Za oknem niemal listopadowo... Wieje, leje, zimnisko straszliwe. Dobrze, że w piecu huczy!
***
Tulipany miałam posadzić, nabyte wczoraj w Lidlu, ale gdzie przy takiej aurze obleśnej?! Jeden pożytek, że podlało mi obficie krzaki hortensji, azalii i rododendronów, gdzie posypałam przedwczoraj jesienny nawóz.
***
Suka- kurobójczyni wyraźnie tęskni za kolejną drobiową zdobyczą! Tak się namiętnie rozgląda za kurami, że nawet koty młyńskie kompletnie ,,olewa''. Kiedyś nie do pomyślenia!
***
Mama jakoś słabiutka... Gdzieś od tygodnia mniej więcej. Apetyt wprawdzie Jej dopisuje, ale poza tym kiepsko... I Asia, i my zauważyliśmy. No cóż, jesień niedobra dla osób w wieku podeszłym.
Współlokatorka Mamy coraz bardziej działa nam na nerwy. Personelowi tym bardziej! Dziś z pięć razy kazała Małżowi wozić się na korytarz celem zainteresowania sobą opiekunek. Które wizytowały kolejne pokoje akurat, przygotowując pensjonariuszy do snu. Pani Z. natomiast uważa, że ma absolutne pierwszeństwo w każdej kwestii! I nie uznaje kompromisów...
Przyniosłam Mamie dwa kawałki szarlotki. Gdy konsumowała pierwszy, pani Z. nagle spytała: - Mogę?
I, nie czekając na moją odpowiedź, drugi kawałek pochwyciła. Po chwili okazało się, że kobieta ma bardzo zaawansowaną cukrzycę! I podobne pożywienie jest jej absolutnie verboten! Albowiem doprowadziło do udaru właśnie...
***
Madzia mi się po powrocie nie odmeldowała. Mam nadzieję, że to tylko zwykłe niedopatrzenie...
I moja Babcia(85l) słabuje, lekarka rodzinna kazała zwołać dzieci aby zobaczyły Mamę żywą :( na szczęście i Twoja Mama i moja Babcia mają dobrą opiekę Pozdrawiam Renia
OdpowiedzUsuńteściowa coraz częściej (ostatnio o piątej rano) dzwoni i każe się wozić do szpitala twierdząc, że umiera. Umiera z nudów i braku zainteresowania dokładnie tak, jak pani, o której piszesz. Wszystko się musi kręcić wokół niej a zainteresowań żadnych, tylko telewizor.
OdpowiedzUsuńGdzieś musiałam się pożalić;)
Ojej, Pani specyficzna faktycznie...a mama jak na Nią reaguje?
OdpowiedzUsuńSił dla mamy!:)
W Małopolsce pogoda mieszana, wieczorami, nocami i rankiem leje ale w ciągu dnia słońce świeci.
Siły dużo Mamie życzę!
OdpowiedzUsuńI jestem jak najbardziej za tym, aby nam się aura poprawiła, bo naprawdę nie pamiętam tak zimnego i brzydkiego września.
-- a ja w poniedziałek posadziłam ,ANNĘ KOMOROWSKA, JOLANTĘ KWAŚNIEWSKĄ i PIĘKNĄ POLKĘ.... oczywiście piszę o odmianach tulipanów.... nie ujmując pierwszym damom, PIĘKNA POLKA najbardziej mi się podoba, jest taka delikatna, biała z różową obwódką....... no już nie zanudzam , bo o kwiatach można w koło....
OdpowiedzUsuń--- pozdrawiam... :)
Wiem że decyzja oddania Mamy byla słuszna, ale wiadomo jednak że Ona bardzo cierpi z tego powodu, bo jednak zdaje sobie sprawe z faktu że już nie jest u siebie. Szczerze współczuję i jej i Wam. Szkoda wielka że nie można jej bylo zapewnić opiekę w jej mieszkaniu. Bo że ty tak dalej nie mogłaś to jasne i zupełnie zrozumiale.
