Po raz pierwszy spotkanie w Stowarzyszeniu zadziałało na mnie przygnębiająco. Dotychczas raczej pokrzepiona wychodziłam...
Pani psycholog B. (ta mniej ulubiona, ale w tej chwili jedyna) zaczęła nagle po kolei nas brać na spytki w kwestii, co jest dla nas najtrudniejsze w opiece. A to w związku z artykułem, który przyniosła. Miałam być ostatnią odpowiadającą. Kiedy ,,zeznawał'' sympatyczny pan Mirek, a przede mną była już tylko pani Halina, nagle poczułam, że oczy mi się robią mokre i nie zdołam wykrztusić nawet zdania pojedynczego nierozwiniętego. Chwyciłam torebkę i prawie biegiem opuściłam salę. Na dworze już się rozryczałam na dobre...
Oczywiście pozbierałam się jakoś w ciągu następnego kwadransa, ale na spotkanie już nie wróciłam...
Pewnie straciłam szansę na umówienie wizyty domowej. Trudno! W następną sobotę będę w lepszym nastroju. Bo to będzie ta sobota przed wyjazdem!
***
Gdy sprzątaliśmy po obiedzie, usłyszałam podejrzany odgłos z jadalni. Mama odsuwała krzesło i się przewróciła. Nie bardzo groźnie, bo na miękki dywan. Ale jednak! Łokieć trochę odarła z naskórka... Wyrywna jest bardzo, chce się jeszcze na coś przydać, wiadomo. Jednak przedmioty martwe prezentują już wobec niej ,,kły i pazury'', jak pisał Różewicz. I nigdy nie wiadomo, skąd nadciągnie niebezpieczeństwo...
Na pociechę - ostatnia noc była ,,,sucha''!
***
Małż zaplanował dla mnie kolejną górkę! Znów parę metrów wyżej niż rok temu... Wstępnie się zgodziłam. Może w ,,Dniu Zdobywania Szczytów przez Zgagę'' znów będzie lało?...
Emocje uwolnione "z zaskoczenia" - musiało być trudno, ale na pewno to oswoisz. Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńJa panicznie boję się jakiegoś upadku teścowej, więc latam za nią prawie krok w krok, chociaż wiem, że chyba przesadzam.
A duża ta górka? Nie poddawaj się.
Kto wie może życie jeszcze ciebie zaskoczy:)
OdpowiedzUsuńA jak zaświeci piękne słoneczko? Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię!I życzę dużo sił!
OdpowiedzUsuńWybacz, ale to raczej ja podziwiam Ciebie, Matko Polko dzielna!
OdpowiedzUsuńNa pewno w końcu zaświeci, Tobie też...
OdpowiedzUsuńW to nie wątpię! Byle częściej na plus zaskakiwało...
OdpowiedzUsuńMy nie, my nie, my nie, my nie/ my nigdy nie poddamy się!
OdpowiedzUsuń-- Ty pewnego dnia też będziesz gotowa by odpowiedzieć pani psycholog.. przyjdzie i na to czas.... dobrze, że Małż wspiera Cię , zawsze to lżej wiedzieć, że nie jest się samej... no i dbaj o siebie, bo ze słabszym zdrowiem , czy samopoczuciem , ciężko będzie mamą się opiekować...
OdpowiedzUsuńZa tydzień mogę odpowiedzieć śpiewająco, bo to będzie właśnie dzień wyjazdu!
OdpowiedzUsuń