piątek, 25 stycznia 2019

Pytanie mam

Drobna sprawa, można nawet rzec, że trywialna, a zastanawia mnie od pewnego czasu... Chodzi o posługiwanie się obieraczką do warzyw.

W swoim zadufaniu (?) sądziłam do niedawna, że wszyscy robią to tak jak ja - czyli obierają ,,ku sobie''. Potem nagle zauważyłam, że Hania (moja Synowa) obiera marchewki ,,od siebie''. Ale złożyłam to na karb jej leworęczności. Nie wiedzieć czemu zresztą, bo to pewnie nie ma nic do rzeczy. Ze trzy dni temu w jakiejś reklamie znów ktoś obiera, tym razem ogórka,  z dołu do góry, na zewnątrz  i jest to osobnik praworęczny. 

Taką sobie teorię jeszcze dorobiłam, nie wiem, czy słuszną: obiekty dłuższe (ogórek, cukinia, pietruszka, marchew) można na oba sposoby. Ale już np. ziemniaka nie wyobrażam sobie obieranego ,,od siebie'', znaczy ku górze. Mogę się jednak mylić, choć w tym przypadku wersję ,,na zewnątrz'' uznałabym za wyczyn ekwilibrystyczny. 

I dlatego Was pytam, jak to jest z tym obieraniem? !

czwartek, 17 stycznia 2019

***

Nie ukrywam, że w ostatnich dniach nie było mi łatwo o czymkolwiek pisać... Choćby się chciało!
Szok, niedowierzanie, łzy...

Osobiście znam kilkoro ludzi, którzy od lat karmią się nienawiścią. Bardzo im współczuję, choć nie jest mi łatwo się z nimi od czasu do czasu stykać. Nie potrafię bowiem zrozumieć powodów...

 Z jedną z tych osób spotkam się po raz kolejny w sobotę. Powiemy sobie pewnie  ,,dzień dobry'' i tyle! Płaszczyzna porozumienia zerowa... Nie z mojej winy. Nie życzę Jej źle, bynajmniej. Już dawno jednostronnie zakopałam topór wojenny. Co do strony przeciwnej mam wątpliwości. Moją ,,winą'' wobec Niej jest chyba po prostu szczęśliwe życie rodzinne, a przedtem zawodowe ...


Otaczam się na co dzień ludźmi raczej zadowolonymi z życia. Owszem, pewne bolączki i ich dotykają, jednak to ten typ, który uważa, że szklanka zwykle jest w połowie pełna. Nawet wtedy, gdy życie szykuje nie najmilsze niespodzianki. A tych wśród moich bliskich nie brakuje...







piątek, 11 stycznia 2019

Różności

Zbieram się do minireportażu zdjęciowego na temat moich najlepszych chwil z roku minionego. Zbieram się, oczywiście,  wraz z Małżem, jako technicznym. Tymczasem mój towarzysz życia tak zarobiony, że strach... Od rana do późnego wieczora maile, telefony itp. Z pracy ostatniej. 

Plan opiewał na pierwszego stycznia. Tymczasem już dekada minęła, a wciąż czasu brak.

Choróbska odpuszczają, na szczęście. Nawet dwumiesięcznego Jureczka nie ominęły, niestety. Jednak stopniowo idzie ku lepszemu!

Iga debiutuje w przedszkolu. Leśnym. Dla małych obywateli, którzy mają poznawać uroki natury. Zamiast najnowszych osiągnięć technologicznych. Na razie ,,wsiąka''  absolutnie, oby tak dalej!


Odkryliśmy z Małżem ,,kolorowe frytki'' w Lidlu. Z marchewki, kalarepki i fasolki. I już odczuwamy uzależnienie... Niby to dla dzieci...  Tak czy siak, jako seniorzy, a więc o krok od zdziecinnienia? Trzy razy w tygodniu pochłaniamy! Z ogromną przyjemnością.

I ptaszki dokarmiamy masowo. Dziś wydaliśmy sporą sumkę na słonecznik plus kulki tłuszczowe rozmaite. Wielka to frajda patrzeć, gdy się to skrzydlate towarzystwo zlatuje...




poniedziałek, 7 stycznia 2019

Styczniowo...

