Tyle się działo przez te cztery dni, że chyba serial blogowy powstanie....
Wyruszyliśmy do Świeradowa w poniedziałek o szóstej rano. ,,Ziuta'' (GPS) zapewniała, że dotrzemy na miejsce ok. 13.15. Niestety, nie wzięła pod uwagę wypadku pod Wrocławiem i powstałego w związku z tym godzinnego korka-giganta! Koszmar stania w miejscu wśród setek ogromnych ciężarówek... Na szczęście nawet najdłuższy korek koniec ma!
W miejscu zakwaterowania powitała nas bardzo miła pani, która przedstawiła się jako ,,ciotka właścicieli''. Gospodarzyły sobie w willi we dwie ze skromną, drobną panią kucharką. Warunki mieliśmy bardzo dobre, a śniadania wprost królewskie! Tuż przed wyjazdem dowiedzieliśmy się, że niepozorna pani Krysia gotowała m.in. dla naszego papieża i ex-prezydenta Aleksandra K. Dla nas też co rano szykowała istne cuda! Od jutra chyba sama sałata przez miesiąc...:)
Pierwszy spacer po świeradowskim deptaku uświadomił nam, że stanowimy zdecydowanie mniejszość narodową. Wokół sami Niemcy w wieku 60+ i sporo Rosjan, szczególnie płci żeńskiej. Kelnerka w restauracji z rozpędu też chciała z nami ,,szprechać'', podobnie pani z warzywniaka...
Małż mnie trochę obśmiał, gdy uparłam się, by wypić kubeczek mineralnej wody w zdrojowej pijalni. - Wierzysz w jakieś cudowne właściwości? - spytał z ironią w głosie. - Wierzę, nie wierzę, chcę spróbować! I sprawdzić, czy nadal tak jedzie zgniłym jajem, jak przed 50 laty w Dusznikach...
Nie jechała! Zupełnie bezwonna, z lekkim słonawym posmakiem, całkiem smaczna. Ponoć dobroczynna dla żołądka i wątroby, w co chętnie uwierzyłam. Następnego dnia Małż już mi w piciu towarzyszył!
Pierwszy dzień zakończył się po dwóch solidnych spacerach po kurorcie. Wieczorem zaplanowaliśmy jeszcze trasy na wtorek i środę. I spać, bo utrudzeni drogą byliśmy srodze...
cdn...
uparcie będę co jakiś czas molestować o zdjęcia, teraz się wstawia prawie samo, metodą przesuń i upuść
OdpowiedzUsuńFajnie, że się działo - znaczy się udany wypoczynek i zadowoleni jesteście :)
OdpowiedzUsuńCzekamy na dalszą relację :) I za Klarką podążam z prośbami o zdjęcia ;)
Właśnie opisałam drugi dzień, ze zdjęciami, i... Poszło w kosmos!
OdpowiedzUsuńBędzie relacja, będą zdjęcia, tylko coś się pofiurało...
OdpowiedzUsuńA to wredne dziadostwo, że się skasowało! ;)
OdpowiedzUsuńoooo jak milusio :)
OdpowiedzUsuńa woda nie śmierdzi????
kurczę...cud :), bo mi zawsze te zdrojowe śmierdzą okrutnie :)
Świeradowska wcale!
OdpowiedzUsuńAno wredne!
OdpowiedzUsuń