Trzeba intensywnie wysilić szare komórki, by dokładnie zorganizować się do wyjazdu. Mamidło doposażyć w co trzeba na tydzień, uzupełnić zapasy żywnościowe, ustalić, co zabrać z domu w Gdyni, a co z pieleszy, spakować wielki tobół z książkami dla Magdy, instrukcję napisać dla dziecek itp. Plus zwykłe obowiązki codzienne. Będzie pracowity piątek... Na samą myśl czuję zmęczenie.
Jeszcze bardziej napięty terminarz na piątek następny. Musimy w nim zmieścić wszystkie pieleszowe zaległości urzędowo-lekarsko-ogródkowe. Bo nie wiadomo, kiedy znów czas pozwoli zajrzeć... A w zasadzie wiadomo - po 11 czerwca! Wcześniej może na jedną nockę i kawałek przedpołudnia.
Obudziły się rozmaite robale i zaczynają nocną porą pakować się do pokoju. Co chwilę jakaś muszka mi się pojawia pląsając obok klawiatury. Nie ukrywam, że tępię!
Mamidło zapomniało, że panicznie boi się os. Wczoraj jedna z kwadrans podróżowała po jej pokoju, a Mama nic! A zawsze były piski, krzyki i machanie łapkami... Kolejny miniplusik demencji?
U nas też jakaś wczesna inwazja...komarów. Gadostwo jakoś nie wymarzło zimą. Najczęściej bywały namolne w czerwcu, a tym razem wcześniej je przygnało. Musze pozakładać moskitiery, mam uczulenie na jad komarów- każde ugryzienie przez niemal rok mnie swędzi i mam "gulę" w tym miejscu.
OdpowiedzUsuńNo ale u siebie mam remont, a w cudze okna nie będę przecież inwestować.
Choć to smutne, demencja ma wiele miłych stron, głównie jednak dla jej posiadacza. Dla osób towarzyszących- wcale.
Organizuj, organizuj, pojedziesz, podładujesz akumulatory.!
Miłego, ;)
jak ja bym chciała zapomnieć, że boję się pająków...
OdpowiedzUsuńFaktycznie intensywne dni Ci się szykują:) Ale też miły wypoczynek:)
OdpowiedzUsuńOdpoczywaj, ładuj akumulatory i baw się świetnie:)
Siatki w oknach to jakiś sposób.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No właśnie, tyle trzeba zorganizować przed takim wyjazdem, że potem ten odpoczynek jeszcze bardziej się należy!
OdpowiedzUsuńZyczę miłego urlopu!
-- plany... plany.. plany... a ja ostatnio już nic nie planuję.... tak z dnia na dzień... bo z tych moich planów niewiele wychodzi... zawsze zazdrościłam ludziom, którzy mają wszystko gdzieś... spróbuję i ja...--- tylko ciekawe jak długo wytrzymam w tej bezmyślności... no i jak długo rodzina to wytrzyma.... taki mały bunt kapitana...
OdpowiedzUsuńZgago jako że innej drogi kontaktu z Tobą znaleść nie mogę, to napiszę to tutaj.
OdpowiedzUsuńOglądaj proszę "Jaką to mrlodię" w piątek 24 maja o 17.20 w tvp 1, wypatruj cłopaja w koszuli w czerwoną kratę w okularach i trzymaj za nirgo kciuki :)
Od samego czytania dostaję zawrót głowy. Podziwiam ciebie Grażynko. Dla ma y twojej jesteś prawdziwym skarbem. Obyś sama zdrową została. Taki wyjazd jest dla ciebie koniecznością. Uściski serdeczne-;)
OdpowiedzUsuń...jestem kill bill na komary...
OdpowiedzUsuńJa też. Oraz na owocówki!
OdpowiedzUsuńSkarbem? Wrogiem numer jeden raczej! Bo albo nakazuję, albo zabraniam...
OdpowiedzUsuńJuż wpisuję w kalendarz i do komórki i czekam niecierpliwie!
OdpowiedzUsuńBunt bywa potrzebny, bo na co komu wycieńczony kapitan?
OdpowiedzUsuńPrawie się wyrobiłam... Dzięki!
OdpowiedzUsuńW pieleszach zakładamy, w mieście to chyba niemodne? Bo nie widuję jakoś...
OdpowiedzUsuńO dobrą zabawę jestem spokojna. A Wy przy okazji też odpoczniecie. Ode mnie!
OdpowiedzUsuńA ja stworzeń bez nóżek...
OdpowiedzUsuńTo prawda! Dla chorego demencja niesie sporo niespodzianek, niektóre są nawet miłe...
OdpowiedzUsuń