Nic tak nie uspokaja! Żadne prochy!
Po trzech godzinach w ogródku jestem zmęczona, ale zrelaksowana też bardzo. Małż dzielnie towarzyszył, gdy powrócił z pedałowania, toteż odwaliliśmy solidny kawał roboty!
Róże, rododendrony, azalie, hortensje i iglaki dostały należną porcyjkę nawozów. Posiałam trochę jednorocznych kwiatków - nemezję i nasturcję. Skrzynki balkonowe oczyszczone z zeszłorocznych resztek czekają na nowych lokatorów. Każde miejsce, gdzie coś kiedyś posadzono, zlustrowane!
Wbrew moim obawom jeszcze sprzed dwóch tygodni, większość roślin dała radę zimie. Kilka zakwitło po raz pierwszy, choćby forsycja wspomniana wczoraj, kalina czy ciemiernik. Hortensja, o której los się mocno obawiałam, pięknie odbija.
Nadłubałam też drobiazgu skalnego na gdyński kurhanik. Teraz tylko deszczu czekać...
Jeden kwiat domowy musiałam zlikwidować. Szkoda mi go okrutnie, bo to był prezent imieninowy od tzw. ,,trzech wariatek'' - moich byłych uczennic. Przez co najmniej 8-9 lat budził zazdrość moich koleżanek-wiedźm. Niestety, drugiej zimy w warunkach syberyjskich nie zniósł!
Za to ,,szewski'' kaktus kwitnie jak nigdy! Orgia czerwonych kielichów w różnych fazach rozwoju...
Sąsiedzi z naprzeciwka godnie nas w tym roku zastąpili, umieszczając na ganku dwie skrzynki z bratkami. Przez kilka lat to my odpowiadaliśmy samozwańczo za dekorację wejścia do budynku. Zmiana pokoleniowa cieszy...
Jedyne maleńkie rozczarowanie to kalina. Takie grube pąki zawiązała po raz pierwszy późną jesienią, spodziewałam się nie wiadomo czego, magnoliopodobnych okazów niemal. Tymczasem kwiatuszki drobniutkie, trochę przypominające bez, bladoróżowe... Nic to, ważne, że zakwitła w końcu! Po czterech latach...
Mam nadzieję, że dożyję też debiutu w wykonaniu złotokapu, który hodujemy z nasionka. Krzak już spory, ma z siedem lat. Ponoć zakwita po piętnastu... Zaprę się, a doczekam!
Odwaliłaś kawał roboty. Ja planowałam na dzisiaj szaleństwa z roślinkami, a tu od rana ulewa i burza z piorunami. Pierwszy majowy deszcz, muszę wyjść dać się zmoczyć, żeby ładnie wygladać, hiii...hiii - tak w dzieciństwie mówiła mi moja babcia. Pozdrawiam majowo.
OdpowiedzUsuń--warto czekać - aż to, co się zasiało wyda kwiat... to takie podziękowanie od roślinki za opiekę...a dla nas duma... choćby trzeba było czekać latami... teraz i u mnie już kolorowo, wiosna szybko nadrabia swoje zaległości.... pozdrawiam wiosennie :).
OdpowiedzUsuńzłotokapu zazdroszczę, ale gdzie mi na tym mini balkoniku metr na 2 posadzić to cudo? Poza tym pewnie wspólnota by mnie od czci i wiary odsądziła;)
OdpowiedzUsuńI miałaby rację, bo to istny baobab rośnie...
OdpowiedzUsuńRoślinki uczą cierpliwości, o którą u mnie niełatwo!
OdpowiedzUsuńCzekam na majowy deszcz z utęsknieniem, przydałoby się nieco urody...
OdpowiedzUsuń