Od zawsze chyba najbardziej lubiłam czytać kryminały oraz teksty do śmiechu skłaniające. Idealnym połączeniem obu opcji okazała się być twórczość Joanny Chmielewskiej.
O tym, że ktoś taki istnieje i pisze, dowiedziałam się na studiach. Od koleżanki Ewy K. - Nie wmawiaj mi, że nie znasz ,,Lesia''! - zakrzyknęła pewnego razu. - Nie znam, naprawdę! - To jutro ci przyniosę! - brzmiał odzew.
Wracałam do domu kolejką, zaczytana do imentu i co chwila mój ,,perlisty'' rechot wprawiał w osłupienie współpodróżujących. Było mi dokładnie wszystko jedno, co sobie społeczność kolejowa o mnie myśli, byle czytać dalej i dalej...
- Ewa, co ta kobita jeszcze napisała? Dawaj tytuły! - prosiłam, ,,Lesia'' zwracając. Drugą pozycją było ,,Wszyscy jesteśmy podejrzani'', potem ,,Krokodyl z kraju Karoliny'', a czwarta książka mnie dosłownie powaliła na kolana. Bo to było ,,Wszystko czerwone''!
Potem jeszcze ,,Romans wszechczasów'', ,,Boczne drogi'', ,,Studnie przodków'', a w tak zwanym międzyczasie kryminałeczki dla młodzieży z Pawłem i Janeczką. Łykałam to jak małpa kit, z nieustającym zachwytem na obliczu...
Nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam fotografię Autorki. Może dopiero w ,,Autobiografii''? A może jednak wcześniej? Zadziwiła mnie niezwykła uroda i klasa pani Joanny. Mimo wieku już wówczas słusznego... W porównaniu z moim!
Z ,,wierzchu'' dama najprawdziwsza, w środku wciąż postrzelona wariatka! O mentalności nastolatki...
Niby na rok urodzenia ulubionej Autorki nie zwracałam uwagi, a tu nagle... 81 lat! Zaledwie o sześć mniej niż posiada aktualnie Mama. Tymczasem przepaść mentalna między paniami głęboka niczym Rów Mariański... Mamidło duchem zawsze było starsze niż Jej metryka. Sama się dobrowolnie przyodziała w gorset niemal dziewiętnastowieczny! Zero luzu... Najświętsze słowo - OBOWIĄZEK! I... POŚWIĘCENIE!
Mama nie kopciła nigdy, to fakt! Podczas gdy pani Joanna niemal do końca... Papieros był jej nieodłącznym atrybutem! No cóż, kobiety są wierne! Nałogom też...
Wspaniali ludzie nigdy nie odchodzą. Zawsze pozostają w sercach innych. To była wyjątkowo piękna kobieta.
OdpowiedzUsuńJaka szkoda, że już nie kupię żadnej nowej Chmielewskiej... A tak niedawno czytałam "Zbrodnię w efekcie" i miałam nadzieję na więcej.
OdpowiedzUsuńMiałam dokładnie tak samo. Szanowny stanowczo obstawał przy zakazie czytania Chmielewskiej w łóżku, bo po pierwsze potrafiłam ba potrafię do bladego świtu lub ostatniego zdania a po drugie rżałam i rżę jak dzika klacz przy okazji trzęsąc małżeńskim łożem. Wszystko mi sie podobało i wszystko czytałam wielokrotnie. Przy Chmielewskiej żadna chandra nie miała szans. Wszystko czerwone ,studnia przodków i boczne drogi to ja chyba już na pamięć znam. A kilka miesięcy temu na własne oczy zobaczyłam" białą glizdę". Przez te książki byłam pierwszy raz na wyścigach i w kasynie i jedyny raz w życiu wybrałam sie wczesną wiosną nad morze żeby o 5 rano włóczyć się w upiornym zimnie po plaży w poszukiwaniu bursztynu co akurat mi się najmniej podobała zapewne dlatego ze nic nie znalazłam. W ramach czci i szacunku obecnie znowu przelatuję wszystkie książki po kolei.
OdpowiedzUsuńChmielewska miała dar..dla mnie to cholernie mądra kobieta i z tym poczuciem humoru,które uwielbiam..Wszystko czerwone czytuję do dzisiaj, pan Muldgaard jest dla mnie bożyszczem polszczyzny!
