Po niemal dziesięciu latach przerwy zostaliśmy na jedno popołudnie i noc opiekunami niemowlęcia. Poprzednio zdarzyło się to z Sebastianem, gdy był nawet jeszcze młodszy niż Iga w tej chwili.
Główną rolę w opiece miał odegrać dziadek, albowiem z racji mojej pooperacyjnej niesprawności nie wchodziło w grę ani podnoszenie, ani pchanie wózka, ani wiele innych rzeczy. Pozostał mi ,,przywilej'' przewijania i przygotowywania pokarmu...
W zasadzie wszystko przebiegło spokojnie, bez napięć i problemów. Niepokoił nas jedynie dość nieładny kaszel naszej wnusi. Na szczęście nie z tych oskrzelowych ani astmatycznych... Za to rozkosznych uśmiechów, którymi obdarzyło nas maleństwo, nie sposób zliczyć!
W niedzielę odwiedziły nas dziecka większe. Z pewną dumą patrzyłam, jak mój Pierworodny rzucił się na podłogę i zabawiał siostrzenicę w parterze. W sposób może mało konwencjonalny, ale ku wielkiej radości Igusi.
Dziś, gdy Asia z małą odjechała, zrobiło się nagle jakoś pusto...
... no i umknęła mi Twoje niedyspozycja, szpital, operacja... dopiero dzisiaj miałem możliwość przeczytać... mam nadzieje, że wszystko ze zdrowiem na najlepszej drodze, skoro zaliczyłaś opiekę nad małą... pozdrawiam i zdrowotności życzę... małżowi też przy okazji
OdpowiedzUsuńGratulacje, że dziadkowie tak dzielnie się spisali. Nic tylko namawiać wasze latorośle, by więcej dzieci miały, kiedy na taką pomoc mogą liczyć. Pozdrawiam i szybkiego powrotu do zdrowia życzę.
OdpowiedzUsuńJak ja Cie dawno nie czytałam. Wchodzę, a tu sie okazuje, ze jest juz wnusia i jeszcze jakas operacja była. Wnusi gratuluję, a co do zdrowai to mam nadzieję, ze wszystko idzie ku dobremu. Sciskam mocno
OdpowiedzUsuńJeszcze chyba trochę pożyję! Dzieki za dobre słowo...
OdpowiedzUsuńJeszcze jedno by się przydało dla zrównoważenia, Pierworodny ma dwójkę, więc i Asia mogłaby jeszcze dorobić...
OdpowiedzUsuńNo, to miałaś co najmniej półroczne zaległości? Ale miło mi, że powróciłaś! A uściski odwzajemniam...
OdpowiedzUsuń