Nie pamiętam, czy kiedyś o tym pisałam, ale...
Zdecydowanie do pewnego momentu nie byłam dobrą starszą siostrą. Najlepszy dowód - nie pamiętam kompletnie pierwszej komunii Basi! A przecież miałam już wtedy 14 lat...
Z tego mniej więcej okresu pamiętam też takie sytuacje: ja coś czytam, bo zawsze byłam książkowym molem, a Basia do mnie z tekstem: - Nudzę się... - To poczytaj! - Nie lubię, porozmawiaj ze mną! - Tak? Proszę bardzo. O czym?!
Tu się Sister ,,zacukiwała'', nie wiedziała, co powiedzieć, więc wracałam do lektury. Na szczęście nie znałam jeszcze wtedy cytatu z Chmielewskiej, że ,,tylko ludzie mało inteligentni się nudzą''... Może dzięki temu Basia ma mniejszą traumę?...
Potem nadszedł taki czas, gdy Mamidło uznało Basię za moją przyzwoitkę, więc ,,małolata'' wlokła się za mną to tu, to tam. Na przykład na imprezy do akademika męskiego. Ja byłam pełnoletnia, Sister bynajmniej, więc raz doszło do niezłej afery. Pani portierka, zwana (nie bez przyczyny) ,,Siekierą'' odkryła obecność osoby nieletniej, wezwała kierownika, on kolegów, a ci ostatni wyparli się znajomości z Basią, gdyż jej fotografia na legitymacji szkolnej pochodziła z czasów raczej minionych... - No, panowie! - rzekł kierownik - Nie dość, że macie u siebie ,,dziecko'', to nawet nie wiecie, kto to?!
Prawdziwie siostrzane relacje nawiązałyśmy dopiero wtedy, gdy ja zostałam szczęśliwą mężatką, a Basia zaczęła studia. Pamiętam, jak ją przepytywałam przed kolejnym egzaminem z biologii, do dziś niektóre nazwy łacińskie płazów zostały mi w głowie. Doskonale tez pamiętam tytuł jej pracy magisterskiej. Ale co do doktoratu to już nie do końca...
Dziś, gdy oddziela nas ocean i kilkanaście godzin lotu, jest zupełnie inaczej. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, rozmawiamy co tydzień o wszystkim. Widujemy się raz, czasem dwa razy w roku, ale to nieistotne. Łączy nas niezwykle silna więź...
Bo do wszystkiego trzeba dorosnąć, nie tylko do wyjścia za mąż i posiadania dzieci, do bycia siostrą też.Im większa różnica lat miedzy rodzeństwem tym trudniej o porozumienie. Między moimi wnukami jest dwa lata i 41 dni. Te dzieciaki niesamowicie się kochają, teraz córka chciała by każdy z nich miał oddzielny pokój ale chłopcy zaprotestowali, nadal chcą mieszkać w jednym pokoju.
OdpowiedzUsuńA pomiędzy moim mężem i jego bratem było 8 lat różnicy, było cały czas zerowe porozumienie i tak pozostało aż do śmierci starszego.
Miłego;)
U moich starszych wnuków też dwa lata różnicy. Niby się kochają, a jednak...Starszy od paru dni ma palec w gipsie. To skutek małej różnicy zdań między braćmi... Swoją drogą niezwykle skomplikowane bywają relacje między rodzeństwami, dziesiątki niemal lat bez kontaktu, jakieś zadawnione urazy, o których już się z racji wieku nie pamięta itp. Koszmarek!
UsuńMiędzy mną a siostrą są trzy lata różnicy, ale nie one stanowiły problem tylko moje kalectwo. Z jego powodu rodzice poświęcali mi więcej czasu jako dziecku, a w dorosłym życiu poczuwali się do chronienia mnie. Myślę, że siostra zawsze czuła się w jakiś sposób pokrzywdzona. Dziś mieszkamy w jednym bloku, a nie widujemy się prawie wcale. Nie ma też szczególnej więzi emocjonalnej między naszymi dziećmi, gdzie różnica wieku jest pięcioletnia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMyślę, że i bez dzieci szczególnej troski między dwojgiem rodzeństwa powstaje przekonanie, że jedno bardziej było kochane, drugie mniej. Najczęściej przekonanie kompletnie irracjonalne...
Usuń