OdpowiedzUsuńWiesz, mam wrażenie, że mama się w nowym miejscu całkiem zadomowiła. I nie mówię tego, by zagłuszyć w sobie jakiegoś moralniaka. Jest generalnie pogodna, uśmiechnięta. A że słaba? To i wiek swoje robi, i jesień...
OdpowiedzUsuńTeż bym mogła godzinami!
OdpowiedzUsuńTak ,,listopadowego'' września rzeczywiście dawno nie było...
OdpowiedzUsuńNa szczęście dla Mamy upierdliwość pani Z. dociera do niej w bardzo nikłym stopniu!
OdpowiedzUsuńNo, typowe, niestety...
OdpowiedzUsuńJesień dla starszych osób zawsze ciężka...
OdpowiedzUsuńTeksty istotnie świetne! Pozdrawiam, choć nieznajomym jestem.
OdpowiedzUsuńJesień zależy jak dla kogo. Zawsze się właśnie jesienią najzdrowiej czuję bo i witaminki wzmacniają i słoneczko wygrzało, ale tą póżną jesień listopadową się teraz już obawiam pamiętając zeszłoroczne rozpoczęcie choróbska które się nie odczepało do samego tegorocznego lata.A wiekowa to ja też już jestem przecież, i nie ma co ukrywać...
OdpowiedzUsuńA ja siedze w aronii. Soki, dżemy i inne takie. A poza tym? Grzyby. W ilosci hurtowej mi Księciunio znosi. Jesień...:)
OdpowiedzUsuńJesień i wiosna to zła pora dla osób "wiekowych" i tych co chorują na różne choróbska.
OdpowiedzUsuńPoczytałam zaległe posty i nawet naszyjnik zauważyłam. Tak przypadkiem kolorem trafiłam.
Podobno do Paryża należy jechać albo na 3 tygodnie albo na 1 dzień. Ponieważ żadna z tych opcji jakoś mnie nie przekonuje- nie jeżdżę.:)
Miłego, ;)
Podpyliłam :) w Chorwacji jakiegoś badyla - mam nadzieję, że się uchowa. Szukam teraz w sieci, co to jest :) .
OdpowiedzUsuńJesień jest podła - ta zimna, mokra i dołująca. Z katarem i kaszlem.
Oby jeszcze nastała ta śliczna.
Mamusi sił i zdrowia.
co ja Ci napisać mam? Przecież Ty wszystko wiesz.
OdpowiedzUsuńTylko cierpliwość moja się zgubiła i nie wiem jak ją odnaleźć.
Ściskam.
Rozumiem, ja powoli odzyskuję cierpliwość...
OdpowiedzUsuńBardzom ciekawa badyla. Jeśli się uchowa, unaocznij!
OdpowiedzUsuńTrzy tygodnie to by chyba było zanadto. Zwłaszcza dla portfela...
OdpowiedzUsuńZ aronią już skończyłam, z bzem też, ale kuszą mnie jeszcze renety...
OdpowiedzUsuńListopad nikomu nie służy, no chyba, że kto całkiem stuknięty!
OdpowiedzUsuńWitam! I odwzajemniam pozdrowienia...
OdpowiedzUsuńMoi rodzice też sie teraz kiepsko czują... Tata znowu w szpitalu, mama obolała... Może by tak jakieś czary odprawić, żeby już przyszło lato...?
OdpowiedzUsuńAle spotkamy się za tydzień?
OdpowiedzUsuńMamie przesyłam dużo ciepłych myśli i zdrowia życzę :)
Czekaj, zapomniałam o czymś? Czy o jakiś koncert chodzi? Wybacz, ale nie kojarzę...
OdpowiedzUsuńNawet nie lato, ale jakaś bardziej konkretna pora, bez takich wahań ciśnienia!
OdpowiedzUsuńAsi Kochana, Asi!
OdpowiedzUsuńW scenie w Sopocie będzie śpiewać!