Bardzo delikatnie i spokojnie, uprzednio wybadawszy aktualny nastrój, zaczepiłam Małża w kwestii możliwości odgruzowania małego pokoju. Zareagował nad podziw. - A czego chcesz się pozbyć? - zapytał. - No, na przykład tych leżących bezużytecznie na podłodze od lat dwóch par hantli..
Ups! Jak kulą w płot trafiłam. - Przecież ja ćwiczę, ilekroć jesteśmy w domu - usłyszałam.
Musiał to robić niezwykle ,,intymnie'', bo pojęcia nie miałam. - No, super, kochanie, więc hantle zostają, ale może warto by było pozbyć się kołnierza plastikowego dla psa, bo Era ostatnio nie bywa operowana? - No tak, kołnierz rzeczywiście można by wynieść do piwnicy... I ten grzejnik olejowy, bo i tak nie korzystamy praktycznie. I ze dwie skrzynki z narzędziami. I wiertarkę...
Tu już się mój Pan apetycznie rozpędził. Nadzieja zaświtała... - To co? Następnym razem, gdy przyjedziemy, dobrze? - kułam żelazo, póki było gorące. - OK, za tydzień!
Trudno będzie doczekać się niedzieli! A w głowie już mi kiełkuje myśl o kolejnej turze negocjacji. Gdyby usunąć liczne swetry, w których od lat nie chodzi, to na opróżnionej półce zmieściłyby się śpiwory i karimaty. Aktualnie zalegające na ,,dachu'' szafy obok erkowego kołnierza...
Ziarno zostało zasiane. Zobaczymy, co z tej ,,oziminy'' wyrośnie? Łagodną i systematyczną perswazją można sporo osiągnąć... Przez 36 lat wspólnego życia da się poznać skuteczne sposoby oddziaływania. Nawet na Lwa! Który tryb nakazowy przyjmuje z ogromnymi oporami.
Moja droga do dyplomatycznego załatwiania małżeńskich spraw jest długa i wyboista. Jeszcze mi się zdarza na niej potknąć, ale coraz rzadziej. Na szczęście...
Jakie Wy do siebie jesteście podobne. Najłatwiej wyrzucić dla zwolnienia miejsca męskie skrzynki z narzędziami i emocjonalne pamiątki.
OdpowiedzUsuńNajważniejsza jest taka na przykład wyciskarka do pestek w wiśni, bo używana sześć razy w tygodniu.
Pozdrawiam szczególnie męża, wspólna bieda łączy
To trzymam kciuki za powodzenie akcji "odgruzowywanie" ;)
OdpowiedzUsuńOby tylko zapał nie osłabł przez ten czas. Ja tak czasami mam.
OdpowiedzUsuńDyplomacja to jest to!! Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPowodzenia i wszystkiego dobrego :)
OdpowiedzUsuńNiestety bezcelowe uskutecznianie dyplomacji małżeńskiej, zamieniłam na podstęp, spryt, a czasem zwykłą kobiecą złośliwość. Ech.. Czasem inaczej się nie da. Mężulski jak się zaprze, to mówić mogę jak do posągu. Masz problem ze starym swetrem? A wrzuć go do pralki na 90 stopni i ups! Ojejej... Zepsuło się. No teraz to chyba w nim juz nie pochodzisz. Na co Mężulski, potulnie - OK.... No. Czasem inaczej po prostu się nie da. I te znamienne słowa, że kiedyś schudnie do tych spodni. Ychym...
OdpowiedzUsuńŁączę się w bólu z przedstawicielem samczego rodu. Dlaczego zawsze przeszkadzają te potrzebne rzeczy? Sterty za ciasnych kiecek, sztućce (ponoć nierdzewne), których wystarczy do organizacji ze dwóch sporych wesel w tym samym czasie czy sterty talerzy, które nie są używane a które nie zepsują się w piwnicy jakoś tam nigdy nie trafiają.
OdpowiedzUsuńKilka ulubionych koszul i swetrów niknących w porównaniu z kilkoma pękatymi szafami damskich ciuszków i dziesiątką torebek (że o butach przez grzeczność nie wspomnę) zawsze muszą być wyzwaniem? ;-)
Mogę Ci polecić sposób na stare swetry, który stosuje moja koleżanka - część plami czymś, co się nie da wywabić bez uszkodzenia swetra, w innych jakimś cudem oczka lecą przy wkładaniu ich.. A koszule po prostu znikają- gdy chłop ich szuka ona tylko wzrusza ramionkami- a skąd ja mam wiedzieć?? twoje koszule, nie moje. Po prostu masz bałagan i za dużo szmat.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Niezła myśl... Albo tak zrobię, albo pozostanie powolne drążenie tematu!
OdpowiedzUsuńU mnie akurat w kwestii sztućców i talerzy mizeria! Żadnych rodowych serwisów itp. Ciuchy, jeśli od dwóch lat niezakładane, wędrują do pojemników PCK. Bez żalu. Bo i tak się dokupi:)
OdpowiedzUsuńO dżinsy nawet nie spróbuję walki. Nawet najbardziej ,,ażurowe'' są niezbędne! Sfilcowany sweter może się okazać w sam raz dla któregoś wnuka?...
OdpowiedzUsuńPowodzenie się przyda! Dzięki.
OdpowiedzUsuńKrzykiem już niczego nie zwojuję, bo i Małż się nauczył, w dodatku głośniej...
OdpowiedzUsuńMój nie osłabnie, co najwyżej ten drugi...
OdpowiedzUsuńPrzyda się wsparcie moralne!
OdpowiedzUsuńPestki z wiśni usuwam paznokciem. Nie zajmuje miejsca! A męską solidarność pochwalam.
OdpowiedzUsuń