ;)
    Powodzenia z ciuchorewolucją - ja też z tych ciuchozostawiaczy bardziej...

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaaa. buty idą na śmietnik gdy już mają dziury na wylot i odleżą się ze 2 lata, koszul to mamy chyba na 5 facetów i wszystkie ukochane, nie do ruszenia, podobnie z dresami .Największego wnerwa dostaję, gdy wyciąga takie stareńkie adidasy, które ledwo się trzymają w całości i snuje opowieść, jak je kupował w sklepie Pumy na Nowym Świecie. Masakra. Życzę Ci powodzenia w wyrzucaniu. Ja już się wyłączyłam z tego, w końcu jest już dorosły.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O buty walczyć nie muszę! Sam wyrzuca. Ale stareńkie podkoszulki to zmora... Każda pełna wspomnień!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie się też nazbierało przez ostatnie pół roku... A co do wielbłąda - chyba mi garb kiełkuje...

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj tak, swetrów też dostatek. Nie nosi, a przechowuje... Też pan w swetrze nie dla mnie! Na szczęście z racji funkcji obecnie Małż generalnie w marynarce. I to wygląda!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wierzę, że te batalie wygrywasz! Twojej Marii nie sposób nie ulec...

    OdpowiedzUsuń
  10. ,,Gópie'' procedury!!!

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...