wtorek, 12 lipca 2016

Oko w oko z...

Toczymy nierówną walkę ze ślimakami. Tymi ,,bezdomnymi''. Pomrowikami... Już prawie cały ogródek zjedzony, róż tylko podlece nie tykają, bo kolczaste. Tymczasem jedyny naprawdę skuteczny preparat nie do użycia, bo bardzo groźny dla psów, a po podwórku biega i Erka, i Argo - labrador sąsiadów.


Ale nie o tym miało dziś być w roli wiodącej. Tylko o bliskich spotkaniach trzeciego stopnia ze sławami wszelkiej maści.


Osobiście nie mam tu zbyt bujnych doświadczeń. Zapamiętałam z rejsu na Hel w ósmej klasie, że płynął z nami Wojciech Młynarski. W nastroju tego dnia zdecydowanie ,,nieprzysiadalnym''. Młodziak był wtedy, może właśnie pierwsza (i chyba ostatnia) sodówka do głowy uderzyła... W każdym razie niesympatycznie się zachowywał.


Parę lat później w okolicach warszawskich Domów Centrum minęłam się na ulicy z samym agentem J-23, ale nikt mi w domu i wśród znajomych nie chciał w to uwierzyć...


I to by było na tyle do czasu, gdy zaczęliśmy bywać muzycznie, konkretnie jazzowo, bo nagle zaczęliśmy widywać z bliska i Ptaszyna, i Karolaka, i Dudusia Matuszkiewicza, i Andrzeja Dąbrowskiego, a pan Nahorny - wykładowca na gdańskiej Akademii Muzycznej - pojawiał się na wszystkich Asi egzaminach. Oczywiście, na widywaniu się rzecz zawsze kończy, bo my nie z tych, co sobie zaraz muszą fotkę ze sławą strzelać...


Inspiracją do tego wpisu była rodzinna rozmowa niedzielna w Lipuszu. Bo tak się złożyło akurat, że w ciągu dwóch dni wszyscy niemal otarli się o znane postacie. Asia i Michał w drodze od Magdy spotkali w jakiejś knajpie przydrożnej Edytę Górniak, Pierworodny z rodziną posilał się w stolicy o dwa stoliki od posłanki Krystyny Pawłowicz, a teściowa Asi na lotnisku odprawiała się do spółki z Saletą i Michalczewskim. Bardzo nas ubawiła ta seria...


Ciekawam Waszych doświadczeń w tym względzie...





17 komentarzy:

  1. Ja spotkałam się kiedyś w drzwiach kawiarni z Piaskiem Piasecznym. Akurat szedł w TV serial w którym on grał więc odruchowo powiedział mu "część" a on odruchowo odpowiedział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno to już temu w czasach PRL-u na korytarzu w naszym biurze na swoje występy z jakieś tam okazji, czekali; Emilia Krakowska i Wojciech Młynarski , a my pomiędzy nimi . Taką grupkę ludzi tworzyliśmy na krótko oczywiście, bo wiadomo ze to w czasie pracy było, ale zwyczajnie pogawędka o tym i owym . Wyglądali i zachowywali się wyjątkowo zwyczajnie. My zresztą również. Walkę z ślimakami już nie prowadzę, bo to co mi kiedyś poniszczyli ,do końca mnie zniechęciło do uprawy jarzyn i kwiatków jednorocznych na grzędach i rabatach. Teraz rośnie jedynie to czego najwidoczniej im nie bardzo smakuje. Ale za to one(te z tą skorupą) moim żółwiom wodnym . Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś na początku lat 90 jechaliśmy na wakacyjne odwiedziny do rodziny w Pasłęku, W Jakimś przydrożnym barze (frytki+ryby+fast food) postanowiliśmy wrzucić coś na ząb. Była to byle jaka przydrożna buda, a obok piękna restauracyjka(którą pierwotnie chcieliśmy odwiedzić, jednakowoż okazała się koszmarnie drogą). Wybraliśmy co mieliśmy wybrać i mój mąż zamierzał już udać się do kasy i zakupić "potrawy". Wtedy do lokalu wpadła bardzo hałaśliwa grupa ludzi. Był to Gołota, ze swoim trenerem i jeszcze ktoś i nieodłączne rozchichotane blondyneczki, w charakterze zabaweczek. Zachowywali się głośno, chamsko, darli się wręcz i klnęli, dali jakiemuś młodemu miejscowemu chłopaczkowi 5 zł za pilnowanie limuzyny na parkingu. Ale największe wrażenie zrobił na mnie widok mojego męża stojącego obok Gołot w kolejce do kasy. Mój mąż nie był ułomkiem (190, prawie 100 kg) Ale przy Gołocie wyglądał jak przecinek. Jaki to jest potwornie wielki facet, to szok.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Antoni Relski13 lipca 2016 05:22

