Bardzo, bardzo dziękuję za tak ogromny bukiet życzeń!
Prostuję tylko jeden fakt: wkroczyłam dziś w sześćdziesiąty rok życia, ale skończę go dopiero za 364 dni. A dziś skończyłam 59. Nie, żebym się na siłę odmładzała, ale tak gwoli ścisłości.
***
Szalenie miło przebiegł mi ten urodzinowy dzień! Bez stresów praktycznie, bo moja dwójka podopiecznych, czyli Mama i Erka, nad wyraz dziś była spokojna. Parę miłych telefonów też na dobry nastrój wpłynęło. A wieczorem uczta dla uszu na koncercie blues-folkowym z elementami jazzu.
Niesamowite, jak bardzo jakość koncertu zależy od publiczności. Jeśli od pierwszego numeru muzycy wyczują, że odbiór jest życzliwy, naprawdę dostają skrzydeł! I wszystko działa do końca na najwyższych obrotach, z maksymalną dawką energii. Tak właśnie było dzisiaj!
***
Liście na różach całe ażurowe! Szczególnie te najbliżej pąków. I tym razem to nie mszyce, choć tych też troszkę widać. Przyjrzałam się bliżej i wypatrzyłam winowajczynie: małe, bladozielone gąsieniczki! Czym to diabelstwo zwalczyć?! Pomóżcie, ogrodniczki zamiłowane...
***
Chlebka znów trzeba napiec... Małż, o dziwo, optuje stanowczo za wersją na zakwasie! - I dosyp znów kminku, taki fajny smaczek nadaje... - postuluje. No proszę! A sklepowego z kminkiem nie lubił nigdy. Dla mnie kupował czasem, sam nie konsumując.
Przy okazji wniosek taki mi się nasuwa - kminek jest trochę jak nasze obie wiodące partie polityczne. Albo się go bezkrytycznie wielbi, albo wręcz nienawidzi! Trzeciej możliwości nie ma. A mało która przyprawa budzi aż tak skrajne emocje...
W mojej kuchni zawsze kilka pełnych torebek rezyduje. Do kapustki, do kurczaka pieczonego, do schabu po andrychowsku itp. Muszę się jeszcze rozpatrzyć w sieci w kwestii produkcji likieru kminkowego! Będąc wielbicielką kminku, powinnam polubić i alasz! Trunek międzywojennej bohemy...
Także życzę kolejnych kminkowych wypieków. Co innego chleb z piekarni, a co innego przez panią domu przyprawiony!
OdpowiedzUsuń...kminek i sejm opcja druga na zawsze...
OdpowiedzUsuńNajserdeczniejsze życzenia;))))
OdpowiedzUsuńSamego dobra, Kochana;)
Spóźnione ale serdeczne życzenia 100 lat Zgago:*
OdpowiedzUsuń-- jak to miło, gdy życie toczy się w normalnym spokojnym tempie..... oby tak dalej... pozdrawiam... :)
OdpowiedzUsuńSą na szczęście i takie dni...
OdpowiedzUsuńDzięki, Oluś!
OdpowiedzUsuńSamo dobro mogłoby znudzić, ale nie protestuję przeciw pakiecie większościowym. PIęknie dziękuję!
OdpowiedzUsuńO gustach nie dyskutujemy!
OdpowiedzUsuńZa każdym razem trochę wariacji w recepturze, więc i oczekiwanie potem: jak wyszło? Dziś bardzo świetnie!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tego zakwasu, bo mój się popsuł :( Zaniedbałam go i spleśniał. A kaloryfery już nie grzeją, to i nie ma przy czym nastawić drugiego.
OdpowiedzUsuńPonoć do 20-tu dni można trzymać w lodówce.
OdpowiedzUsuń