W najbliższym otoczeniu takowych nie mam, całe szczęście, bo bym nie zniosła!
Jak najbardziej rozumiem oszczędność, trwonienia pieniędzy nie pochwalam. Jestem nawet w stanie zrozumieć sknerę w wydaniu totalnym - skąpi najbliższym, ale i sobie. Przynajmniej jest w tym jakieś ziarenko sprawiedliwości.
Najgorszy typ to skąpiec, który własne zachcianki uważa za jak najbardziej godne realizacji, natomiast potrzeby swojej rodziny uznaje li i jedynie za fanaberie. Życie z takim człowiekiem ( mam tu na myśli, oczywiście, kutwy obojga płci) to istny koszmar...
Mam w pamięci kilka takich scen z czasów dość odległych. W epoce kartkowo-kolejkowej koleżanka z pracy, będąc na tzw. ostatnich nogach w ciąży, wystała w naszym wiejskim sklepie dwie pary rajstop. Zdobycz wtedy fantastyczna! Kolega małżonek zawrzał świętym oburzeniem na ten akt ,,rozrzutności'' i nakazał natychmiast jedną parę odstąpić którejś z koleżanek! B. ze łzami w oczach oddawała cenny łup...Inny znajomy wydawał sporo kasy na płyty, a partnerce robił awantury, gdy np. kupiła sobie nowe skarpetki... Pewnie proponował cerowanie starych?
Tak się składa, że z autopsji znam głównie panów o naturze wyżej opisanej. Z opowieści znajomych jednak wynika, że nasza płeć nie jest w tym względzie lepsza.
Wyjątkowo trudna wydaje mi się sytuacja osób uzależnionych całkowicie finansowo od współpartnera. Szczególnie, gdy ten rozlicza skrupulatnie z każdej wydanej złotówki. Zawsze wpajałam swoim uczennicom, by robiły wszystko, aby zdobyć jakiś zawód i pracować. Bo jeśli trafi się mąż sknera, będą cierpieć. Do niektórych te nauki dotarły i dziś jestem z nich dumna. Inne powieliły schemat wyniesiony z domu, niestety...
Również uważam, że kobieta powinna zarabiać. Wtedy nikt jej nie powie, że marnuje czyjeś pieniądze...
OdpowiedzUsuńWiele lat byłam niepracującą żoną i słowa nie usłyszałam, że na coś niepotrzebnie wydałam pieniądze. Cały czas mam wrażenie, że gdyby młodzi przed ślubem więcej ze sobą rozmawiali na temat jak ma wyglądać ich przyszłe, wspólne życie byłoby mniej nieporozumień po ślubie.
OdpowiedzUsuńMój został przeze mnie dobrze poinformowany czego może się spodziewać- uprzedziłam lojalnie, że nie umiem gotować, nie lubię sprzątać, nie będę sprawdzała czy ma wszystkie guziki i czystą
chustkę do nosa, nie chcę szybko dziecka a jak będzie to nie oddam do żłobka no i do super oszczędnych też nie należę.
Należy pamiętać, że małżeństwo to jednak rodzaj umowy i trzeba tę umową obustronnie zaakceptować.
Miłego;)
Marnuje... I czyjeś... Strasznie jest usłyszeć takie słowa!
OdpowiedzUsuńNależysz do tej grupy kobiet, które wybrały partnera na życie szczęśliwie. Ja też zgrzeszyłabym ciężko, gdybym na cokolwiek narzekała.
OdpowiedzUsuńMężczyźni a raczej wieczni chłopcy kupujący sobie coraz to nowsze zabawki, przeciwieństwo sknery - nigdy nie będzie stary czy chory, nie potrzebuje oszczędności, jakoś to będzie, liczy się tu i teraz. On musi mieć bo raz się żyje.
OdpowiedzUsuńostatni akapit szczególnie mi bliski. Wiedza, wykształcenie, kwalifikacje = wolność. Szczególnie dla kobiet. Howgh!!!
OdpowiedzUsuńi to też moim dziewuszkom w pracy mówię
Żeby tylko wszystkie zechciały słuchać, prawda?
OdpowiedzUsuńNie Ty jedna chciałabyś, żeby młode kobiety "miały swój wiek, a nasz rozum"
OdpowiedzUsuńAno... a niektórym w głowie seriale z Dynastią jakąś w tle, że spotka księcia i będzie już tylko leżeć i pachnieć..ech...
OdpowiedzUsuńWszystko sobie mogę w życiu wyobrazić,ale nie to,zebym nie miała własnych pieniędzy:)I w konsekwencji niską emeryturą,tudzież jej brak. Pochodzę z rodziny pracujących,wykształconych , a więc samodzielnych kobiet.Mama i babcia były nauczycielkami,ja nie poszłam w ich ślady,jeśli chodzi o wykonywany zawód,ale pracuję całe życie(z niewielką przerwą na urodzenie dziecka).Nieraz zdarzało mi się zarabiać więcej od męża.Lubię to,co robię,nie ukrywam,że lubię także pieniądze.Nie za bardzo widzę siebie na emeryturze,praca mnie nie męczy,natomiast "zajmowanie się domem"- bardzo:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam seredecznie,Ewa
Witam !
OdpowiedzUsuńPochodzę z Kielecczyzny, od ponad 27 lat mieszam w Krakowskiem i to prawda, że "centusie".
Serdeczności przesyłam:)
Też bardziej się spełniałam w pracy niż w obowiązkach domowych. Ale teraz, na emeryturze, odkryłam, że niektóre domowe czynności sprawiają mi frajdę. Nie lubię tylko sprzątać...
OdpowiedzUsuńNie byłabym skłonna uogólniać, chociaż w zasadzie żadnych krakusów nie znam...
OdpowiedzUsuńZnam kilka opowieści o doli kobiet uzależnionych finansowo i nie są to historie wesołe, oj, nie są...
OdpowiedzUsuńDysponowanie jakąś własną "dolą" uważałam i uważam za niezbywalne prawo każdej z nas.