... że nieco sprzeniewierzamy się od dwóch lat tradycjom rodzinnym w związku ze Świętem Zmarłych. Z pełną premedytacją omijamy bowiem dwa groby...
W jednym z nich spoczywa siostra Mamy ze starszą córką, w drugim szwagier maminy ze starszym synem. Dopóki Mama jeździła z nami, oczywiście i tam kładliśmy wiązanki i znicze. Oba groby bardzo daleko od wejścia na cmentarz, z czasem coraz trudniej było tam Mamie wędrować, ale dzielnie dreptała.
Małż i Asia nie mieli okazji poznać cioci, wujka i moich kuzynów. Nie, trochę skłamałam, Małż widział wujostwo raz, na naszym weselu. I nie ma z tego dnia dobrych wspomnień, podobnie jak ja.
Dwa lata temu zdecydowałam, że dlaczego mam odwiedzać groby ludzi, których nigdy nie lubiłam, z którymi praktycznie nic mnie nie łączyło, a jeśli cokolwiek ze sporadycznych kontaktów pamiętam, to same niemiłe chwile. Niby wiem, że o zmarłych albo dobrze albo wcale, jednak w tym przypadku ,,dobrze'' jest niemożliwością. Więc pozostaje ,,wcale''.
Na tym samym cmentarzu pochowano moich dwóch ukochanych przyszywanych wujków, chrzestnych naszych, Sister i mojego. To była ,,prawdziwsza'' rodzina, choć nie krew z krwi... I tam na pewno co roku zajdziemy! Póki sił starczy. A potem, o czym jestem przekonana, zastąpi nas Asia, bo też bardzo kochała tych dwóch uroczych starszych panów, zapalonych brydżystów...
Ja to takich nawet za życia omijam ;)
OdpowiedzUsuńTwój wybór....Ja nie pielęgnuję w sobie żadnych urazów, więc odwiedzam wszystkie groby bliższych, dalszych krewnych, znajomych. Dopóki wystarczy sił....
OdpowiedzUsuńOde mnie pełen szacunek dla Ciebie - nie lubię zakłamania. Przyznaję się, na grób matki też nie chadzam, jako że była jedynie matką metrykalną. Grób ojca odwiedziłam tylko raz, bo jego zaangażowanie w moją osobę było takie samo jak matki no i dzieli mnie od niego kilka setek kilometrów.
OdpowiedzUsuńI wiesz, więzi krwi to zwykły wymysł.
Miłego;)
znaczy nie jestem odosobnionym przypadkiem. Dzięki Zgaguś, że o tym napisałaś :)
OdpowiedzUsuńMożna też jednak iść na te ich groby i je oblać stearyną! ;)
OdpowiedzUsuńNie wpadłam na to!:)))
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy. I fajnie, że się po długim czasie odezwałaś.
OdpowiedzUsuńWolę postawić znicz na grobie, którego nikt nie odwiedza, jeśli mam być szczera...
OdpowiedzUsuńCzy tu chodzi o urazy? Niekoniecznie...
OdpowiedzUsuńMy się właśnie za życia omijaliśmy dość skrzętnie...
OdpowiedzUsuń