Po szaleństwach. Leniwie, śpiąc do jedenastej, bo mogę... Zadaję sobie jakieś prace domowe, ale umiarkowanie, bez przeginania. To chwastów parę wyrwę, to lodówkę obmyję, to pajęczyny polikwiduję. I obiadki planuję na tydzień cały.
Dziś znów posiedzenie komisji socjalnej. Gdy tylko wchodzę w próg szkoły, słyszę niemal, jak moje IQ leci na łeb, na szyję. Jeszcze trochę, a dwucyfrowe się okaże... Dziś, na szczęście, poszło nieźle, bez konieczności dociekania, czy aby na pewno zgodnie z prawem? I w dodatku się okazało, że sporo jeszcze do wydania do końca roku.
Solenizantom dzisiejszym - Szwagrowi i Zięciowi - stosowne życzenia złożyłam. Bardzo lubię imię ,,Michał'', praktycznie nie mam z nim żadnych ujemnych skojarzeń. No, może jedno - Żebrowski... Bo to narcyz w czystej postaci! (tu przepraszam ewentualne wielbicielki!)
Zgodnie z nauczycielskim vox populi udajemy się w połowie października na imprezę do lokalu z kręglami. Nie miałam dotąd okazji zetknąć się z tym szlachetnym sportem. Ale co to dla mnie spróbować? Najwyżej potoczę się po torze zamiast kuli, jak w głupawych amerykańskich komediach... Podejrzewam, że będzie wesoło!
W piątek, gdy biesiadowałam z KGW, Małż udał się solo do psiego doktora, gdzie otrzymał receptę. Na lek, którego w czterech kolejnych aptekach nie było. W ostatniej dowiedziałam się, że to preparat do wstrzykiwania! Małż jednakowoż nie dostał od doktora ani strzykawek, ani igieł. Więc chyba musimy go otrzymać do czasu kolejnej wizyty - 8 października! Znamienna data, bo wtedy właśnie staję w sądzie w sprawie drobnego spadku po Rodzicach...
Nie powiem, żebym lubiła sądy. Do tej pory dwa razy się stawiałam. I nie były to miłe doświadczenia... Szczególnie pierwszy raz! Gdy walczyliśmy z panem ex-dyrektorem szkoły! Nerwy zszargane do imentu...
Podejrzewam, że i tym razem będę na cenzurowanym! Jako ta ,,lepsza'' siostra... Co to wszystko wie w przeciwieństwie do ,,zagranicznej''... I wyjdę na pazerną jędzę!...
co do szkoły..wracam w listopadzie i boję się, jak zleci moje IQ...aczkolwiek z innych powodów..jestem w stałym kontakcie (Muzyczka ma za mnie aktualnie kilkanaście godzin,pomagam,wiadomo) i to co słyszę..ręce z cycami do wód gruntowych..i nie o dzieci chodzi,a pokolenie rodziców!!!
OdpowiedzUsuńale na szczęście będę miała sporo pracy a na wszelkie anse mam podstawę programową i przepisy pod ręką, w razie co rzucam na biurko i proszę o zapoznanie się przed..
a kręgle fajna sprawa!!!! kiedyś byłam i się ubawiłam!!!
wciągną Cię kręgle, to nic trudnego a zabawa znakomita
OdpowiedzUsuńTeż mogę stwierdzić że oddycham ale dodam jeszcze że rękawami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tego spania do 11-stej Ci zazdroszę. Ja wstaję okolicach 6-tej rano. Dla mnie to środek nocy...
OdpowiedzUsuńZdarzało mi się wstawać i o piątej, ale to tylko przez jeden miesiąc w III klasie technikum, gdy mieliśmy praktyki na szóstą...
OdpowiedzUsuńRękawami? Nie umiem!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję. Wszystkiego w życiu trzeba spróbować. No, prawie, bo kraść ani mordować niekoniecznie...
OdpowiedzUsuńNajgorsza jest świadomość, że obecnych rodziców wychowało moje pokolenie. Co nam do łbów musiało strzelić?...
OdpowiedzUsuńIQ tylko przyczaja się w takich stresujących okolicznościach, ale nie maleje.Bo ono jest jak uroda- albo się je ma, albo nie, ale nie podlega fluktuacjom.Spodobają Ci się kręgle, w najgorszym wypadku swoją kulą strącisz kręgle...sąsiada.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
To takie określenie dużego zmęczenia
OdpowiedzUsuńno właśnie nie wiem.....
OdpowiedzUsuńAha! Dawno nie czułam podobnego...
OdpowiedzUsuńTo, że strącę nie swoje, jest nader prawdopodobne. W szkole, na p.o. prawie zawsze trafiałam z karabinka w tarczę sąsiada....
OdpowiedzUsuńU nas poniedziałek też był dniem spania, bo ze spotkania "polecieliśmy" do Łodzi na koncert a potem nocny kurs do domu.
OdpowiedzUsuńMacie pałer!
OdpowiedzUsuńSerio??? To zupełnie jak ja. A Kbk trzymałam zawsze tak, że pan od PW dostawał wścieklizny. A faceta od PW miałyśmy cholernie przystojnego (chodziłam do żeńskiej szkoły) i tak byłyśmy zajęte wpatrywaniem się w niego, że na ogół nawet nie słyszałyśmy co mówi.
OdpowiedzUsuńNasz pan też był cudny! I tak bardzo chciał mnie nauczyć...
OdpowiedzUsuń