Żebym to ja wiedziała, w co klikam, kiedy się komentarze zablokowują!... Tymczasem pojęcia bladego nie mam, przez co błąd od czasu do czasu po raz kolejny popełniam. No, sorry, wybaczcie!
***
Pierwszy aerobik po półrocznej przerwie od ruchu... W dodatku z młódkami, nie seniorami. Przetrwałam, skrapiając jednak obficie podłogę i karimatę kroplami potu! Ale o to mi chodziło, by poczuć prawdziwe zmęczenie. Starałam się wykonać wszystko, tylko podskoki symulowałam, bo to nie na mój wiek i ciśnienie.
Liczę na w miarę szybkie pozbycie się brzuszka... Bo ta krągłość mnie drażni bardzo!
***
Nadspodziewanie ciekawą surówkę dziś sobie zrobiłam do obiadu. Z czerwonej kapusty, marchewki i jednej malinówki. Do tego sok z cytryny, sól, pieprz, odrobina cukru i sporo koperku. Kolorek wyszedł niezbyt apetyczny, ale smak bardzo, bardzo dobry!Polecam...
-- witaj... z komentarzami to nie wiem... też mi sie raz tak trafiło i nie mam pojęcia w co kliknęłam...... więc jeżeli ktoś podpowie to i ja skorzystam....// może taki mały cwaniaczek ze mnie, ale przecież chodzi o to , by wiedzieć...//... suróweczkę , wypróbuję, tylko najpierw muszę się uporać ze swoją z pekińskiej...
OdpowiedzUsuń-- pozdrawiam... :)
-- a u mnie babie lato wróciło.... znowu jest pięknie...
Nie mam bloga to nie pomogę w kwestii klikania;)
OdpowiedzUsuńAle podziwiam Cię za te ćwiczenia:) Kondycję to Ty masz niezłą!:)
A co do poprzedniego postu to sytuacja jakby żywcem wyjęta z "Usterki";)
chłopaki chcą ciągle bawić się w kółko graniaste" - już nie muszę na aerobik;))
OdpowiedzUsuńkondycji życzę - i efektów;)
Jesienią trudniej pozbyć się nadmiaru brzuszka. Też mi się uzbierało, a tak się cieszyłam ze poszło 3 kg w czasie choroby. Myślałam że już tak pozostanie. Figa z makiem, hehe.
OdpowiedzUsuńDokładnie taką samą surówkę zrobiłam wczoraj:) Dodaję jeszcze odrobinę musztardy do smaku, a samą kapustę parzę wrzątkiem żeby nie była taka twarda. Pycha! Może się marchewka niezbyt dobrze kolorystycznie prezentuje, ale co tam, ważne, że smaczna:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia z aerobikiem. Ja wytargałam rower stacjonarny...
Dojrzewam do nabycia takiego sprzętu, choć z miejscem w pokoju marnie...
OdpowiedzUsuńOj, niełatwo zlikwidować to, co się pracowicie uhodowało...
OdpowiedzUsuńTo fascynujące, że ktoś jeszcze kultywuje kółko graniaste! :)
OdpowiedzUsuńZ kondycją bywa różnie, ale póki co, nie narzekam.
OdpowiedzUsuńU mnie też niebrzydko za oknem! Oby tak jeszcze choć ze 2-3 tygodnie...
OdpowiedzUsuńZ marchewką jeszcze nie robiłam. Muszę popróbować:)
OdpowiedzUsuńliterki szaleja coraz wiekszym szalenstwem im blizej dna butelczyny
OdpowiedzUsuńSzanowna pani powinna sprawdzic, moze przyczyna w naleweczkach roznistych :)
Przosze wyjasnij mi Twoja kuracje cytrynowa. Rozumiem ze jest ona rownie wazna jak cwiczenia.
PS. Kilka miesiecy temu po urazie sciega achillesa, zaprzestalem cwiczen ale tylko formalnie. Mietek dba bym byl w dobrej formie, pozada jazdy na barana czy robienie wiatraka. Bywaj M....y..owko.
literowka
OdpowiedzUsuńmialo byc
Bywaj M....y..owno
Kolorek ważny, ale smak ważniejszy :-)
OdpowiedzUsuńJeśli tylko barwa nie odstrasza, to owszem...
OdpowiedzUsuńWybaczam...
OdpowiedzUsuńMniemasz, że to od naleweczek przestawiają się literki Y i Z? Hm...
OdpowiedzUsuńKuracja cytrynowa zwieksza ponoć odporność na zaziębienia np. oraz podobno oczyszcza organizm. Pije się sok z cytryn, godzinę po śniadaniu, zaczynając od jednej i dokładając co dzień kolejną, aż do pięciu sztuk (w innej wersji do siedmiu). A potem znów do jednej schodzimy!
Spróbować nie zawadzi!
OdpowiedzUsuń