OdpowiedzUsuńi na zawsze zapamiętałam tekst zasłyszany bodajże w Ekranie z bratkiem albo innym młodzieżowym programie, kiedy odpowiadała na pytanie jakiejś baaardzo znudzonej nastolatki:nudzą się nudni ludzie...to jest motto życia,wpajane też moim dziewczynom..
wiek mnie też zaskoczył..jakoś tak szybko minęło..
a wiesz,że jeździła do tych państwa co my, w Piaskach?:)
Ludzie, którzy sa poważni jak dziewiąty miesiąc tracą wiele. Jej drobne wariactwa uprzyjemniały życie . Logika zaprowadzi Cię z punku a do punktu b. Wyobraźnia i fantazja wszędzie.Może stosowała zasadę Beaumarchais " cieszmy się , bo kto wie czy ten świat potrwa jeszcze trzy tygodnie...."
OdpowiedzUsuńŚp. Szymborska tez kopciła /prawie jak huta/
OdpowiedzUsuńi obie dożyły słusznego wieku.
Może to znak charakterystyczny lub wyróżnik ????????
Abo konserwant ???????
Ja też byłam, jestem i będę olbrzymią admiratorką twórczości pani Joanny. Jej książki zdobywałam w antykwariatach, wydając na nie całą otrzymywaną od rodziców tygodniówkę ( bo były to czasy, kiedy w księgarniach po książki ustawiały się kolejki i sprzedawano je "spod lady"), a potem czytałam je pod kołdrą i z latarką, czasami do świtu bo nie dało się od nich oderwać.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą posiadam babcię w wieku 99 lat, która całe życie paliła i to te najbardziej niezdrowe papierosy bez filtra a i koniaczkiem nie pogardziła i winka się napiła i piwko było ok. więc może najważniejsze jest pogodne podejście do życia?
Mam wszystkie jej książki i teraz pewnie będę je czytała po raz enty...
Taaaa... "Lesio" to było to, dla mnie przynajmniej. 81 lat, przy takim kopceniu to naprawdę sukces. No ale w tamtych czasach nikt na siłę nie podtrzymywał przy życiu pół żywych noworodków, istniał tzw. "dobór naturalny". Moja teściowa przeżyła 98 lat, moja babcia 87, jedna z jej sióstr 85, rodzona siostra mego ojca-86, moja matka- 74. Ale panowie z rodziny nie za wiele - mój dziadek 75, mój ojciec-49.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ja znalam Joanne Chmielewska( wlasciwie Irene Kuhn, ale dla mnie tez byla Joanna).Spotykalysmy sie za kazdym moim pobytem w kraju.Wiedzialam ile ma lat, ale to ja sie przy niej czulam starsza.I mialysmy sie znowu spotkac w 2014.Niestety,los chcial inaczej i juz nie bedziemy sie zasmiewac nad miska sledzi po kaszubsku popijanych szampanem.Teraz chyba cale niebo zasmiewa sie z jej opowiesci ,bo zawsze miala smieszne przezycia.
OdpowiedzUsuńPozostaly mi jej ksiazki z dedykacjami,zdjecia i wspomnienia.
Pierwszą książkę p. Chmielewskiej przeczytałam mając jakieś 12 lat. To było "Zwyczajne życie", które dostałam od cioci. "Połknęła" błyskawicznie i zabrałam się za kolejne książki. Uwielbiam jej styl pisania i nie mogę uwierzyć, że już nie pójdę do zaprzyjaźnionej księgarni i nie poproszę o nową Chmielewską.
OdpowiedzUsuńKiedy usłyszałam informację o jej śmierci, pomyślałam o Tobie, bo pamiętałam, że bardzo lubiłaś tę autorkę.
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam kilka jej książek i dobrze mi się czytalo, ale nie zachwycałam się. Właściwie sama nie wiem dlaczego. Ale na pewno jeszcze po coś jej autorstwa sięgnę.
Idą niestety pisarze hurtem do piachu. Tom Clancy, Chmielewska, a dziś Niziurski. Byli od zawsze i wydawało się, że będą już na zawsze, ale życie nie jest wieczne. Pozostaną jako postacie wykreowane w swoich książkach - to dużo, bo nie każdy zostawia po sobie jakiś wyraźny ślad na tym padole.
OdpowiedzUsuńTeż zaczynałam czytanie Chmielewskiej od Lesia :).
