Uff! Maraton zakończony. Sama się sobie zazdroszczę, że to przetrwałam. Na razie odczuwam lekką odrazę do autobusów, kolejki miejskiej, schodów itp. Ale paru rzeczy troszkę żal...
Bo to i panie obsługujące machinę do naświetlań tak miłe, że momentami aż się czułam zażenowana ich niezwykłą życzliwością. I codzienne wizyty na bardzo dobrą kawę w szpitalnym barku, gdzie też urocze dziewczę ją szykowało, już po trzech dniach bez pytania co i jak. Jeszcze doktor od cotygodniowych kontroli - dusza człowiek... Nie, tęsknić nie będę, ale zachowam miłe wspomnienia!
Teraz pora zadbać o lokum osobiste, strasznie zapuszczone przez moją miesięczną prawie-nieobecność. Może jeszcze nie pora i siły, by zaraz okna myć, ale z grubsza ogarnąć trzeba. Małż ogłosił zakaz produkcji przetworów, bo tego akurat nie zaniedbałam. I piętrzą się słoiki w komórce, już piętrowo...
Zakaz od jutra, więc dziś jeszcze ostatnia porcja gruszek w occie oraz tychże owoców w czerwonym winie. Te ostatnie z przepisu Maryli - koleżanki szpitalnej, istnej kopalni wiedzy kuchennej.
A w piątek wreszcie wyjeżdżamy na urlop! Niestety, tym razem nie do ,,wód'', bo jeszcze nie wolno mi się moczyć. Na celowniku Lubelszczyzna, Roztocze, Nałęczów, może coś jeszcze. Baza wypadowa w Zamościu, a ostatni nocleg w Nałęczowie. Przedtem tradycyjnie krótki pobyt u Magdy.
Małż przyrzekł do końca września złożyć wypowiedzenie i wreszcie pomyśleć o emeryturze. Więc od nowego roku będziemy egzystować jako ,,dziad i baba, bardzo starzy oboje''... Ale nie aż tak starzy, by jeszcze nie zaszaleć!
Mam prosbe, doczytalam w poprzedniej notce, ze juz bylas na moim blogu i cos mi nie pasuje bo u mnie Twoje zaproszenie ciagle widnieje jako nieodebrane. Czy mozesz wiec wejsc jeszcze raz i zostawic komentarz, zebym byla pewna ze wszystko dziala jak powinno?
OdpowiedzUsuńBrawa gromkie na zakonczenie naswietlan!!!
Cale leczenie juz za Toba.Wspaniale, ze pozostanie mile wspomnienie ,tak powinno byc i wszedzie personel medyczny tak powinien do chorego podchodzic.Wszyscy w Polsce narzekaja na leczenie i obsluge chorych, a Ty zachowasz mile wspomnienia.
OdpowiedzUsuńSpokojnie, nie szalej teraz ze sprzataniem, mysl o sobie.Pozdrawiam z dolu globusa
Droga Zgago :) ależ nowina, że będziecie w Zamościu, gdzie i ja mieszkam z maleńką córeczką :) Jeśli mielibyście czas i ochotę na małe spotkanie na naszej pięknej Starówce, to odezwij się proszę. Czytam Cię namiętnie i byłoby mi bardzo miło zaprosić Was na kawę :) Pozdrawiam i życzę dużo zdrówka, Viola z Hanusią.
OdpowiedzUsuńŚwietan strona
OdpowiedzUsuńOk, zaraz sprawdzę, co i jak.
OdpowiedzUsuńZe sprzątaniem nigdy nie szalałam zbytnio, więc i teraz mi to nie grozi. Co do narzekań polskich - staram się nie zawyżać średniej. I tyle!
OdpowiedzUsuńJa bardzo chętnie, tylko muszę przekonać kolegę Małża.
OdpowiedzUsuńStrona? Blog raczej, ot taki...