    A pewien nasz minister i chyba nawet wicepremier zna Jennifer Lopez, oczywiście nie w tym znaczeniu.
    Zastanawiam się co w tym kontekście robi pewna posłanka
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Pana Mlynarskiego widywalam przed laty w Juracie zawsze byl barrrdzo rozrywkowy .natomiast pan Woloszanski i SZaranowicz mili ,cisi ,kulturalni .a mieszkali w Bryzie u Niemczyckich.

    OdpowiedzUsuń
  6. ~matka karmiąca13 lipca 2016 10:06

    A moja synowa pracowała w pewnym charakterystycznym fast foodzie przy trasie, którą jeżdżą wszystkie gwiazdy dokądkolwiek by się nie udawały.Przez trzy lata pracy dowiedziała się wszystkiego na temat kultury osobistej , a w większości jej braku, u rodzimych gwiazd i gwiazdek filmowych,serialowych , kabaretowych i estradowych. Nie tęskni do tych spotkań oko w oko.Zachwycona była tylko Panem Marcinem Dańcem. Niezależnie od pory roku,dnia,czy nocy - uprzejmość , życzliwość, uśmiech, klasa i kultura .Fantastyczny Człowiek.

    OdpowiedzUsuń
  7. To mnie zaskoczyłaś! Na scenie Daniec dla mnie mało strawny, a tu proszę...

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię ,,miłych, cichych, kulturalnych''.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ot, zagadka na miarę czasów...:)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Podejrzewam jednakowoż, że w przypadku Twojego Małżonka jakość się liczy!

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie pożerają głównie wieloletnie rośliny, tylko na tarasowe skrzynki na szczęście wejść nie potrafią...

    OdpowiedzUsuń
  12. Bo to sympatyczny gość jest chyba...

    OdpowiedzUsuń
  13. ~Klarka Mrozek14 lipca 2016 00:13

    Aktorzy przychodzący na Kleparz po owoce, warzywa i kwiaty są bardzo lubiani, wprost hołubieni, zachowują się sympatycznie, skromnie i unikają zamieszania, natomiast gdy któryś polityk przychodzi po kwiaty to jest z nim cały orszak (ochrona itd). Na placu pracuje prosty lud i zdarza się, że polityk usłyszy "idź pan stąd bo mnie szlag trafia jak was widzę"

    OdpowiedzUsuń
  14. Zdrowe reakcje, brawo krakowianie!

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja miałam przyjemność poznać osobiście kilka lat temu Panią Katarzynę Dowbor (miałam zaszczyt poprowadzić z nią mały evencik "z ramienia" sponsora imprezy). Okazała się być przemiłą kobietą, bez grama zarozumialstwa i gwiazdorzenia. Bardzo normalni są też Olivier Janiak i Karolina Malinowska-Janiak.

    OdpowiedzUsuń
  16. Że pani Kasia fajna, to się nie dziwię, ale Janiaka o ,,normalność'' bym nie podejrzewała. Miło jest się pozytywnie rozczarować...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...