Nie i już! Powodów jest kilka.
Po pierwsze primo to dzień, w którym po dwóch błogich dniach w domu, trzeba wrócić do gdyńskich obowiązków. I ponadrabiać zaległości. W sprzątaniu, praniu, zakupach, odgruzowaniu lodówki, gotowaniu itp.
Tydzień temu ten marsz w ulewie do nieczynnej biblioteki. Dziś z kolei pocałowałam klamkę w fundacji ,,Niesiemy pomoc''. Widać niosą tam, ale nie codziennie. Zaraz mi się przypomniał monolog Jacka Kleyffa o turnusie wczasowym: - W razie pożaru (...) gaśnice są na drugim piętrze po lewo. Klucz jest u mnie od 12-tej do 14-tej!
A dla mnie właśnie środa jest najlepszym dniem na, jak to mówią w Małopolsce, ,,załatwienia''. Ciekawe, czy i Urząd Miejski ma dzień wewnętrzny też w środy? W mojej wsi gminnej akurat tego dnia Urząd pracuje w przedłużonym czasie. A ,,puste'' są wtorki!
Poza wysłaniem jednego listu nic mi się dziś nie udało. Nawet obiad w ostatniej chwili spaprałam, dodając niepotrzebnie to i owo do całkiem dobrej potrawy! I wyszło mi coś w stylu przysłowiowej szkolnej stołówki, czyli o smaku ścierki...
Tu przepraszam wszystkie przyzwoite szkolne stołówki, na czele z moją z czasów, gdy gotowała w niej pani Renia albo moja Hala. Bo było pysznie!
***
Intensywnie mi się zapowiada sobota najbliższa. Na jedenastą tradycyjnie z Mamidłem do Stowarzyszenia, potem odtransportowanie Mamy do domu i na 13.30 w Gdańsku ślub Dorotki. Szybko do domu na obiad, około siedemnastej spotkanie z panią W., która ewentualnie zastąpi przez okres ferii naszą stałą opiekunkę. Na wieczór Asia nas namawia na zabawę w Blues Clubie, bo to ostatnia sobota tegorocznego, bardzo krótkiego karnawału...
Jeszcze nie zdecydowaliśmy, czy pójdziemy. Bo to i jest ochota, i niekoniecznie... No, zobaczymy! Nie jestem pewna, czy nie wywiozłam do domu wszystkich butów niezimowych. A pląsy w kozakach mnie nie kuszą!
A propos. Mierzyłam dziś cudne zamszowe pantofelki na niedużym koturnie. W kolorze szkarłatnym. Marzenie... Całe moje babskie serce się do nich rwało! Cena niemal śmieszna, niecałe 40 złotych. Niestety, niewygodne...
I jak tu polubić środy?!
Masz rację nie da się takiej środy w twoim wydaniu lubić. Ale dziś tłusty czwartek . Powinno być lepiej. U mnie niestety nie za ciekawie. Choroba mi się przyczepiła jak ten przysłowiowy rzep do psiego ogona. (-;
OdpowiedzUsuńśroda minie tydzień zginie. A jak myślisz, czy kobiety kupujące kozaki na 10cm obcasie zastanawiają się nad funkcjonalnością i wygodą?
OdpowiedzUsuńAle profesor Magdalenę Środę lubisz?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Całkowicie rozumiem Twoje frustracje, bo u mnie podobnie, i z takim właśnie spapraniem dobrego dania w ostatniej chwili, i z załatwianiem, i z mieszkaniem w dwóch miejscach regularnie (a w trzecim dorywczo). Np. przetrzepuję w pośpiechu szuflady w pierwszym, szukając takiego małego siteczka, którego akurat bardzo potrzebuję i nie znajduję, bo owszem, takowe mam, ale w trzecim mieszkaniu. Albo robię śledzie i przychodzi czas prełożenia ich do octu, sięgam po butelkę, a tam jej nie ma! Jak to nie ma, przecież widziałam ją nie dalej jak trzy dni temu! I faktycznie widziałam, ale nie w tym mieszkaniu, a sklep już zamknięty! Albo koleżanka zaprasza mnie na koncert i bal, a ja wszystkie stosowne ubiory mam w drugim mieszkaniu, a w tym tylko takie ewentualnie do klubu nocnego, itp., itd.
OdpowiedzUsuńSzewską środę miałaś, jednym słowem!:(
OdpowiedzUsuńTo tym bardziej musicie iść w sobotę i się odstresować;)
A ja tam wszystkie dni tygodnia lubię, choć kiedyś był taki czas, że nie lubiłam weekendów.
OdpowiedzUsuńJa obecnie też za weekendami nie przepadam. Kocham poniedziałki i czwartki.
OdpowiedzUsuńTak to wygląda, tylko co z butami?...
OdpowiedzUsuńA nie sposób mieć wszystkiego dubeltowo, niestety!
OdpowiedzUsuńOwszem, choć mi podpadła bardzo wypowiedzią o piłce nożnej. Tu się nie zgadzamy zupełnie...
OdpowiedzUsuńNie umiem się wczuć w duszę takich pań... 5 cm to moje maksimum!
OdpowiedzUsuńWszystko mija podobno, więc i ta Twoja ,,zaraza'' też się kiedyś skończy. Oby jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńZawsze jest wyjście - to bardzo lubiane przez nas, kobiety...zakup nowych:)
OdpowiedzUsuńPewnie, tylko czasu nie staje...
OdpowiedzUsuń