Tak, ta ofiara to ja, moi Kochani! W myśl zasady ,,co się polepszy, to się popieprzy''...
Rewolucja trwała jak u pani Magdy G. - cztery dni. Tyle, że nie kuchenna ona była, a komputerowa. Małż bowiem uznał swoje podstawowe narzędzie pracy za zbyt wolne i przestarzałe. Rzeczywiście, wiele się zmieniło na lepsze. Ale...
Na marginesie reformy ucierpiała srodze moja blogowa zdolność do komentowania u większości z Was. Po zbadaniu sprawy, diagnozie i kilku nieudanych próbach ,,leczenia'' okazało się, że jedyna skuteczna recepta to zmiana nicka. Być może, że to zmiana przejściowa i uda się przywrócić stan poprzedni.
Tak czy siak od dziś mogę występować w dwóch postaciach. Jako ZGAGA albo GRABINIANKA GRAŻYNA. Taki Jekyll i Hyde mniej więcej...
***
Było nam dziś dane zobaczyć szkołę naszych wnuków. Obiekt nóweczka, oddany w październiku. No, byliśmy pod wrażeniem! Wszystko takie duże, jasne, czyściuteńkie, mnóstwo przestrzeni. Przy tym jednak moloch.Niestety, niezbędny dla potrzeb podgdańskiej sypialni, jaką jest Banino.
***
Próbowałam dziś sfotografować moje latające bractwo stołówkowe. Chyba niezbyt mi to wyszło. A już klęska zupełna z bezkrwawym polowaniem na sójkę. Albo ptaki za szybkie, albo (co bardziej prawdopodobne) ja zbyt opieszała w reakcjach.
Sójka, choć piękna, strasznie mnie wkurza. Przyleci taka ,,bambaryła'', rozsiądzie się w skrzynce, sikorki przepłoszy i konsumuje! Minutę, dwie, cztery... Tymczasem ja tylko myślę, czy coś jeszcze zostanie dla tego drobiazgu licznego. A już jak druga dołączy...!
Satysfakcję mam tylko wtedy, gdy się jedna lub druga grubaska próbuje dobierać do słoninki. Gałązki cienkie, ptaszyska ciężkie, więc niestety! Z grawitacją nie wygrają!
Zazdroszcze Ci tej orientacji w ptactwie. Ja z nich jedynie rozrozniam golebia, wrobla, wrone i sroke. No jeszcze bociana i dzieciola opanowalam ;) (przepraszam za brak polskiej czcionki - na kompie mam, na tablecie juz nie)
OdpowiedzUsuńGrażyna Grabinianka- bardzo mi się podoba. Bo Zgaga to takie zbyt
OdpowiedzUsuńgastryczne. Ciekawe jak długo ta nowa szkoła będzie ładna- jeśli na bieżąco nie będzie nikt usuwał drobnych szkód, które zawsze przy dzieciakach się zdarzają, w krótkim czasie jej uroda przeminie. Jakoś sójki mnie nie nawiedzają - raz tylko na naszym osiedlu widziałam sójkę i to kilka lat temu. Za to sroki tu ciągle przylatują, ale te to ja bez pardonu przepłaszam. W Lidlu były ostatnio bardzo fajne butelki- karmidełka, za całe 9,99. I gotowa karma dla ptaków.
Miłego, ;)
pokarz te upolowane ptaki co ich sfociłaś
OdpowiedzUsuńWitaj ;)
OdpowiedzUsuńPtaki, chyba w tym roku płochliwe, bo i ja chciałam zrobić fotki- nadaremno.
pozdrawiam cieplutko :)
Potrenuję refleks, może się uda. Przy tym ptaszki coraz bardziej się do mnie i psa przyzwyczajają.
OdpowiedzUsuńMoże jutro się uda.
OdpowiedzUsuńU nas srok zatrzęsienie, ale się jakoś nie pojawiają na tarasie. Karmę dziś w Lidlu nabyłam - sześć ,,knedli''. Zawiesiliśmy jedną sztukę i mieliśmy zabawy co niemiara, patrząc jak po 4-5 sztuk naraz się dobierało.
OdpowiedzUsuńBasiu! Do niedawna i ja byłam kiepsko w ptaszkach zorientowana, bo i wcale mnie nie ciekawiły. Poprzedniej jesieni zaczęłam zwracać na nie uwagę, nabyłam atlas, pod choinkę dostałam lornetkę i tak to się zaczęło.
OdpowiedzUsuń-- i ja mam taką sójkę.. wpadnie, zrobi zamieszanie... popłoszy i tyle... a co do sikorek, niezły miałam zamęt, jak taka jedna wpadła mi do domu... oj...
OdpowiedzUsuń-- miłej niedzieli... u mnie biało- bielusieńko... :)
U mnie rzec można, że białawo. Resztki śniegu z zeszłego tygodnia. Mogłoby znów troszkę dopadać i brudy pozakrywać...
OdpowiedzUsuńGrabinianka brzmi świetnie :-)
OdpowiedzUsuńOczywiście! Wszak to moja ,,małoojczyźniana'' nazwa...
OdpowiedzUsuń