Generalnie nijakiej żądzy mordu w sobie nie posiadałam nigdy i nie posiadam nadal. No, może z wyjątkiem chęci likwidacji much i komarów...
Pierwsze moje doświadczenie w tej mierze to późne lata sześćdziesiąte. Byłam chyba w siódmej klasie, gdy pewnego dnia zagoniono nas ze szkoły na plażę w Gdyni Redłowie, każdemu wręczono słoik i kazano zbierać stonkę. Jako ,,desant'' z imperialistycznej Ameryki! Każdy musiał uzbierać pełen pojemnik, po czym owady żywcem palono w wielkim ognisku...
Z ,,żukiem Colorado'' walczyłam jeszcze wiele lat później jako posiadaczka działki nauczycielskiej. Świetnym zbieraczem był wtedy bardzo małoletni Pierworodny. Od tej pory nie zdarzyło mi się zapałać żądzą mordu w stosunku do jakichkolwiek istot żywych, pomijając wspomniane wyżej muchy i komary.
Tego roku nastąpił w moim ogródku istny armagedon ślimakowy. Byłabym wręcz skłonna uwierzyć, że bezskorupowe paskudy rodzą się z deszczu! A tego ostatnio nie brakuje. Na palcach jednej ręki mogę policzyć rośliny, które obroniły się przed ślimaczym apetytem. Potwory nie pogardzą też niedokonsumowanymi resztkami przywleczonej przez kotę myszki lub sikorki. Nawet, gdy Bura nie doje od razu podanej karmy, na papierowym talerzyku ucztuje kilka sztuk...
Zw względu na kotę i psiaka sąsiadów nie wysypuję niebieskich granulek. Bo to dla czworonogów trucizna. Do przedwczoraj cierpiałam bezczynnie, ale miarka się przebrała! Za przykładem Magdy zaczęłam paskudztwo zbierać, ładować w reklamówki, zawiązywać szczelnie i... dusić! No mercy, ślimony!!!
Po piątkowym deszczu uzbierałam circa 150 sztuk. Od maleńkich po dziesięciocentymetrowe. Od pomarańczowych, poprzez jasno- i ciemnobrązowe po czarne jak smoła. Narodzone i ledwo poczęte. Trudno! Albo one albo ja... Bez wyrzutów sumienia!
Dziś w nocy śniły mi się...
Trociny, dużo trocin pomiędzy roślinami i żwirek na ścieżkach
OdpowiedzUsuńTalerzyk z pokarmem dla kotów postaw na oklejonym gruboziarnistym papierem ściernym.
OdpowiedzUsuńPomiędzy roślinami wysyp " na gęsto" żwirek. Ma tak wyglądac jakby rośliny wyrastały ze żwirku. Wtedy nie tylko unikniesz ślimaków ale i chwastów.
P.S.
OdpowiedzUsuńTen talerzyk ma stać na walcu oklejonym gruboziarnistym papierem ściernym .
-- u mnie też ich mnóstwo, czasem aż nieprzyjemnie patrzeć, takie porozjeżdżane przez samochody widzę każdego ranka, gdy idę do pracy... ble ...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :) o dziwo mamy piękny niedzielny poranek...
Ja zastawiałam piwne pułapki (słoik z piwem wkopany w dołek), ale zbieranie jest skuteczniejsze. Zwłaszcza wieczorem korzystając z latarki, bo wtedy wyłażą z zakamarków. A potem traktuję wrzątkiem.
OdpowiedzUsuńWalczę z nimi od dwóch lat! i są efekty:) wypleniłam ( no, prawie, bo co to są dwa znalezione dziś rano)...znalazłam ich nowe miejsce "postoju" i tam poluję:) rano i wieczorem...( a mam takie szczypce, jak do wyciagania ogórków ze słoja) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMy je nazywamy "bezdomne"... Bo porządny ślimak z domkiem sobie wędruje ;) A że paskudne to nie zaprzeczam... Siostrze wyżarły nawet kwiatki wysoko nad ziemią umieszczone... Powodzenia w walce :)
OdpowiedzUsuńDziś znów lało, więc wyległy!
OdpowiedzUsuńTeż takimi szczypcami się posługuję w tej nierównej walce...
OdpowiedzUsuńUuu, też okrutnie!:)))
OdpowiedzUsuńNa mojej ulicy trzeba się poruszać slalomem, by nie deptać i na podeszwach do domu nie wnosić!
OdpowiedzUsuńDobre pomysły, ale to już chyba na przyszły rok.
OdpowiedzUsuńSame trociny na pewno ,,gadów'' nie powstrzymają, podobnie jak kora, którą mam tu i ówdzie.
OdpowiedzUsuńKoty nie są głupie i nie tkną trutki, przecież może być tak, że Ty nie posypiesz bo jesteś ostrożna ale na sąsiedniej posesji posypią, a czy dla kota jest ważne istnienie siatki czy innego ogrodzenia? Nigdy nie wiem, czy sąsiedzi nie stosują trutki na szczury itd.
OdpowiedzUsuńChoć jestem wściekła na sąsiada, który polał jakimś świństwem swoje chwasty w granicy działki i tym sposobem zlikwidował mi 5 krzaków borówki amerykańskiej, 2 krzaki porzeczki i 2 krzaki jagody syberyjskiej. Moja działka położona jest niżej i ten środek (nie wiem co to było) mu "spłynął" na półtora metra na naszą działkę, wszystko wypaliło.
Właśnie dlatego rezygnuję z wszelkich trutek, by sąsiedzkim uprawom nie zaszkodzić. Ja jestem osoba spokojna i nie szukam powodów do niesnasek.
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńTo prawda, plaga ślimaków u mnie. Nie tylko w skorupkach, ale tych bez- obrzydliwych, fe!
Szkoda, że niewymiarowe te w skorupkach, bo można by je oddać do skupu. We Francji właśnie nasze cieszą się sławą.
Pozdrawiam milutko:)
zaglądasz czasem na swój adres na wp?
OdpowiedzUsuńZaglądam, zaglądam. Wydawało mi się, że Ci odpowiedziałam, czyżby jednak nie?
OdpowiedzUsuń