No, nie lubię go i już! Bo to i pogoda raczej paskudna ( choć było kilka ładnych dni ostatnio), i jakoś tak wszystko pod górkę idzie. W dodatku jakaś tendencja do większej strachliwości mi się pojawia. Ot, wczoraj na przykład.
Chciałam przed wyprawą do Gdańska zadzwonić do Asi, by zapytać, jak przebiegła ciążowa wizyta u pani doktor. Jako że komórka szaleje w kwestii zasięgu, chwyciłam stacjonarny. A tam mi się wyświetla, że o 6.01 dzwonił Pierworodny, a o 6.04 Madzia. O tej porze spałam oczywiście, ze stoperami w uszach, bo buczenie pieca nocą słychać. Nie dziw więc, że telefonów nie słyszałam. Ale, u licha, skąd alarmy o takiej porze?! Ani chybi coś się stało i to z gatunku niedobrych. Ciśnienie w górę, dłonie drżą...
Opanowałam się jakoś i dzwonię do Córci. A ta prawie z płaczem mi mówi, że z wizyty nici, bo panienka-rejestratorka zapisała nie ją, a inną osobę o tych samych danych. A w ogóle pokój, gdzie doktor przyjmuje w remoncie, a poza tym pani i tak... nie ma!
Przy okazji dowiedziałam się, że Madzia już przede mną do Asi dzwoniła, jako żywo zainteresowana stanem błogosławionym dziecięcia, więc z tamtej strony raczej nic złego się nie zdarzyło. Pozostał Szymon. Dzwonię więc i pytam, czy się Boga i PiS-u nie boi, że mnie napada w środku nocy i straszy. - Ja do ciebie nie dzwoniłem - on na to. - Nie kłam, synu, bo mi się tu wyświetliłeś! - drążę temat. - Aaa, to chyba wiem. Budzik sobie o szóstej przestawiałem i pewnie mi się mimowolnie kliknęło do ciebie...
No tak, wyjaśnienie proste, a że ja się ,,mimowolnie'' stresu nabawiłam, to już tylko efekt uboczny... Ale tak właśnie miewam w listopadzie. Myśli czarne, szklanka do połowy pusta. Pierwszego grudnia wszystko mija...
Mam nadzieję, że wraz z listopadem minie też moje zaziębienie, które trzyma już czwarty tydzień. Jeszcze z czasów przedpiecowych. Czego ja już nie próbowałam... Inhalacje, nacieranie kamforą, oklepywanie pleców (Małż), picie majeranku, wdychanie oparów cebuli, czego tam jeszcze nie było! Baniek chyba tylko. A katar trwa i ma się świetnie, kaszel też nie ustępuje.
Przede wszystkim zacznij od wit.C. Kup w aptece wit.C lewoskrętną , farmaceutka będzie wiedziała o co biega i powinnaś brać dziennie 1000 mg owej wit.C . Najlepsza będzie wit C rozpuszczalna, która jest w dawkach 1000mg. Przekroisz sobie tal. na pół i zażyjesz w dwóch dawkach- rano i wieczorem.
OdpowiedzUsuńJeżeli czujesz dyskomfort w gardle to kup spray o nazwie Argentin-T i stosuj sobie 3 razy na dobę. Wspaniale niszczy nawet ropne naloty, bo jest ze srebrem koloidalnym. Można zamiast niego stosować do ssania tabletki Argentussin, ale wg mnie spray lepszy, lepiej się wchłania w śluzówkę.
I nie wierz w bzdury, że wit.C w dużych dawkach szkodzi na stawy i żołądek. W najgorszym wypadku może Cię przeczyścić jeśli weżmiesz ją na czczo.
Włącz do swej diety dokowe kiszonki, nabierzesz większej odporności organizmu, którą regularnie osłabiasz papieroskami.
Miłego;)
jest jakaś taka zjadliwa cholera która trzyma sześć tygodni, to już masz z górki
OdpowiedzUsuńO, fajnie!
OdpowiedzUsuńW tej chorobie obecnej praktycznie nie palę. Argentinu spróbuję. Dziś już trochę lepiej, kaszel bardziej mokry, a i katar osłabł nieco...
OdpowiedzUsuńA może by tak do lekarza jako specjalisty się wybrać?Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę, choć szczególnych rad na przyspieszenie jego odzyskania nie mam. Co to są "dokowe" kiszonki, o których wspomniała Annabell? Jeżeli chodzi o zwiększoną lękliwość w listopadzie, to też tak mam. Ubzdurałam sobie, że jak włączę w pralce pranie, to woda wypłynie na łazienkę i zaleję sąsiadów, bo nie będę umiała po mokrej posadzce jechać wózkiem-w związku z tym pranie odkładam z dnia na dzień. Do zdrowego zobaczenia.
OdpowiedzUsuńNo weź, listopad jest fajny, bo ja się w nim urodziłam :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie - dokowe kiszonki??? Que?
Zapisuję sobie te lekarstwa od anabell, może się przydać. A taką lewoskrętną nawet ostatnio widziałam w aptece i się zastanawiałam, co zacz.
Wyobrażasz że zapisują ciężarne do ginekologa, powiedzmy za rok?
OdpowiedzUsuńU nas wszystko możliwe
Pozdrawiam
Muszę córcią zapędzić jak najszybciej do przedszkola, by Igunię zapisała. Bo kto wie?...
OdpowiedzUsuńSkoroś listopadowa, to cofam i odszczekuję!:)))
OdpowiedzUsuńMyślę, że chodzi o kiszonki ,,domowe''. Czeski błąd się zdarza, nawet u Anabell.
OdpowiedzUsuńMoże i tak... Choć obecnie i tak wielu leków nie mogłabym brać. Na szczęście powoli samo mija! Prawie samo...
OdpowiedzUsuń