... że to, co przywiozła z lasu Asia, a my zjedliśmy na kolację, to jednak nie były kanie?
Wtedy pamiętajcie, że Was kochałam, szanowałam, że byliście mi niemal jak rodzina itp.
***
Dziecka małe przybyły wypożyczonym od przyjaciela busem, by przywieźć nam z Gdyni kanapę i fotele, nabyte na czas naszego tamże pomieszkiwania, a generalnie przeznaczone do grajdołka. W drodze powrotnej zabrały meble dotychczasowe, nieco wysłużone i ponadgryzane zębem nie tyle czasu, ile starej Iry i bardzo młodej Ery...
Tak się nagle dostojnie w pokoju zrobiło! I troszku ciaśniej, bo obecne sprzęty większe nieco od poprzedników. - No, zobacz! - mówię do Małża. - Troszku tak antycznie się zrobiło, czyli chyba stosownie do naszego wieku... My przecież jesteśmy już też bardziej ,,z epoki''...
Od dziś w gdyńskim mieszkanku komplet lokatorów. Do dwóch młodzianków dołączyła panienka. I od razu kobiecą ręką ruszyła, szorować to i owo. Czyli to, co chłopcom dotychczas nie przeszkadzało!
Asia i Michał w samą porę opróżnili segment w małym pokoju, by dziewczę mogło się ,,zrealizować'' garderobianie.
Jak zawsze przy takich okazjach, znalezisk moc! Przywieźli mi na przykład dyplom z 22 czerwca 1964 roku, który dostałam na koniec trzeciej klasy podstawówki ,,za bardzo dobre wyniki w nauce i wzorowe zachowanie''. Ręcznie wykaligrafowany (!) i oprawiony w ramkę!!! Pojęcia nie miałam, że w rodzinnym archiwum taki ,,skarb'' się znajduje...
***
Mebelki tarasowe zostały dziś zakonserwowane przed zimą. Może jeszcze czas nie najwyższy, ale kto wie, co nas czeka w październiku?... W pogodzie teraz nic pewnego!
teraz proszę codziennie pisać o samopoczuciu bo jak nie to będziemy przy kompach śpiewać"anielski orszak"!
OdpowiedzUsuńW takim razie żądam jak najszybciej nowej notki z potwierdzeniem, że to kanie, żebym mogła spać spokojnie! :)
OdpowiedzUsuńChyba jednak kanie, bo od rana słucham radia i nikt nie mówił o następnym zatruciu muchomorem sromotnikowym:)))) Jest jeszcze jeden grzyb bardzo podobny do kani, wabi się sarniak dachówkowaty, trujący nie jest, ale ponoć niesmaczny.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Też czekam z niecierpliwością na meldunek:)
OdpowiedzUsuńNo proszę, jaka sympatyczna pamiątka się odnalazła:)
...pamiętamy, pamiętamy. Zgago pamiętaj, że wszystkie grzyby są jadalne, niestety niektóre tylko raz w życiu. He he he....
OdpowiedzUsuńZgago?!
OdpowiedzUsuńJeszcze żyję, ale objawy do 48 godzin mogą się pojawić...:)
OdpowiedzUsuńZjadłam dwie i pół kani. Ta trzecia trochę inaczej smakowała, a była największa. Dlatego opanowałam łakomstwo i drugą połówkę wyrzuciłam. Podśpiewując przy tym nieco przekręcony wersik Starszych Panów: - Zwłaszcza TRZECI trujący był grzyb...
OdpowiedzUsuńTrochę brzuszek pobolewa, ale żyję!
OdpowiedzUsuńIle to zasadzek czyha w przyrodzie...
OdpowiedzUsuńChyba, Raczej. Na pewno?...
OdpowiedzUsuńJakby co, to osobiście wolę ,,Gdy wszyscy święci idą do nieba''... Rytm mi odpowiada.
OdpowiedzUsuń