środa, 31 stycznia 2018

Dekada z nutką dekadencji

Gdy 31 stycznia 2008 roku z pewną nieśmiałością pisałam pierwszą notkę, do głowy mi nie przyszło, że ta zabawa okaże się tak długofalowa. A tu proszę - 10 lat minęło nie wiedzieć kiedy!


W sumie interesująca przygoda. Z ,,milowymi'' krokami - pierwszy komentarz, pierwsza gwiazdka, pierwszy troll (to było przeżycie!) itp. Z najstarszych blogowych znajomych ostała się praktycznie tylko moja Wielka Inspiratorka, czyli Matka dzieciom, której tu znów dziękuję. Potem pojawiali się kolejni sympatycy, niektórzy jak efemerydy, inni zagościli na stałe i tym też bardzo dziękuję za blogową wierność.


Na pewno jednym z niespodziewanych efektów tej mojej bazgraniny jest telefoniczna przyjaźń z Ewą, niegdyś podlaską, dziś chorzowską. Raz tylko spotkałyśmy się w realu, natomiast kontakt przez komórki mamy regularny od paru lat.


Dzieliłam się z Wami i dobrymi i złymi historiami, szukałam rad, czasem pocieszenia lub wsparcia. Nigdy się nie zawiodłam. Bywały chwile, gdy właśnie dzięki Wam uzyskiwałam z powrotem zachwiany pion. Jednocześnie zdarzało się, że długie milczenie kogoś z Was napełniało mnie niepokojem, martwiłam się, czy coś niedobrego się nie przydarzyło. Niestety, raz się tak stało, śmierć naszej Uleczki dotknęła mnie niezwykle osobiście...


Zapowiedziałam niedawno, że wraz z jubileuszem zakończę uprawę tego blogowego poletka. I rzeczywiście miałam taki zamiar. Miałam... Bo zaczęła mnie prześladować Ewa i tak mnie systematycznie maltretuje, że powoli się łamię. Małż też wierci dziurę, choć gdyby wiedział, co tu czasem o nim piszę...


Zawsze mówię, że mam szmatę, nie charakter, więc pewnie i tym razem nie dotrzymam danego sobie samej słowa.

22 komentarze:

  1. No popatrz, blogowo jesteśmy z jednego rocznika, Ty zaczęłaś na początku roku, ja w listopadzie, ale znałam Twój blog nieco wcześniej, nim sama zaczęłam pisać. Zachwyciło mnie w nim to, że tak ładnie i ciekawie piszesz o codzienności, która przecież z natury rzeczy jest mało ciekawa. Grażynko- błagam- nie przestawaj pisać, ,. jesteś tu potrzebna.
    Przenieś blog na blogspota, on łatwiutki w obsłudze. I życzę Ci następnej takiej rocznicy!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. ~matka karmiąca1 lutego 2018 00:09

    Jaka dobra wiadomość z samego rana!! :-) Daj się namówić na dalsze pisanie!Zaglądam codziennie.Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. O! Jak się cieszę, że jesteś! Zawsze czekam na nowe wieści od Ciebie! Rocznicowe gratulacje i życzenia kolejnych jubileuszy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się. A teraz proszę o dobrą energię. Za chwilę zaczynam nową pracę. W obcym kraju.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo się cieszę z Twojej decyzji,chociaż rzadko komentuję,to już chyba czytam bloga od 5 lat.Byłam niepocieszona,kiedy w czasie wakacji odwiedziłaś moje miasteczko powiatowe-Hrubieszów.Przecież mogłyśmy się spotkać ,ale ja nieśmiała jestem.