OdpowiedzUsuńJak będziesz na Roztoczu to koniecznie odwiedź Szczebrzeszyn. Chrząszcz na głównej płycie rynku nie jest ważny - poszukaj tego właściwego nad rzeczką. :) . Koniecznie do obejrzenia Zagroda GUCIÓW, Zwierzyniec, Krasnobród. Polecałabym wyskoczyć do Hrubieszowa jest tam unikatowa 13 kopułowa cerkiew jedna z dwóch na świecie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKochana!
OdpowiedzUsuńDobrze, że wszystko u Ciebie w porządeczku.
Wypoczywaj, zwiedzaj tymczasem. Nie frasuj się codziennością i kurzem!
Ja już nie mogę doczekać się emerytury, ale to jeszcze...
Stawy dają w "kość", a lekarz zabronił ciężkiej pracy. I niestety na mowie się skończyło:(
W pracy redukcja etatów, na zwolnieniu pewnie od razu był "wyleciała", ech smutne życie!
Pozdrawiam serdecznie
Robienie przetworow rozumiem, sama przyjemnosc zajmowac sie tym, a i potem zajadac jak wiatr duje za oknem :)
OdpowiedzUsuńNo to na wyjazd zapracowalas w dwojnasob (bo i przetwory i maraton)!
Też tak uważam...:)))
OdpowiedzUsuńDoczekasz się, doczekasz!
OdpowiedzUsuńW Szczebrzeszynie byliśmy w zeszłym roku, reszta Twoich propozycji jest w planie. Poza Hrubieszowem, ale dołączymy chętnie, bo lubimy cerkwie. Dzięki!
OdpowiedzUsuńPrzyjemnego odpoczynku i miłych wrażeń.Dużo zdrówka życzę nieustająco!
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję!
OdpowiedzUsuńJak miło słyszeć, że wszystko już za tobą i że w dobrej formie dotrwałaś do końca leczenia! Jesteś dla mnie wzorem, bo ja ciągle jeszcze bliżej środka, niż końca. Też nie narzekam, machina szpitalna działa powoli, ale skutecznie i bez zgrzytów. Oby tak dalej, leczenie jest przykre, ale pocieszam się, że skutkuje. Życzę udanego urlopu i samych dobrych wieści po badaniach kontrolnych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Marianna.
Przepraszam, ale jeśli miałaś usunięte węzły chłonne po tej stronie, to zapomnij o myciu okien i noszeniu więcej niż 1 kg w ręce po stronie operowanej przez najbliższe dwa lata..Porozpieszczaj się trochę, to Ci z pewnością nie zaszkodzi. A do mycia okien zwyczajnie kogoś wynajmij.
OdpowiedzUsuńPokonywanie tej choroby nie trwa tylko tyle czasu ile zabierze chemia, operacja i naświetlania. Zadbaj teraz o siebie od strony fizycznej, co nie ma nic wspólnego z uleganiem chorobie- wprost przeciwnie, to nowa metoda walki. Bardzo fajnie, że Twój Osobisty wreszcie pomyśli o emeryturze.Lepsza i zdrowsza emerytura niż budowanie państwa wg ideologii pisuarów.
Miłego;)
Kontrolne badania dopiero w styczniu, gdy skończę herceptynę. A za Ciebie trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńOj, rozpieszczam się, rozpieszczam. Tylko bzu czarnego dziś trochę narwałam, poza tym lenistwo błogie. I mam zamiar tak leniuchować!
OdpowiedzUsuńJeśli lubicie cerkwie zapraszam na podkarpacie - cudeńka tu mamy :)
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że ten etap już za Tobą. I że dobrze go zniosłaś i tyle masz pozytywnych wrażeń mimo trudności oczywistych...
OdpowiedzUsuńŚciskam i życzę Ci i Wam udanego urlopu :)
iw
Witaj Star,
OdpowiedzUsuńjeśli można, to ja też proszę o zaproszenie.
Adres mailowy wyślę Ci w wiadomości prywatnej na FB.
iw