W czytanym po raz któryś z rzędu ulubionym kryminale natknęłam się na coś, co przeminęło wraz z rozwojem form komunikacji międzyludzkiej.
Przez wiele lat w sezonie urlopowym (choć nie tylko) można było usłyszeć w radiu komunikaty następujące: ,,Obywatel (ka) X. przebywający (-ca) na urlopie w okolicach miejscowości Y. proszony (-a) jest o pilny powrót do domu z powodu ważnych spraw rodzinnych''. Zawsze to pewien dreszcz wywoływało, bo na ogół powód nie należał do przyjemnych...
Trudno powiedzieć, kiedy podobne komunikaty straciły rację bytu, na pewno to już dobre kilkanaście lat. Powszechność komórek wyeliminowała zjawisko całkowicie.
Podobny los spotkał też telegramy. Wysyłane niegdyś masowo z okazji tak radosnych, jak i tych najsmutniejszych. Pamiętam, jak na poczcie liczono skrupulatnie pojedyncze słówka, bo za każde była opłata, ze spójnikami włącznie... Istniały nawet dowcipy związane z oszczędnością wyrazów!
Wcale nie tak dawne to czasy, gdy na stacjonarny telefon czekało się latami, a na wsi często jedynym uprzywilejowanym posiadaczem tegoż był sołtys, zobowiązany w zamian udostępniać sprzęt w razie nagłych zdarzeń losowych całodobowo.
Pamiętacie pierwsze telefony komórkowe? Istne cegły, ciężkie, wielkie... Pierwszy posiadacz tego cudu w naszej wsi (właściciel sklepu i hurtowni) spacerował wzdłuż i wszerz miejscowości z ową cegłą przy uchu godzinami, by każdy widział i zazdrościł...
Tak się rozwspominałam przy okazji lektury i trochę pod wpływem aury dzisiejszej, prawdziwie już jesiennej...
U nas jeszcze babie lato i oby ja najdłużej bo znów widzę pieniądze ulatujące kominem
OdpowiedzUsuńRano zimno jak w psiarni, trzeba zakładać kurtkę a po południu wracam z kurtką w rękach.
Nasuwa mi się taka refleksja- ile takich "przedmiotów pożądania" teraz jest " w niełasce"...telefon stacjonarny- nasz operator daje zniżkę na internet i wszystkie bezpłatne w strefie 61,byle by nie rezygnować z niego, a cukierki , czekolady, czy sam cukier- kiedyś kartkowe i wystawane w długich kolejkach.......mięso też...gazety odkładane w teczkach ,żeby mieć, bo zabraknie w kiosku...papierosy...teraz zupełnie pase ....i co tam jeszcze? tak, było- minęło...nigdy nie przewidzimy kierunku zmian
OdpowiedzUsuńNie przepadam za nowinkami technicznymi ale przyznać muszę, że telefon komórkowy, to wielka wygoda. Ja przez wiele lat miałam telefon stacjonarny wspólny z rodzicami. Ilekroć rozmawiałam miałam wrażenie, że jestem podsłuchiwana. Mój syn niestety bardziej ceni wygląd telefonu (co poniekąd uwidacznia się w cenie-mile widziane takie powyżej 2000) niż jego użyteczność. Dlatego często kradną mu te komórki i zanim uzbiera na kolejną, to jest problem z komunikacją, ale w żaden sposób nie mogę namówić go na zwykły, nie rzucający się w oczy, służący tylko do rozmowy lub wysłania smsa.
OdpowiedzUsuńMnie by właśnie taki najprostszy cieszył. Niestety, Małż gadżeciarz taki mi w prezencie dał, że więcej kłopotów niż pożytku. Ale darowanemu ,,koniu''...
OdpowiedzUsuńZ niejakim sentymentem wspominamy zdobywanie tych dawnych dóbr. Ale wolę obecny czas, gdy nie muszę nocami stać w kolejkach, Ty chyba też?
