sobota, 31 sierpnia 2019

28 lat później...

Spotkanie z moją ukochaną klasą sprzed lat
w żadnym stopniu mnie nie rozczarowało. Wręcz przeciwnie. Choć poza trzema, czterema osobami nikogo nie rozpoznałam... Trudno bowiem bez problemu zidentyfikować osóbkę, którą się ostatnio widziało, gdy miała lat 15, a teraz ma 43!

Moi absolwenci generalnie zadowoleni z życia, choć ich losy przez ponad ćwierć wieku układały się różnie. Najważniejsze, że obecnie ścieżki życiowe wyprostowane. Rozbiegli się po świecie, ale na hasło stawiło się jakieś 80 procent.

Byłam jedynym zaproszonym nauczycielem. Kilkoro już w lepszym ze światów, inni nieosiągalni. Fakt, że z tymi dzieciakami miałam wyjątkowy kontakt.  Mniemam, że z wzajemnością, o czym dziś świadczył piękny bukiet i gromkie sto lat... 

W szkole, do której chodzili, spędziłam połowę mego belferskiego życia. W drugiej placówce  było znacznie lepiej pod wieloma względami, ale takiej klasy już nie spotkałam...


4 komentarze:

  1. Ja czekam do 5 października na spotkanie ze swoją ulubioną klasą, po 25 latach. Mam nadzieję, że będzie miło. Ciekawe ilu uczniów się odliczy i ilu rozpoznam. Miłej niedzieli Zgago!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę tak pozytywnych wrażeń, jakie były moim udziałem wczoraj!

      Usuń
  2. Moja matka też była nauczycielką, ale w zawodzie pracowała za krótko, by doczekać się ulubionych uczniów. Jednak jest jedno zdjęcie, na którym bardzo młoda kobieta otoczona jest grupką dzieci-to była jej pierwsza praca. W roku 1993 moja koleżanka zorganizowała zjazd studencki, koleżanek i kolegów trochę przyszło, ale opiekuna roku zabrakło. Cieszy fakt, że są jednak ludzie, którzy kultywują piękną tradycję. Życzę zdrowia na dalsze lata, żeby takich spotkań mogło być więcej. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozazdrościć takiego spotkania. Trochę żałuję, że nie udało mi się być obecnym na takich spotkaniach z moją licealną klasą, tzn. moją jako ucznia. Teraz już za późno na takie spotkania... a swojej ostatniej szkoły to już chyba bez względu na okoliczności nie odwiedzę... od siedmiu lat w niej nie byłem, choć to zaledwie 300 metrów ode mnie... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...