Tyle sesji radioterapii już za mną. Jeszcze osiem i wolność!...
Od wczoraj ludzi na mojej trasie codziennej wreszcie mniej. Nawet nasz wiejski autobus przestał się spóźniać. W Gdańsku już nie takie tłumy, jak w czasie Jarmarku, wakacje z wolna się kończą, więc turyści też w odwrocie. Mimo to wciąż szybkim truchtem się przemieszczam do kolejnych środków lokomocji. A może i kurcgalopkiem nawet...
Gdy już docieram do szpitala, dość szybko mnie wołają do kabinki i wychodzę po niecałej godzinie. Jednak był wyjątek, który przypłaciłam pierwszymi (i mam nadzieję, ostatnimi) , od czasu gdy w listopadzie zaczęłam leczenie ,,skorupiaka'', łzami.
Coś było nie tak przy pomiarach promieniowania i doktor wysłał mnie na tzw. symulator. Tam odczekałam ponad półtorej godziny, bo byłam poza normalną kolejką. Wróciłam na terapię, wtedy się okazało, że nie tak zaraz, bo fizycy muszą coś opracować, znów czekanie. I wtedy złapałam doła. Oczy zrobiły się mokre i rozchlipałam się jak moja ośmiomiesięczna wnusia...
Poza tą sytuacją wszystko w porządku. Żadnych dolegliwości związanych z naświetlaniami nie posiadam, troszkę rano gardło boli, bo przełyk nieco nadpalony, ale poza tym nic się nie dzieje. Marzę tylko o dniu, gdy będę mogła się wreszcie porządnie umyć, pomoczyć w wannie i pozbyć się fioletowych kresek, które już niejedną część garderoby mi poznaczyły...
***
Z innej beczki. Ja, zdeklarowana psiara, cierpiałam przez dwa tygodnie z powodu nieobecności naszej tarasowej koty. Buraska przebywała w klinice jakiejś fundacji, która sterylizuje bezpańskie zwierzaki. Dziś kota została przywieziona z powrotem. Pani ostrzegała, że przez jakiś czas zwierzę może być ,,obrażone'', ale nic takiego się nie działo. Już po kilku minutach Bura przyszła się pomiziać, choć do tej pory rzadko dawała się głaskać. Wracam więc od jutra do obowiązkowego karmienia. I fajnie!
Skontaktuj się z laryngologiem (najlepiej prywatnie) czym masz traktować gardło by łagodzić tę napromieniowaną okazyjnie śluzówkę. Swoją drogą nie rozumiem dlaczego to taki duży rozrzut tego promieniowania- bo gdzie Rzym a gdzie Krym.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nadal całe działanie lecznicze sprowadza się głównie do działania : "znikły krosty bo zgnił nos i odpadł.".
Jeśli Ci nic mądrego nie doradzą to kup w aptece linomag w płynie i dwa razy dziennie płucz gardło "zajzajerem"- łyżeczka kawowa linomagu na szklankę wody, to się trochę śluzówka gardła powinna zregenerować. Można też ssać tabletki z mchem islandzkim, ale takie dla cukrzyków.Mech islandzki ma działanie nawilżające na śluzówkę.
I choć się dobrze czujesz odpoczywaj sporo- teraz jesteś nadal wciąż w stanie mobilizacji, ale gdy nie będziesz już musiała codziennie "latać" na zabiegi, to może nastąpić załamanie formy.
Przytulam mocno;)
Fajnie, że są ludzie, którzy zajmują się takimi Buraskami ( i karmieniem, i sterylizacją). Trzymam kciuki za pomyślną kontynuację Twojego leczenia :-)
OdpowiedzUsuńOdpoczywam, odpoczywam, codziennie po powrocie leniuchuję. A z przełykiem jest generalnie dobrze, rano trochę boli, potem spoko. W razie czego pomaga kisielek...
OdpowiedzUsuńNa stare lata widać człowiek się zmienia. Nigdy nie sądziłam, że mogę się przywiązać do kota!
OdpowiedzUsuń... no to masz, Zgago, los, ale, jak czytam, radzisz sobie całkiem dobrze... byle jak najmniej tych "dołów", które psychicznie mogą popsuć kurację... ale przewiduję, że dasz radę... zdrowiej!!! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńteraz to dopiero z tej kici będzie przylepa :)
OdpowiedzUsuńserdeczności, podziwiam Twą dzielność
Kicia rzeczywiście się przylepna zrobiła, dwa razy dziennie mizianie obowiązkowe!
OdpowiedzUsuńSię staram!
OdpowiedzUsuńA propos lez - jestesmy tylko ludzmi, nie robotami z metalu. Twoja terapia wbrew pozorom jest trudna i dla psychiki, nie mowiac o tym, ze przez cialo i na samopoczucie wplywa...
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony fajnie moc sobie poplakac czasami, nie kazdy ma latwosc plakania.. Nie ma tego zlego ;)
Zdziwiły mnie te ślozy, bo jakoś bardzo dawno nie miałam okazji do płaczu... A w terapii jedynym minusem są dojazdy, bo naprawdę nic mi nie dolega.
OdpowiedzUsuńKocham Cię za Buraskę.22.08 dostałam nowy lek,przyjmuję go na oddziale w szpitalu.Dwa zastrzyki,po sprawiedliwości po jednym w pośladek.Wierzę,ze na jakiś czas powstrzyma skorupiaka.
OdpowiedzUsuńbuziaki solcia
Dojdź do 100% w dobrym zdrowiu. Bez nawrotów, komplikacji i jakichkolwiek dolegliwości. Tego Ci życzę.
OdpowiedzUsuńJa Cię kocham za całokształt. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje, wierzę, że tak właśnie będzie!
OdpowiedzUsuńKochana!
OdpowiedzUsuńPrzesyłam pozytywne fluidy i zdrówka życzę:)
Buziaczki:)
Fluidy odebrałam, dziękuję!
OdpowiedzUsuń