... a Zgadze słoiczka z borówkami do herbaty.
Po dłuższej nieobecności wybraliśmy się z Małżem do Makro. Standardowe zakupy tamże to m.in. ulubiony ser ślubnego - Edam Rycki (cały blok), mięsiwo, papierowe ręczniki i owe borówki właśnie.
Przy kasie pani już niby wszystko wklepała, po czym pyta: - Tam był jeszcze jakiś słoik, prawda? - Owszem, z borówkami - odrzekliśmy unisono.
W momencie wyjścia Małż zarządził: Ja pcham wózek, ty sprawdź, czy nam czegoś nie naliczono podwójnie. Co jakiś czas faktycznie sprawdzamy taką możliwość. I rzeczywiście, borówki zdubeltowane na rachunku. Więc w tył zwrot, powrót do kasy!
Pani kasjerka się sumitowała i kajała, gdy nagle pojawił się młodzian z ochrony i wytknął nam, że wróciliśmy do sklepu nielegalną drogą... Bo w przypadku opuszczenia sklepu powinniśmy celem reklamacji udać się od ,,frontu'', nie od tyłu. Jednak pani od reklamacji nas ,,ułaskawiła''. Wyszłam sobie na zewnątrz. Czekam, czekam i czekam... Małż nie wraca!
Wreszcie jest! Idzie i kwiczy radośnie. - Co Cię tak bawi? - pytam. - No, bo po zwróceniu pieniędzy pani nie zamierzała mi oddać słoika. Musiałem się stanowczo upomnieć. I usłyszałem komplement: ,,ale pan czujny!''...
Czy w tej sytuacji może dziwić fakt, iż po spożyciu herbatki ze wspomnianymi borówkami dopadła mnie zgaga-gigant?...
***
Tak dziś ładnie było do piętnastej, że nawet nieco popracowałam w moim zapuszczonym ogródku. Wyeliminowałam ostatnie balkonowe rośliny, poobcinałam, co do obcięcia było. Jutro może jeszcze rozprawimy się z liśćmi. A potem ,,szychta'' u wnuków, bo się dziecka większe wypuszczają do Filharmonii...
U mnie ogródek już ogarnięty. Tylko chryzantema przed wejściem , tkwi dumnie w doniczce
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam
Rzeczywiście nie za bardzo to było w smak kasjerce ta Wasza czujność, bo to ulubiona ,,pomyłka" kasjerek. Szczególnie na takich drobiazgach lubią takie,, pomyłki" zrobić, bo jak w domu się dopiero rachunek sprawdza to się przecież wracać i zawracać głowę takim niby, ,,drobiazgiem" nie chce. Znam to aż za dobrze. .
OdpowiedzUsuńTrzeba nam ze trzech suchych dni, by się z listowiem opadłym rozprawić. I wtedy będziemy gotowi na zimę...
OdpowiedzUsuńSprawdzamy rachunki wybiórczo i w zasadzie to jest pierwszy raz. Poza tą dawną sytuacją, gdy pani na kasie wybiła zamiast 102 zł - 1002. Ale wtedy sklep zareagował szybciej niż my...
OdpowiedzUsuńBywa, że czytam, co mi tam policzyli, ale jakoś się nie mylą. To ja czasem za dużo wydaję :-)
OdpowiedzUsuńW wydawaniu za dużo jestem wysokiej klasy specjalistką!
OdpowiedzUsuń