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Agnieszka4401 lutego 2018 07:52

    Ja tez się bardzo cieszę. Czytam już baaaaaardzo długo Pani wpisy i nie wyobrażam sobie, że miałoby się to skończyć. Gratuluję rocznicy i obiecuję odwiedzać bloga przez co najmniej kolejne 10 lat.. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Katarzyna 19701 lutego 2018 08:23

    Niech Pani nie kończy pisać, bardzo proszę czekam na nowy adres bloga:)pozdrawiam Kasia

    OdpowiedzUsuń
  8. ~Ela z Gdańska2 lutego 2018 00:06

    Zostań,zostań,nie uciekaj.Nie komentuję często ale czytam.Uwielbiam Twoje poczucie humoru.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostań Zgago kochana i pisz koniecznie. Nie wyobrażam sobie poranków bez wizyty u Ciebie. Rzadko komentuję, ale zaglądam codziennie od kilku lat. Gratulacje rocznicowe!

    OdpowiedzUsuń
  10. I bardzo dobrze, że namawiają na ciąg dalszy - bardzo lubię czytać Twoje zapiski. Wszystkiego dobrego z okazji rocznicy ! :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. ~Klarka Mrozek3 lutego 2018 09:08

    Wyściskam Ewę za ten rodzaj prześladowania!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciesze sie ogromnie ze jest nadzieja na cd. Przesylam pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja zaczęłam we wrześniu 2008... Ale to zleciało... Nie przestawaj pisać. Z ogromną przyjemnością czytam co u Ciebie. Wiem, nie zawsze komentuję, ale czytam. I trzymam kciuki za przeprowadzkę. Blogspot nie jest taki straszny, ale cóż - przyzwyczajenie drugą naturą człowieka i pewnie dużo wody w Wiśle upłynie zanim tam się poczuję jak u siebie.
    Pozdrawiam gorąco i ściskam wirtualnie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Radzę się poddać:)) Bo jak znam Ewę (a znam!:) to nie odpuści:))
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Vox populi, vox Dei. Poddaję się!

    OdpowiedzUsuń
  16. ~Leslie Warszawski5 lutego 2018 15:24

    Cieszę się, że się poddajesz. Podaj tylko nowy adres, bo tu juz raczej miejsca nie zagrzejesz. Ot wyłączają nas.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. ~Ewa Chorzowska6 lutego 2018 02:23

    Jakie cudne wieści z dalekiej Północy :)!
    Zgagunia zostaje, Klarka mnie wyściska, Wachmistrz we mnie wierzy :).
    Miód na duszę!
    Jeszcze się nie zdążyłam dobrze rozpakować, a już złapałam infekcję, kaszle, aż łóżko razem z Chorzowskim podskakuje :( i na te mrozy jestem przy 38,8 bardzo przydatna- będzie dobrze!
    Buziaki serdeczne! Gdy dotrzemy na Mierzeję, to się spotkamy ( Chorzowski morzem zachwycony, a majówka niedaleko)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zgago,
    po dłuższej przerwie się odzywam i staram się znaleźć jakiś sposób na powrót, bo brakuje mi trochę i pisania i kontaktów z blogowiskiem.
    Zaczęłam pisać w tym samym roku, co Ty, tylko kilka miesięcy później, więc mój jubileusz dopiero za jakiś czas, a Tobie gratuluję okrągłej rocznicy i również mam nadzieję, że tego akurat postanowienia nie uda Ci się zrealizować i będę mogła znowu do Ciebie zaglądać.
    Wszystkiego dobrego, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  19. Też wszystko czytam, z dużą przyjemnością. Cieszę się, że będziesz kontynuować pisanie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. No i fajnie, zapraszam w takim razie do ownloga, może ta strona nie zniknie. Tylko pamiętaj, żeby podać nowy adres, najlepiej u mnie w komentarzu ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. I cieszę się Kochana Pani Zgago, że plan zaprzestania blogowania może uda się na razie zawiesić na pewien czas. Ja choć pierwszy raz się "publicznie" odzywam, to czytuję Panią regularnie od 7 lat i nie wyobrażam sobie nie móc czytać tego, co tak ślicznie i z humorem Pani opisuje. Zdrówka życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  22. No wez co ja bym czytala jakbys zamknela bloga .

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...