... było wczoraj. Nie spodziewałam się, że najlepszym imieninowym prezentem okaże się pogoda! Pierwszy raz w tym roku można było spędzić calutki dzień na tarasie. I tam przyjąć gości...
Niby sobie wiele rzeczy przygotowałam w piątek, a jednak i na sobotę zostało tyle drobnych prac, że plecy dały znać o sobie. Za to goście wszystko pochwalili wszystko: i krem z cukinii, i kotleciki, i surówki. A szarlotka też znikała w imponującym tempie.
Pierwsza ,,zmiana'' wybyła przed osiemnastą, a już pół godziny później przybyły dziecka starsze z wnukami. Gdy się ochłodziło, rozpaliliśmy naszego ogniskowego grilla, nawet kiełbaski były pieczone, bo chłopcy na widok żywego ognia zapragnęli...
Bardzo, bardzo miły dzień, a mimo to padłam późnym wieczorem jak kawka! Jak nigdy już po jedenastej dobrowolnie zapakowałam się do łóżka... Jednak już nie ta kondycja!
***
Przez cały ubiegły tydzień mieliśmy awarię komputera, dostęp do bloga miałam zablokowany, stąd też dość długie milczenie. Już nawet miałam telefony z pytaniem, czy ,,żyję'', skoro na blogu cisza... Jak widać żyję, wyniki się poprawiły, więc chemię w czwartek normalnie dostałam.
-radosnych chwil nigdy za wiele.... pozdrawiam wiosennie :)
OdpowiedzUsuńImieniny Zgagi? Nie ma takich! No to Franciszko-Władysławo-Urbanio-Mario-Teodozjo-Aronio [taki w kalendarzu] - wszystkiego co najlepsze!!!
OdpowiedzUsuńTwoje zdrowie nieustające...
Z okazji imienin moje najserdeczniejsze życzenia.A u mnie żałoba, bo Brat 1 kwietnia umarł...
OdpowiedzUsuńA to wszystkiego najlepszego! Pogoda zaiste była przecudna, a ja teraz zamawiam notkę o szczegółach Twojego szynkowara i przepisy!
OdpowiedzUsuńImieninowe, spóznione- ale wszystkiego co najlepsze Ci życzę. Dobrze, że dałaś głos, bo myślałam, że się marnie czujesz i dlatego nie piszesz.
OdpowiedzUsuńU nas tez ostatnie dwa dni były ładne. A dziś na konto tej dobrej pogody dorwałam się do loggii i - ledwo żyję. Jednak sprzątanie po zimie i po karmieniu ptaków daje w kość.
Miłego;)
Tak, ptaszki się zdecydowanie ,,odwdzięczyły'' za karmienie...:)))
OdpowiedzUsuńDobrze, za 2-3 dni pozwierzam się z osiągów szynkowarowych.
OdpowiedzUsuńPrzykro bardzo...
OdpowiedzUsuńZgaga niejedno ma imię, jak widać...
OdpowiedzUsuńWiosna wyraźnie po dwóch dniach zdezerterowała.
OdpowiedzUsuńGłos w telefonie radosny był, więc wszelkie myśli poweselały natychmiast :-)
OdpowiedzUsuńA że męczący dzień? Któryż solenizant w dniu swego święta ma szansę odpocząć? No way!
Dołączam się do życzeń. Tu gdzie jestem wiosna w rozkwicie,a ptaki... Hoho, tylko amorty im w głowach, będzie kogo karmić następnej zimy. Uściski
OdpowiedzUsuńGłos radosny był, bo dzwoniłaś, gdy się gościna dopiero zaczynała. Trzeba by służbę jakąś na przyszłość, albo cuś?...:)))
OdpowiedzUsuńTo cała emerytura na słonecznik pójdzie! :)))
OdpowiedzUsuń