OdpowiedzUsuńDziś się poprawiło, dwadzieścia stopni i bezwietrznie. Oby jak najdłużej!
OdpowiedzUsuńWitaj. Jako obywatel będący w wieku poważnie podejrzanym pamiętam i te ogłoszenia, i telegramy, i awizowane telefoniczne rozmowy, na które się czekało... ach jak przepięknie się czekało....
OdpowiedzUsuńŚwiat podążył śmiałym krokiem naprzód, a ja chyba z mlekiem dorodnej, czarno-białej krasuli wyssałem przekorną "niemiłość" do dzisiejszych komórek, do których oczy i uszy przechodniów się przyklejają.
Razu pewnego - zdarzenie odbyło się w niedawnym sierpniu, w Krakowie - na tamtejszych Błoniach ujrzałem koc na trawie, a na nim parę urodziwej młodzieży w liczbie: on i ona. Na pierwsze rzucenie okiem zanosiło się na coś, co skwitowałbym jednym a dosadnym słowem - erotycznie. A tymczasem oboje zajęci byli komórkową rozmową... i pomyślałem sobie w mgnieniu chwili, że oto ta para składająca się z osobników płci odmiennej zapewne umówiła się w tym, w zieleń obfitującym miejscu, aby móc ze sobą porozmawiać, co uczynili, miłość do siebie przez komórkę wyrażając... pozdrawiam
Jestem światu niezmiernie wdzięczna za dwa wynalazki- telefon komórkowy i internet. A wcześniej byłam wdzięczna za automatyczne połączenia międzymiastowe.Na telefon stacjonarny nie czekałam długo, bo nasze osiedle miało już pozakładaną siec telefoniczną w trakcie budowy i tylko czekaliśmy na oddanie do użytku nowej miejskiej centrali telefonicznej..Tak mniej więcej 2 lata wynosiło opóznienie w stosunku do okresu zamieszkania. No ale na mieszkanie czekaliśmy....9 lat.
OdpowiedzUsuńI gdy teraz słyszę narzekania młodych na trudny start, lekuchno skręca mnie ze śmiechu.
Miłego;)
Po roku usilnego wojowania ze smartfonem oddałem toto dzieckom, które wcale w entuzjazm z tego powodu nie popadły. Mamy rodzinnie nawyki używania sprzętu specjalizowanego - komputer ma być komputerem, aparat fotograficzny ma mieć prawdziwy obiektyw, a telefon ma służyć do rozmawiania a nie do oglądania telewizji. Na razie młode nie rzucają nimi w złości po ścianach, a my z małżonka zakupiliśmy sobie telefony z klawiszami. :)
OdpowiedzUsuńI brawo!
OdpowiedzUsuńTrudność jest kwestią względną...
OdpowiedzUsuńOt, czasy...
OdpowiedzUsuńZgaguniu Moja, byłaś u mnie na starych włościach, "zadupie" widziałaś. Gdy tam zaczęłam pracować tel.na korbę był w szkole czynny od 8 do 15. W lipcu 1998r przyjechał do mnie kolega z prawdziwym tel. komórkowym i oznajmił- Ewa, ty masz tu zasięg PLUSA...
OdpowiedzUsuńNastępnego dnia" poleciałam" do Augustowa i nabyłam KOMÓRKĘ- o cenach i kosztach nie wspomnę, ale odtąd nigdy nie porozumiewałam się za pomocą telegramów :), nigdy już nie korzystałam z automatów tel. Ale w zamian ile się na stołach i biurkach wysiedziałam szukając zasięgu, nawet telefon na firance wisiał na agrafce...
Zapomniałaś o parapecie, na którym siadywałaś, by ze mną z ,,zadupia'' pogadać....
OdpowiedzUsuńOczywiście:) Tylko tak mnie naszło refleksyjnie, jak te przedmioty pożądania sie dezaktualizują:)
OdpowiedzUsuńZa to wciąż nowe obiekty pożądania... U młodych zwłaszcza. I u panów-gadżeciarzy.
OdpowiedzUsuń