Czy to tak skutecznie zadziałała od razu pierwsza dawka antybiotyku, czy po prostu trzydniówka postanowiła się skończyć? Najważniejsze, że samopoczucie Mamy dziś o wiele, wiele lepsze!
Bez problemu się ubrała, jadła prawie normalnie, sprawnie się poruszała. Uff...
***
Parę minut po dziewiętnastej zadzwonił Pierworodny. Często dzwoni z samochodu, gdy stoi w korkach albo się nudzi po prostu. Dziś wyjątkowo wracał z pracy sporo później niż zazwyczaj, jeszcze do sklepów kilku po drodze zaglądał. Gadaliśmy prawie godzinę. Ze trzy razy w trakcie pytał, czy to u mnie w telefonie coś ,,pipa'', ale zaprzeczałam. Potem stwierdził, że chyba dostał sms-a, ale nie będzie go odczytywał chwilowo.
Ledwo się rozłączyliśmy, dzwoni moja komórka. Patrzę, że to Hania, synowa. Odebrałam, a tu szlocha mi dziewczę przeraźliwie i przez łzy pyta, czy nie ma u nas Szymona. - No, dlaczego miałby tu być? Przecież właśnie podjeżdża pod wasz dom! - mówię. - Gadał ze mną od godziny... Nie płacz, dziecko, nic złego się nie stało!
Wyobrażam sobie jednak, co Hania przeżywała, dzwoniąc i sms-ując kilkakrotnie bez żadnego odzewu. Bo my, kobity, zaraz sobie w myślach wizualizujemy najgorsze! Sama to przeżyłam wiele razy. I choć Małż zawsze powtarza, że w takich przypadkach powinnam brać pod uwagę najprostsze możliwości, choćby brak zasięgu, to ja i tak mam zaraz wizje rodem z thrillera...
to bardzo dobrze świadczy o Szymonie - jest zazwyczaj punktualny albo uprzedza o późniejszym powrocie, stąd niepokój synowej.
OdpowiedzUsuńPrzechodziłam to wielokrotnie awantury z tego powodu robiłam ,strzelałam fochy i nic. A potem sobie pomyślałam że w życiu złe wiadomości rozchodzą się znacznie szybciej niż dobre. Jak Szanowny miał wypadek i wylądował w szpitalu na obserwacji to policję miałam w domu zanim w ogóle zaświtała mi myśl że powinien już dojeżdżać na miejsce a niepokój jeszcze nawet kiełkować nie zaczął. Bardzo podobnie miała moja przyjaciółka . Jakoś pod tym względem policja dość szybko działa więc nie generujcie stresu zbyt szybko, szkoda zdrowia. Chociaż łatwe to nie jest .
OdpowiedzUsuńMam dokladnie tak samo,tysiac czarnych mysli na minute!
OdpowiedzUsuńDobrze,ze Mama juz lepiej sie czuje:-)
To ja chyba kobieta nie jestem - nie miewam takich wizji, choć optymizmem nie kipię. Życie mnie nauczyło,że nie ma co się martwić na zapas - takie zamartwianie na zapas pozbawia nas sił i przeszkadza potem w trzezwym działaniu.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
My jako kobiety faktycznie bywamy strasznie czarnowidzkami, a przeważnie naprawdę nie chodzi o nic poważnego, tylko zwykłe zapomnienie, albo właśnie bywa, że ktoś się zagada. Przy czym nie wiem dlaczego, ale najczęściej to z mężczyznami trudniej się skontaktować. My lepiej odbieramy telefony, zauważyłaś? :)
OdpowiedzUsuńBiedna Hania. Ja raz mało zawału nie dostałam jak mój Maciek sporo się spóźniał z pracy a tu nagle pod mój dom zajechała policja. Pani policjantka wyszła z auta i kieruje sie do moich drzwi - wiadomo jakie zaraz miałam myśli, ze wypadek itd... A ona mi mówi, ze szuka adresu 16 Birk Road, a u mnie jest 16 Birk Crescent....więc może ją pokieruję.....
OdpowiedzUsuńO tak, o tak, mam dokładnie tak samo! Daleko szukać nie będę - w poniedziałek Franek nie zadzwonił po pracy - a codziennie dzwoni. No i ja już miałam wizje, że
OdpowiedzUsuńa)coś się stało bardzo poważnego
b) w pracy jest jakiś duuży problem i obwiniają za to Franka
c) stracił pracę, boi się mi o tym powiedzieć i leży totalnie pijany w domu, albo w ogóle zaginął w akcji :)))
A on po prostu zasnął...
No tak, jak to facet...
OdpowiedzUsuńNa widok policji to można się nieźle zestrachać!
OdpowiedzUsuńBo jesteśmy bardziej ciekawskie? :)
OdpowiedzUsuńChciałabym tak umieć!
OdpowiedzUsuńNiby lepiej, ale dolegliwość jeszcze nie minęła całkiem, niestety!
OdpowiedzUsuńNa jakiś kurs by może trzeba...
OdpowiedzUsuńNo i zwykle odbiera telefony. Tym razem sobie odpuścił.
OdpowiedzUsuńTo niby mam komfort teraz, bo zazwyczaj dowiaduję się o wszystkim jak już jest po wszystkim(-;
OdpowiedzUsuńI może to rzeczywiście jest swego rodzaju komfort?...
OdpowiedzUsuń