Tym razem to nie ja zasuwałam pędzikiem, ale czas... Wydawałoby się, że jednostka absolutnie rozleniwiona żyje jakby wolniej. A tu na odwrót dokładnie.
Taki krótki okazał się dzień nieróbstwa, że sporo się nazbierało na jutro! Zwłaszcza niezła górka do prasowania. Ale chyba nawet tak wolę. Ponieważ kontaktu z żelazkiem bardzo nie lubię, wolę raz na jakiś czas uzbierać solidna kupkę, niż dziubać po jednej sztuce co dzień. A generalnie szukam raczej ubrań niewymagających pod tym względem...
Troszkę grajdołkowych ploteczek zasłyszałam. Niektóre mnie ucieszyły, inne zmartwiły, ale to takie malutkie smuteczki. I nie dotyczące mnie osobiście.
Za to przy naszym budyneczku czterorodzinnym coraz ładniej. A to za sprawą niemożliwie wprost ,,robotnego'' sąsiada. Właśnie kładzie płytki na ponadgryzanych mocno przez czas i przyrodę schodkach na ganku. I zaczął przygotowania do ułożenia chodniczka wzdłuż domu. Z dwukolorowej kostki. Na szarym tle czerwonymi ,,literami'' będzie się prezentował nasz adres.
Bardzo się przydał ten zastrzyk świeżej, młodej krwi w miniwspólnocie!
***
Po wczorajszym nadmiernym wysiłku dziś każdy staw, każdą kosteczkę czuję... I jak to w takich chwilach zaraz zaczyna ciążyć brzemię wieku! Mam nadzieję, że tylko chwilowo?
To pisałam ja, Wasza starowinka! :-(
Mam nadzieję że to krótki adres
OdpowiedzUsuńEeeee, tam starowinka! Po takim wysiłku to w każdym wieku czuć kosteczki;)
OdpowiedzUsuńŻeby każda "starowinka" miała tyle energii i życiowego optymizmu, to świat bylby piękniejszy.
OdpowiedzUsuń"Tak trzymać" - pozdrawiam i podziwiam - Ela
Super blog, zapraszam także na swojego ;)
OdpowiedzUsuńBANDASWIROW.blogspot.com
-- oj z tym prasowaniem, to chyba mamy podobnie... dobrze , że już moje dziewczyny duże, więc czasem taką kupkę im zostawiam.... bo ja nie cierpię takiej pracy... po-zdrówka...
OdpowiedzUsuńNie mam komu kupki podrzucić, niestety!
OdpowiedzUsuńDzięki, zajrzę!
OdpowiedzUsuńSpłoniłam się... Dzięki!
OdpowiedzUsuńAle w starszym bardziej jednak!
OdpowiedzUsuńChyba...
OdpowiedzUsuń