środa, 31 sierpnia 2016

Zdaje się, że...

... w miejsce wakujące po psie dorobiłam się dwóch kotów. A właściwie kotek... Nigdy za kotami nie przepadałam i nie przepadam nadal. Nawet nie wiem dlaczego. Po prostu jestem psiarą. A tu masz!


Właściwie to Szwagier mnie urządził. Gdy bawił u nas z wizytą dwa tygodnie temu, pojawił się na tarasie kot nr 1. Taki biało-szary,na pół domowy, bo stale obecny na podwórku od dłuższego czasu i dokarmiany przez sąsiadkę. Michał, jak to kociarz zawołany, rzucił smaczny kąsek raz i drugi, na kolana wziął, pomiział i... pojechał. A kot zaczął mnie regularnie odwiedzać, po czym tak się zadomowił na tarasie, że systematycznie sypia na stole i fotelach w dzień i w nocy.


Ze trzy dni później nagle patrzę, a tu inny osobnik na mnie łypie spod stołu. Typowy pręgowany dachowiec. I jak nie zacznie żałośnie pomiaukiwać i patrzeć kotem ze ,,Shreka''... No, złamałam się, dostał parówkę. I się zaczęło!


Ostrzeżenia doświadczonych w temacie koleżanek sobie zlekceważyłam, bo jak tu głodnego nie nakarmić, nie po chrześcijańsku przecie... I teraz mam dwie stołowniczki. A jakie wybredne! Na kocią karmę mają długie zęby, najchętniej by pochłaniały same kabanosy! Nie wiedzą, że to niezdrowe?


Pręgowana kotka, choć dzika i nie podchodzi blisko, już kilka razy wdarła mi się do domu. Przelatuje jak strzała po moich czterdziestu paru metrach, robi błyskawiczny obchód  i natychmiast zwiewa. Muszę pilnować, by drzwi balkonowe były stale zamknięte.


Jedzenie podaję nieregularnie i zawsze poza tarasem, mimo to kocury jakby coraz bliżej, coraz bliżej... Może gdy nas przez tydzień nie będzie, odzwyczają się od wizyt? Wielkich złudzeń nie mam wprawdzie...

12 komentarzy:

  1. Nie chce Cie martwic.......koty przywiazuja sie do miejsca.
    Jestem psiara, i w sumie koty byly mi zupelnie obojetne, do momentu kiedy w naszym domu nie pojawily sie 3, teraz jestem psiaro-kociara.

    Moja Temida 18 sierpnia poszla tam gdzie Era.

    OdpowiedzUsuń
  2. bestie wyczuły, że zrobiło się miejsce do zakocenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może biegają teraz razem po niebieskich połoninach...

    OdpowiedzUsuń
  4. Najwyraźniej, niestety...

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo bym chciala zeby tak bylo.......

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie lubię kotów w domu - po prostu nie lubię gdy mi coś włazi na stół, wszystkie blaty i łazi nad głową.U nas prawie nie ma bezdomnych kotów- większość przychodzących na dokarmianie to koty z parterowych mieszkań.Zabiedzonego kota to już u nas nie zobaczysz - akcja sterylizacji dała efekty.
    Jak zaczniesz kotom wystawiać karmę, która im nie odpowiada to się zrażą.
    Te "nasze dokarmiane" suchego pokarmu i byle jakiego kociego-puszkowego nie chcą jeść, więc miłośniczki kotów codziennie przynoszą im jedzenie przyrządzane własnoręcznie.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć, ja również jestem koto-psiarą, w moim domu rezydują cztery sierściuchy i traktują mnie jak usługujący personel :-) Do czasu kiedy w naszym domu niepodzielnie panowała psica też wydawało mi się że nie lubię kotów, ale uwierz mi jak przygarniesz pierwszego, to potem trudno wyobrazić sobie dom bez kota...Zresztą tak samo jak bez psa... nasza Figa, która była owczarkiem niemieckim odeszła w czerwcu po 13 latach naszego wspólnego życia, strasznie to przeżyliśmy i wiem co Wy przeżywaliście kiedy zabrakło Erki...Teraz powoli dojrzewam do adopcji jakiegoś schroniskowego psiaka.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja kotka co to się siła zadomowiła, pilnuje jednak swego terenu zdecydowanie tępiąc konkurencję
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie starsza zdecydowanie rządzi, młodszą goni, ale mała jest sprytna i czeka...

    OdpowiedzUsuń
  10. Może właśnie dlatego nie przepadam za kotami, że są one władcami absolutnymi...

    OdpowiedzUsuń
  11. Franka,
    Wiem dokladnie co czujesz, nasza Temida tez byla z nami 13 lat, jej "maz" czarny owczarek niemiecki odszedl 21 czerwca tego roku, Temida byla w okropnej depresji, ja zreszta tez, odeszla 18 sierpnia, moj maz mi przytargal szczeniaka Labradora, mam zajecie, ale bol i tesknota pozostala. A Fige mam kiciunie taka przybledke,

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...