Małż wczoraj rzucił hasło: - Może wyskoczymy w niedzielę do Grudziądza?
Nie okazałam specjalnego entuzjazmu. Byliśmy rok temu chyba, nic rewelacyjnego, poza tym miasto totalnie rozkopane, w tym rynek. - No, ale już chyba nie kopią, więc jest szansa, że zobaczymy więcej - przekonywał P.
Zasiadłam wieczorem przed komputerem, by zobaczyć, co warto obejrzeć i gdzie ewentualnie zjeść obiad. I nagle widzę, że jedną z atrakcji miasta są baseny z solanką. No, skoro tak, jadę! Albowiem moczenie się w ciepłej, a do tego leczniczej wodzie, to jest to...
Autostradą od nas do celu godzina z kwadransem. Tłoku nie było, cena strawna - 40 zł od pary za dwie godziny, w basenach głównie seniorzy, trochę mam i babć z dziećmi. Obiekt nieduży, ale w końcu nie o hektary nam szło. Wymasowałam sobie biczami plecy, rozgrzałam doskwierające prawe kolano, relaks absolutny!
Obiad też się udał, miła chłodna piwnica z dobrą obsługą. Niedrogo i smacznie, tylko... Znów ta sól! Moja wina, oczywiście, bo ja solę wszystko, zanim jeszcze spróbuję. Tymczasem solniczka, co dziwne, nie była jak zazwyczaj w restauracjach - zapchana, tylko bryzgała solidnym strumieniem. Pieprzniczka podobnie, więc jak sobie doprawiłam czekadełko, czyli smalec... A potem opiekane ziemniaki...
Sól na zewnątrz, sól w środku! I to jeszcze nie koniec solnej jednodniowej epopei. Bo na rynku bardzo w internecie zachwalana lodziarnia u Włocha, gdzie ze wszystkich rodzajów lodów wybrałam ,,słony karmel''. Przepyszny!
W drodze powrotnej złapałam się za ucho, a ono dziwne jakieś... Chropowate jakby czy coś? Okazało się, że to tylko sól się wykrystalizowała, bo po wyjściu z basenów akurat głowy pod prysznicem nie opłukałam...
Coś mi się zdaje, że będziemy co jakiś czas wracać do Grudziądza...
A ja samiutka w ogrodzie calutką niedzielę ale tak na własne moje życzenie przecież. Ale i tak Ci zazdroszczę. . Już do mnie nie zaglądasz. Dlaczego? Pozdrawiam serdecznie-;)
OdpowiedzUsuńGdy bywałam w Grudziądzu to nie było tam basenów solankowych, za to były przepyszne wędliny. Zażerałam się (trudno to inaczej określić) zwykłą kiełbasą szynkową i metką. Nigdzie przedtem i potem nie jadłam tak świetnych wędlin.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Uleczko, zaglądam codziennie, tylko jakoś komentować mi się nie udaje. Nie wiem dlaczego...
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to najlepsza zmiana - z dobrych wędlin na baseny? A może dobre rzeczy nadal są... Gdybym wiedziała, postarałabym się sprawdzić, może przy następnym moczeniu się uda.
OdpowiedzUsuńZapraszamy do kwiatowego Inowrocławia. Piękne tężnie, Park Solankowy, termy.
OdpowiedzUsuńInowrocław - to miasto na soli i cudne uzdrowisko.
Dzieki, na pewno wpadniemy|!
OdpowiedzUsuńpod kazdym postem pisze linki do tego posta, klikaj na to i czekaj aż się otworzy. Leptir pisze że u niej to działa. Pozdrawiam-;)
OdpowiedzUsuń....w basenach głównie seniorzy
OdpowiedzUsuńAlbo
... w basenach lasuje się wapno
Przyzwyczajam się do tego określenia i już mnie nie razi
Pozdrawiam
Mnie też nie!
OdpowiedzUsuń