Piętnaste, jubileuszowe Piernikalia zakończone! Jubileuszowe dodatkowo poczwórnie z powodu naszych globalnych urodzin. Oj, działo się...
Było i sentymentalnie, i nieco rozpustnie. W podgrupach i ,,cuzamen'' w pełnym składzie, dwunastoosobowym. W niedzielę odbyły się główne obchody rocznicowe. Przygotowałyśmy, my jubilatki, krótki i spontaniczny występ artystyczny z deklamacją, śpiewem i ,,ruchem scenicznym''. Ruch może nie był najwyższych lotów, ale w końcu ,,mamy po 60 lat...'' Potem Asia uraczyła nas piosenką i serią ,,moskalików''. Każda doczekała się osobistego wierszyka ku czci. Prezentów też była moc! Od śmiesznych gadżetów po prawdziwe precjoza!
Kulinarnie również przygotowałyśmy się w warunkach mocno polowych znakomicie. Stół się uginał wprost od przysmaków... Kilka rodzajów sałatek, przednie wędliny, nawet dwa ciasta. I, nie ma co kryć, trunki wszelakie! Chyba tylko szampanów nie było, ale my nie wielbiciele akurat. Za to pełen przekrój pozostałych napitków, od piwa (5 %) po śliwowicę łącką (70%)... Nietkniętą zresztą...
Troszkę nam próbowały wejść w paradę burze z gradobiciem włącznie. Ale co tam! Na kilka minut przed rozpoczęciem imprezy wyszło słońce! Ognisko też dało się rozpalić bez większych problemów.
M. przygotował pokaz filmików nakręcanych kamerą przez 15 kolejnych lat. To były naprawdę wzruszające chwile. Tu mały Kubuś, dziś 24-latek, ówdzie nasza Asia w różnych fazach dorastania, wreszcie jeden z przyjaciół, którego już od 3 lat między nami brak... Także zwierzaki, które odeszły, choćby nasza Ira, czy Koko Halinki... Kawał wspólnego życia!
Chyba właśnie ów pokaz oraz ta ,,bolesna'' rocznica naszej czwórki sprawiły, że było to spotkanie inne niż wszystkie dotychczasowe. Bardziej refleksyjne, co jednak nie znaczy, że smutne, bynajmniej!
Wydarzenie upamiętnione zostało nie tylko w kamerze i aparatach fotograficznych, ale też na namiocie-baldachimie, najnowszym nabytku naszej gospodyni Halinki. Wodoodpornymi mazakami podpisaliśmy się tam wszyscy, ponadto każda Jubilatka dostała do dyspozycji fragment powierzchni, gdzie mogła umieścić, co chciała. Na mojej ,,ćwiartce'' np. pojawiło się hasło ,,stara, ale jara...'' i rysunek palącego się papierosa.
Za rok znów okazja do świętowania, albowiem trójka bywalców kończy równiutkie 65...
Z opisu wynika, że dni były intensywne, pełne radości, wspomnień, melancholii...cała mieszanka i to powoduje, że takie spotkania są niezapomniane :)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że się wszystko udało:)
:) Jeszcze dziesiątek takich obchodów zyczę :)
OdpowiedzUsuńGratulacje. Im większa cyfra na torcie tym więcej wspomnień zdjęć i filmów
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Taak... Od czarno-białych fotografii z pierwszych biwaków (za młodu jeszcze),poprzez slajdy, zdjęcia kolorowe, do nagrań filmowych i komórkowych ,,słitfoci''. A co jeszcze przed nami?
OdpowiedzUsuńDaj Boże!...
OdpowiedzUsuńMy też się cieszymy! Pamiętasz, że akurat przed tym spotkaniem lekko się spinałam. Zupełnie niepotrzebnie, bo było jeszcze lepiej niż zwykle!
OdpowiedzUsuńDobrze jest mieć takich przyjaciół, z którymi można się spotykać przez lata i za każdym razem jest to jakieś pozytywne przeżycie :)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia!
Witaj :)
OdpowiedzUsuńPiękne, to były chwile, niezapomniane :)
Takiej paczki przyjaciół- pozazdrościć tylko :)
Dalszych dobrych nastrojów i zdróweczka życzę :)
Pozdrawiam mile :)
Paczka by dawno się rozsypała, gdybyśmy o tę przyjaźń nie dbali niczym o delikatną roślinkę....
OdpowiedzUsuńSami się sobie dziwimy, że tak jest!:)
OdpowiedzUsuń