Udało się zwerbować panią, która spędzi z Mamą 3 dni w tygodniu! Z nocowaniem włącznie. Osoba doświadczona w opiece nad tego typu chorymi, spokojna, niemłoda, ale żwawa.
Wolność jest bezcenna, więc na kieszeni się nam to nieźle odbije, ale przynajmniej pielesze będą w miarę ogarnięte i może nawet ogródek. A Małż będzie mógł w każdą niedzielę popedałować, do czego tęsknił okrutnie...
Trochę trzeba będzie dom gdyński przeorganizować, nic to, damy radę.
Oczywista to oczywistość, że panią Ewę zyskaliśmy dzięki Magdzie. Jesteś naszym domowym aniołem, kobito! Choć fizycznie oddalonym o prawie 600 kilometrów...
***
Pieczywa naprodukowałam przez weekend dla wojska! Najpierw już tradycyjny chleb na drożdżach, a dziś na zakwasie. No, prawie, bo jednak trochę drożdży (za radą Magdy, rzecz jasna!) też dodałam. Ciekawy wyszedł, wilgotny, ciut ,,gliniasty'', ale ja taki właśnie najbardziej lubię. Tylko cały kminek z wierzchu się osypuje przy manipulacjach z nożem... No trudno! Nie zamierzam ustawać w chlebowych eksperymentach.
Żeby ziarenka nie spadały przed pieczeniem trzeba chlebek posmarować rozkłóconym jajkiem z odrobiną mleka. Ja posypuję otrębami , słonecznikiem i dynią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Iga
Wszystko zaczyna się organizować- spokojnie powolutku. Pewnie , że to nieźle daje po kieszeni, a przede wszystkim wprowadza duże zmiany w życiu rodziny. Może to banalne co teraz napiszę, ale; Mamę ma się tylko jedną .... moja ostatnie półtora roku też spędziła w łóżku i też nieraz było ciężko. Od trzech miesięcy Jej już nie ma z nami i tej pustki nic nie zastąpi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
nawet od najukochańszej osoby konieczny jest odpoczynek, i całe szczęście, że stać Was na kogoś profesjonalnego.
OdpowiedzUsuń...odpoczynek się wam należy, sam często przebywałem z babcią i wiem, że to kochana kobietka była ale potrafiła wejść człowiekowi na głowę. Co do chleba, to własnej roboty najlepszy, tylko za kminkiem nie przepadam bleee...
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że udało się znaleźć kogoś do opieki nad mamą:) Będziesz mogła odpocząć choć troszkę:)
OdpowiedzUsuńTo kiedy pierwszy wyjazd do pieleszy?
Myślę że to była bardzo mądra chociaż kosztowna decyzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie no, jestem rozczarowana.... drożdże dodałaś :(
OdpowiedzUsuńGratuluję! I pieczywa i nowej opiekunki!
OdpowiedzUsuńDzięki...
OdpowiedzUsuńTak już mam, durna Zosia-Samosia!
OdpowiedzUsuńTez tak sądzę...
OdpowiedzUsuńW sobotę wieczorem, hurra!
OdpowiedzUsuńKminek i tak spada przy krojeniu, więc mógłbyś się śmiało poczęstować!
OdpowiedzUsuńZ drożdżowego nic nie spada...
OdpowiedzUsuń