czwartek, 4 września 2014

Powrót demona

Demona pracy!


Dawno u mnie nie gościł... A dziś się znienacka pojawił. Najpierw zarządził remanent w lodówce, gdzie parę ,,zaszłości'' zalegało. Asumpt do przeglądu dała lektura aktualna.,,Serwantka'' Moniki Sawickiej.


Potem demon zagnał do dżungli naprzeciwko tarasu, bo obrodziły śliwki węgierki. Ze sporej ich porcji oraz trzech ogromnych antonówek wyprodukowałam 3 butelki soku. Resztki z sokownika pochłonął z dziką przyjemnością kolega Małż.


W tak zwanym międzyczasie dokonałam wstępnej przegrzebki letniej garderoby. Sporo się tego uzbierało, ledwie połowę zdążyłam na siebie wzuć tego lata. Przegląd dżinsów też zaowocował, niestety, pozbyciem się kilku par spodni - za ciasnych!!! Dwa wory do pojemnika ekologicznego poszły w sumie...


Obiadek takoż bardziej pracochłonny niż zwykle. Niby taka zwykła zupka - buraczkowa. Ale obierania moc! I krojenia w kosteczkę. Psica, jak zawsze czujna, gdy mięsko wyciągnęłam celem oddzielenia części jadalnych od ,,erkowych''.


Pod wieczór kontrolna wizyta z Erą u doktora. I znów nowe leki, kolejne 150 zł poszło, a jeszcze mamieni byliśmy ,,superkarmą'', ponoć  znakomitą na stawy, za jedyne 300! Obiecaliśmy, że się zastanowimy!


Komórka pęka w szwach od przetworów, więc chyba już basta! Jeszcze tylko nalewka pigwowa w planach. Owoce, całkiem liczne,  spokojnie dojrzewają na dwóch krzakach. Zajmę się nimi po powrocie z wrześniowych wojaży.


Chyba wczesna zima się szykuje, albowiem już wychynęły na świat boży zimowity! Zwykle pojawiały się najwcześniej w połowie września...



8 komentarzy:

  1. w tym roku wszystko wcześniej to i jesienne kwiaty też. U mnie zostały do przerobienia jabłka szara reneta i winogrona, ale na nie czas, niech nabierają cukru.
    Leki zwierzęce są za drogie, ludzie często z tego powodu nie leczą zwierząt lub usiłują leczyć je lekami ludzkimi, co się przeważnie zawsze kończy źle.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam ten sam problem ze spiżarnia. Jest za mała.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie raczej dopadł demon lenistwa. Z przetworów to robię tylko i wyłącznie kiszonki. Żadnych dżemów, soków, kompotów.
    Każdy kontakt z wetem zawsze drenował dokładnie mój portfel - drogie leki i drogie zabiegi. U mnie było drożej bo pies miniaturowy, a więc trudniejszy w leczeniu (ponoc), a koleżanka płaciła więcej bo jej pies był duży, czyli owczarek berneński. Ostatnio znajoma zapłaciła za operację swej suni (york) równe 1000 zł, bo operował ją pan profesor. Ale gdy jeszcze nie miał tytułu za taki sam zabieg brał 1/3 tej sumy.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sok z węgierek to dla mnie kompletna nowość. Do czego używasz?

    OdpowiedzUsuń
  5. Będę z ciepłą wodą mieszać zamiast herbaty...

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż, jeśli już mamy kochanego zwierza, to jesteśmy gotowi na wiele...

    OdpowiedzUsuń
  7. Skąd by tu wziąć pompkę pana Kleksa?...

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie czeka jeszcze pigwówka, a z przetworów bezprocentowych też renety. I może jeszcze jedna porcja papryki? Jeśli znajdę trochę miejsca na półkach. Może by piętrowo słoiki stawiać?...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...