Taki obrazek rodzajowy z dzisiejszego przedpołudnia:
Wyszłam z Erą na trawniczek naprzeciwko bloku. Psica wącha sobie coś tam. Z wieżowca obok wychodzi młody człowiek. Łysa głowa, byczy kark, wzrost niewielki, raczej typ ,,szerszy niż dłuższy''. Raźnym krokiem podszedł do roweru, mniemam, że swojego. Już przełożył jedną nogę, by zasiąść. I nagle... Coś widać nie tak się okazało, bo usłyszałam tylko bardzo, bardzo głośne: - K..a mać!
Po okrzyku nastąpiło trzykrotne rzucenie rowerem o glebę z wielkim impetem. Stałam z psem kilka metrów dalej. Zamarłam ze wzrokiem utkwionym w trawę, bo poziom agresji u młodziana był tak wysoki, że mógłby teoretycznie i mną miotnąć!
Nie wiem, czy wzmiankowany obywatel gdzieś się spieszył bardzo, czy po prostu nie lubił awarii. Źródło tak histerycznego zachowania nie jest mi znane. Jakieś 40 minut później, gdy szłam do osiedlowej biblioteki, spotkałam go już bez przeszkód pedałującego ulicą. Ze słuchawkami w uszach i... uśmiechem na obliczu. Inny człowiek...
Jakoś wyraźnie obniżył się nam próg odporności na niewygodę wszelką. Wściekamy się nazbyt poważnie o byle co, o pierdółki zwyczajne. Trudno nam jakoś złapać dystans. Czym to uzasadnić? Chyba jednak nie wszystko da się wytłumaczyć kryzysem!
Nie darzę sympatią specjalną osobników o naturze flegmatycznej. Ale doceniam ich małą skłonność do zachowań gwałtownych i agresywnych. I ostatnio wręcz im zazdroszczę, bo zauważam u siebie coraz więcej cech ewidentnie histerycznych. Naprawdę często maciupeńka iskierka wystarcza, by mi się lont podpalił! I za chwilę wielkie BUM!
A ja przecież nie chcę tak!
A mnie irytuje ten pokazujący się itrudno zamykający napis - Nie masz jeszcze własnego bloga?......
OdpowiedzUsuńKurde mam , mam, mam .
Poza tym emocje na wodzy
Mówi się na takich,że w gorącej wodzie kąpani. U ciebie zmęczenie tą zaistniałą sytuacją daje się we znaki. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńboję się "narwańców" i staram się ich unikać, mam wrażenie, że są nieprzewidywalni jak burza
OdpowiedzUsuńTym kwadratowym osobnikom, chyba skutkiem "pakowania" na siłowni, rozłaczają się jakieś synapsy - czy coś podobnego - w mózgownicach. Najprawdopodobniej.
OdpowiedzUsuńTwoja łatwość popadania w stany nerwowe to pewnie skutek nadmiernego stresu codziennego. Trzymaj się!
Zachował się bardzo podobnie jak jedna ze studentek chcących skorzystać z moich czytelnianych usług. Przyszła przed czasem, więc ją grzecznie poprosiłam o przyjście, gdy czytelnia będzie otwarta. Gdy wróciła dała upust swemu niezdowoleniu i była bardzo roszczeniowa, czym mnie porządnie wyprowadziła z równowagi. "Zagroziła", że przyjdzie jeszcze raz, po zajęciach. I przyszła, ale zupełnie odmieniona - uśmiech i taka, że do rany przyłóż. Nie wiem, może z rana niewyspana była, dospała na zajęciach i od razu humor lepszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Co by nie powiedzieć, to żyjesz Zgaguś w ciągłym stresie- naprawdę nie jest łatwo opiekować się osobą bliską, u której występują starcze zmiany. I fakt, że to osoba bliska tylko pogłębia stres, bo trudno wtedy nabrać dystansu do tego wszystkiego co się dzieje. Z jednej strony człowieka serce boli, z drugiej ma ochotę wrzasnąć, potrząsnąć itp. , ale wtedy w głowie pika- to przecież moja/mój mama,tata,(niepotrzebne skreślić), przecież to ktoś, kogo zawsze kochałam, podziwiałam, darzyłam szacunkiem a teraz.... Poza tym jesteś jednak "uwiązana" i to też męczy ogromnie. I sumując to wszystko nic dziwnego, że czasami następuje "samozapłon". A ten młodzian- pewnie był hodowany metodą bezstresową i tak mu zostało. Przedtem pewnie się rzucał na podłogę, wrzeszczał i wierzgał, teraz wali o ziemię tym co mu w łapska wejdzie.
OdpowiedzUsuńA napis-zachęta od Onetu by założyć bloga jest męcząca - dobrze, żpo chwili daje się skasować.
Miłego, ;)
-- żyjemy wszyscy w takim stresie, że i mnie też się to czasem zdarza.... no nie w takim stopniu jak temu tam o "byczym karku"ale.... no a potem myślę, ze przecież mogło być inaczej... mówią , że w takich przypadkach najlepiej policzyć do 10 zanim się coś powie... no ale jak tu liczyć, gdy w środku wszystko kipi....
OdpowiedzUsuńJa rozumiem, że są chwile, gdy naprawdę wścieklica się pojawia uzasadniona i nie do wyhamowania! Ale żeby tak o byle co?....
OdpowiedzUsuńFakt, że dawniej nie byłam taka ,,łatwopalna''...
OdpowiedzUsuńAni chybi!
OdpowiedzUsuńSynapsy nie powinny mi się rozłazić, bo nie pakuję... Więc chyba jednak rzeczywiście permanentny stres!
OdpowiedzUsuńTeż się nieco wystraszyłam, gdy tak rzucał tym rowerem na wprost mnie...
OdpowiedzUsuńNa podstawie obserwacji osobistych zaprzeczam! Po kąpieli w gorącej wodzie człowiek jest bardzo senny i powolny...
OdpowiedzUsuńA mnie się w pilocie do tv nie włącza numerek 2. I to jest bardzo denerwujące.
OdpowiedzUsuńZa gorącej widocznie bo wyskakuje jak oparzony he he
OdpowiedzUsuń