OdpowiedzUsuńI potem przeczytałam ciurkiem wszystko, co tylko było na rynku. Ostatnio może nieco mniej, ale jestem pełna podziwu dla Autorki, również za jej żywotność mimo upływających lat.
Piękny hołd
Nie pamiętam którą książkę przeczytałam jako pierwszą, ale "Lesio" jest moim numerem pierwszym wśród wszystkich pozycji. Znany prawie na pamięć niezmiennie śmieszy przy każdym kolejnym czytaniu. Mam w domu swoje ulubione pozycje: "Lesia", "Romans wszechczasów", "Całe zdanie nieboszczyka", "Wszyscy jesteśmy podejrzani" i wiele innych, bo bardzo często do nich wracam. A tak w ogóle nie lubię kryminałów i to są jedyne które czytałam.
OdpowiedzUsuńBo to są kryminały leciutkie i mocno podszyte humorem!
OdpowiedzUsuńNależał się przecież!:)
OdpowiedzUsuńO Niziurskim dowiaduję się od Ciebie, jakoś dziś omijałam wszelkie wiadomości. Też żal, fajne rzeczy pisał. Zawsze mi się będzie kojarzył z czasami podstawówki...
OdpowiedzUsuńLubiłam, choć w ostatnich latach już nie czytałam najnowszych pozycji...
OdpowiedzUsuń,,Zwyczajne życie'' samozwańczo wprowadziłam do lektur szkolnych, bo uważałam, że to naprawdę fajna książka dla dzieci! W przeciwieństwie do wielu nudziarstw obowiązkowych...
OdpowiedzUsuńW niebie teraz weselej! Chociaż... Może pani Joanna rozśmiesza teraz ,,doły''? :)
OdpowiedzUsuńJak człowiek z życia zadowolony, to mu nawet nałogi wielkiej krzywdy nie wyrządzą...
OdpowiedzUsuńDzięki, Aniu! Trafiłaś w sedno!
OdpowiedzUsuń,,Wędzone dłużej trzymie!'' - mawiał mój przyjaciel Henio.
OdpowiedzUsuńOtóż to!
OdpowiedzUsuńNo proszę! Kwestię o nudzie też bardzo dobrze pamiętam, powtarzałam wiele razy i w domu, i w szkole.
OdpowiedzUsuńBiałą glizdę widziałaś? Mnie się czasem pod rzęsami pojawia wizja tłuściutkiej bakterii z ,,Lesia''. I wtedy opanowuje mnie chichot nie do powstrzymania...
OdpowiedzUsuńTego nie znam. Ale chyba jednak przeczytam i te nowsze pozycje. Właśnie ,,ku czci''...
OdpowiedzUsuńPiękna, zdolna, mądra... I w te nasze dość szare czasy wnosiła radosny śmiech!
OdpowiedzUsuńMysle, ze uniknela "dolow" .Zasluzyla sie wielce podnoszeniem nastroju calego PRL-owskiego kraju( i nie tylko).
OdpowiedzUsuńJa tylko mogę się podpisać pod komentarzami -z jednym wyjątkiem -nie wiem dlaczego przez Lesia nie przebrnęłam;/
OdpowiedzUsuńNie jesteś jedyna, mnie się też pierwszych parę stron nie podobało, bo to było bardzo inne od wszystkiego, co czytałam wcześniej! Ale kiedy już połknęłam bakcyla, to pokochałam!
OdpowiedzUsuńBardzo lubiano jej książki w ,,mrocznym'' ZSRR-ze.
OdpowiedzUsuńNo na prawdę i to nie tylko widziałam ale nawet poznałam. Było to jakieś przeniesienie w czasie bo to zupełnie niemożliwe zeby ta kobieta była pierwowzorem dla Chmielewskiej. Wypisz wymaluj BIAŁA GLIZDA. Koleżanka .też fanka Pani Joanny juz w drzwiach konspiracyjnym szeptem poprosiła zebym się tylko opanowała i zastanawiałam się dlaczego też mam się opanowywać ale potem zobaczyłam zjawisko.Opanowywanie średnio mi wyszło. Oka i ucha nie mogłam oderwać.
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńPozostały powieści i pamięć czytelników.
Pozdrawiam
Wcale się nie dziwię!
OdpowiedzUsuńWspaniała Kobieta. pozdrawiam wszystkie Jej Czytelniczki
OdpowiedzUsuńW imieniu dziękuję...
OdpowiedzUsuń