Iga rzęzi, ja takoż, Asia gorączkuje... Panowie na razie (tfu, tfu!) zdrowi. Szwagry, też zagrypieni,  ledwo żywi dotarli do USA. Taki początek roku...

Oczywiście, moja ,,rzeżączka'' bynajmniej mi nie przeszkadza w życiu towarzyskim. W sobotę przecudne spotkanie pełnego składu KGW na pięćdziesiątce jednej z nas. Nasza ,,jubilatka'' tylko metrykalnie półwieczna, bo i wyglądowo, i charakterologicznie po prostu żwawa smarkula! Impreza bardzo radosna, ze śpiewami, licznymi wybuchami śmiechu itp. 

A w zanadrzu kolejna, tym razem 40-tka. Mojej byłej uczennicy. Chyba będzie okazja, by popląsać. Bo tym razem w parach... Matko, czy ja jeszcze pamiętam, jak się tańczy?...

Gdzieś pomiędzy muszę udać się do okulisty. Albowiem coś mi się popsuło w prawym oku, do tej pory tym lepszym... Od lat nosiłam okularki -2 dioptrie na oba oczka. Teraz lewym widzę, prawym jakby przez mgiełkę, pewno zaćma, przywilej starości?... Przy tym czytam i krzyżówki rozwiązuję zawsze bez szkieł, nie potrafię też jeść uzbrojona w patrzałki. Nawet herbatki nie piję w okularach. 

 W niedzielę WOŚP. Od lat wspomagam systematycznie. Stosownym banknotem oraz słoiczkiem drobnych, zbieranych przez kilka miesięcy. Tak od złotówki w dół... Słoik po dżemie niemal pełny! Nabywam też koszulki, które przekazuję co roku Szwagrowi i Siostrzeńcowi, niech wiedzą w USA, co dla nas ważne.


wtorek, 1 stycznia 2019

Noworocznie

Lepiej, żeby nie sprawdziło się porzekadło, że jaki Nowy Rok, taki cały kolejny... Albowiem  w bliższym i dalszym towarzystwie jak nie żołądkówka, to katary, kaszle  i prychania. Istny pomór!

Osobiście też rzężę niezgorzej, a chusteczek zużywam ponad roczną normę krajową... Na szczęście bez dodatkowych atrakcji. Ani temperatury, ani w kościach łamania.

W 2019 wkroczyliśmy w grajdołku przy umiarkowanej kanonadzie pirotechnicznej. I w towarzystwie malutkiego (200 ml) szampanika na dwoje. Nie jesteśmy bowiem koneserami tegoż. 

O ile nasze dwie suki reagowały na fajerwerki tylko wzmożoną ciekawością, o tyle Asi Bilbo przerażony był już kilka dni wcześniej. Bo pojedyncze wybuchy było słychać. I, mimo tabletek na uspokojenie, ledwo przeżył Sylwestra... Kocica nasza tarasowa się nie ujawniła podczas ,,bombardowania'', więc trudno powiedzieć, jaka była jej reakcja. 

Postanowień noworocznych, jak wiecie, nie popełniam od lat. Za to otrzymałam wytyk służbowy od mojej poznańskiej Marysi, że nie odezwałam się w nocy z życzeniami. No, może wobec tego  cały rok będę ,,potępiana''... Trudno!~

Jutro goszczę Sister i Szwagra. Oj, będzie się działo! Michał przetestuje wszystkie ubiegłoroczne nalewki, tym razem wyjątkowo w towarzystwie Małża, który ten jeden raz w roku degustuje alkohole mocniejsze niż piwo. My z Basią pozostajemy wierne białemu winku... W menu obiadowo-kolacyjnym różności, bo Szwagier mięsożerny, a Sister  wegetarianka. Ja w zasadzie od dwóch miesięcy prawie też. Nie oparłam się jednak w Święta kaczce w wykonaniu teściowej Asi... 

Wszystkim moim Sympatykom życzę cudownego roku! Bez niemiłych niespodzianek Losu...

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...