... ruszać na kolejne Piernikalia. Wszyscy zwarci i gotowi. Jako forpoczta jutro ruszamy my z Asią i Marysią. Reszta dotrze w środę po południu. A zięć dopiero w piątek po pracy...
Dziś jeszcze bardzo sympatyczny sabat, pierwszy od długiego czasu. I niedosyt... Ale umówiłyśmy się, że po naszym powrocie powtórka u mnie.
Niemiła niespodzianka, bo sklep naprzeciw działki Hali na miejscu piernikaliowym zamknięty, chyba na zawsze! Po najdrobniejszy zakup trzeba będzie się udawać ze 4 km. Dlatego lista do pakowania potężniejsza niż zwykle, bo i przyprawy wszelkie, i artykuły chemiczne, itp., itd... Nic to, damy radę.
Małż jakiś czas temu w cichości ducha nabył turystyczny prysznic. Ujawnił go dopiero kilka dni temu, ku mojej radości. A już chciałam miskę pakować celem ablucji wieczornych... Bo u Hali w domku tylko maleńka umywalka i kibelek.
Teraz pędzę do wanny, by się wygrzać i odmoczyć przed wyjazdem... Do niedzieli!
A ten prysznic to taki kołek w ziemię wbijany ze złączką, do którego się podłącza węża ogrodowego? Przemyśliwam albowiem czy takiego nie nabyć. Gdyż branie pryszniców z węża przerzuconego przez gałąź drzewną dość niewygodne jest, bo nie wiadomo gdzie będzie kropił, jak się rozrusza ;)
OdpowiedzUsuńPogody życzę! Tej słonecznej :)
OdpowiedzUsuńBawcie się dobrze- nie zapomnij wziąć czegoś ciepłego na górę i na dól- wieczory teraz chłodne się robią.
OdpowiedzUsuńMilego;)
Mąż lubi niespodzianki. Tez tak mam
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę zamiłowanie do używanych od lat ubrań, mamy dość dużo wspólnego
Pozdrawiam
A zatem przez ten tydzień "pierniczyłaś". Mam nadzieję, że smacznie i w jak najlepszym towarzystwie :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń