Muszę powiedzieć szczerze, iż tegoroczne Święta, choć niezwykle udane, mocno mnie zmęczyły... Głownie chyba z powodu siedzenia. W swoim mieszkaniu nie mam ani jednego krzesła, siedzę wyłącznie na fotelu, więc inne siedzisko to po prostu po dłuższym czasie ból w plecach. Dopiero dziś, gdy już byliśmy sami w pieleszach, doszłam do siebie.
Tytułowa codzienność w tym tygodniu będzie nieco inna niż zwykle z powodu zmiany w pracy Małża. Firma się przeprowadza, więc pracownicy będą realizować ,,bardzo ważne zadania'' w domu. Od wtorku do czwartku. A w piątek wieczorem odbieramy z Rębiechowa Sister i Szwagra. Więc to mocno nietypowy tydzień...
Mam nadzieję, że takie wichury jak dziś odejdą w niepamięć do końca tygodnia i nic nie zakłóci szczęśliwego dotarcia moim ukochanym. Na razie jest dość strasznie. Trzy godziny temu ofiarą wiatru padło nasze świecące drzewko. Na szczęście domowy majsterklepka potrafił złamany obiekt naprawić. Stoi teraz w pokoju (drzewko, nie Małż) i cieszy mnie bardzo...
Wnusia postanowiła spędzić Boże Narodzenie wewnątrz mamusi, za co wszyscy jesteśmy jej bardzo wdzięczni. Teraz może już się szykować na świat... Ale najlepiej, by poczekała jednak do nowego roku, zawsze to dla kobiety ważne być o rok młodszą!
-- no tak, już po świętach, za godzinkę ruszam do pracy, jeszcze tylko poranna kawa i w drogę,,, za oknem ciemno i tylko "Barbara " szaleje, raz z mniejszą, to znowu z większą siłą...
OdpowiedzUsuń:)
Jest paskudnie- wieje jakby się ktoś powiesił. Nad ranem tak mocno wiało, że na wpół śpiąc doszłam do wniosku, że ten szum to efekt wzmożonego ruchu na pobliskiej trasie szybkiego ruchu, ale to była pomyłka- to tylko wiatr tak szalał. Do tego chwilami coś pada, ale raczej nie śnieg.
OdpowiedzUsuńPocieszyłaś mnie - już myślałam, że tylko u mnie krzesła to rzecz nieznana, a my siedzimy na fotelach. Tak na serio to krzesła są, ale składane i bardzo rzadko używane.
Miłego;)
Takie ładne imię nadano paskudztwu...
OdpowiedzUsuńSkładane krzesło mam jedno domowe i cztery ogródkowe. Domowe używane ze trzy razy w roku...
OdpowiedzUsuńno proszę, to atrakcji masz co niemiara... rzecz jasna powiadomisz o tym, co ma się niebawem narodzić...
OdpowiedzUsuńJestem tu pierwszy raz i już znalazłam coś, co mamy wspólnego. Połamane drzewka w ogródku :) Tylko moja przygoda jest sprzed dwóch lat, kiedy to takie wichry u nas szalały, że wielka brzoza zza płotu wpadła nam na posesję, rozwalając po drodze wszystko, co się da. Aż strażacy przyjechać musieli, żeby doprowadzić podwórko do porządku,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i lecę zobaczyć kim jesteś (czyli kategoria: o mnie).
Hmmm... chyba jednak tam nie lecę, bo nie ma ;) Ale to nie szkodzi, będę wnioskować kim jesteś z wpisów :D
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńJa po świętach mam ciężki fizycznie czas w pracy. Jestem już zmęczona, a kości bolą niemiłosiernie:(
A już dziś życzę Tobie i Bliskim wszelkiej pomyślności w Nowym Roku, ale nade wszystko zdrówka, bo bezcenne:)
Oczywiście, nie omieszkam!
OdpowiedzUsuńOj, współczuję i też życzę przede wszystkim zdrówka i hartu ducha!
OdpowiedzUsuńWitam Cię w moich blogowych progach! Chyba mamy jeszcze coś wspólnego, prócz połamanych drzewek. Jestem byłym nauczycielem, konkretnie byłą polonistko-historyczką. I chyba też ,,trochę inaczej''... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGdy już się Wnusia pojawi to DZWOŃ, PISZ! Mam nadzieje, że te 25 godz i 10 min wytrzyma u Mamusi :)
OdpowiedzUsuńBuziaki na Nowy Rok!
Dam znać połowie świata!
OdpowiedzUsuń