Od paru lat rozpoczynamy i kończymy sezon w jednym z dwóch miejsc niezbyt odległych od naszego grajdołka. Albo w kawiarni obok zamku w Sztumie, albo w barze rybnym ,,U Basi'' w Kątach Rybackich. Tego roku nasz sezon tzw. wakacyjny z racji moich terapii był pozbawiony ciągłości, toteż i zakończenie się nieco przesunęło.
Dziś dopiero wybraliśmy się do Kątów, bo i czas był, i pogoda sprzyjała. Obiadek, z sandaczem w roli wiodącej, jak zwykle bardzo smaczny, tyle że ceny jakby z każdą naszą kolejną wizytą coraz wyższe. Chyba przyjdzie się przerzucić na dorsza?...
Sezon przetwórczy też definitywnie zakończony. Ostatnie renety z zaokiennej dżungli przerobiłam w sobotę, wykorzystując najostatniejsze cztery słoiki. Leży tam jeszcze na ziemi sporo bogactwa, ale trudno! Niech ślimaki dojedzą...
W sklepach już coraz świąteczniej, pora myśleć powoli o prezentach... Tak sobie ostatnio rozmawiałyśmy z Sister i doszłyśmy do wniosku, że zaczynamy się w tej materii niebezpiecznie powtarzać. Zwłaszcza jeśli chodzi o naszych panów. Od tych najmłodszych po seniorów. Jednak z kobitkami łatwiej...
A jutro potrzymajcie za mnie kciuki, bo czeka mnie kolejny późny debiut i trochę mam cykora!
mam nadzieję, że napiszesz co to za przedsięwzięcie, życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńNo to trzymam! Chociaż wiem, że niepotrzebnie, bo Twoje debiuty są zawsze udane :-)
OdpowiedzUsuńKciuki za "debiut" oczywiście trzymam bardzo mocno. Niestety drożyzna szaleje nie tylko wśród ryb, które uwielbiam pod każdą postacią. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń"U Basi" to już raczej restauracja, niż bar rybny. A ceny, rzeczywiście, coraz wyższe. I pani Basia jakoś taka mniej milsza dla klientów, niż kiedyś... Może konkurencja ją dołuje. W Kątach otworzył się bar Placuś, domowe, pyszne jedzonko, duże porcje i w przystępnych cenach.
OdpowiedzUsuńKochana !
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, będzie dobrze, nie martw się proszę:)
Buziaczki ślę:)
Mała powtórka z wyuczonego zawodu, po 12 latach przerwy.
OdpowiedzUsuńTym razem średnio...
OdpowiedzUsuńWiosną przetestujemy Placusia! Dzięki za informację.
OdpowiedzUsuńDzięki! Pierwsze koty za płoty wyszły nieco chaotycznie, ale mam nadzieję na poprawę.
OdpowiedzUsuńProszę bardzo. Stołują się tam nie tylko goście, ale i mieszkańcy Kątów.Myślę, że rozpoczną od majowego weekendu i mam nadzieję, że utrzymają poziom. :-)
OdpowiedzUsuńA propos prezentów świątecznych i nie tylko...myślę,że najważniejsze to to,że mamy komu kupować:) W mojej rodzinie na samej górze prezentowej hierarchii plasuje się moja wnusia :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za debiut,jakikolwiek by nie był oraz serdecznie pozdrawiam
Rzeczywiście - wnusia to niezwykle wdzięczny obiekt do obdarowywania. Szczególnie, gdy tak mała, że w razie czego nie wyrazi niezadowolenia...:)))
OdpowiedzUsuńU Ciebie, jak widzę, cały czas sporo się dzieje. Futrzak, mam nadzieję, w dalszym ciągu ze swojego hoteliku zadowolony, a wypróbowanie Twoich smakołyków w dzień słotny, tak jak dzisiaj u mnie, lub mroźno-śnieżnie-zimowy, już pachnie i smakuje zachęcająco ...
OdpowiedzUsuń... a mnie się zawsze wydawało, że Mikołaj, ilekroć ma sprawić przyjemność "kobitkom", tabletki od bólu głowy zażywa... :-)
Mnie urządzono (znaczy się zamówiono w zaprzyjaźnionym hoteliku) "ostatki" andrzejkowe na dwudziestego piątego listopada, a to oznacza, że powinienem był stawić się w kraju koniecznie przed tą datą, ale jak tam będzie... kto wie, "na los szczęścia, Baltazarze"... pozdrawiam z zalewanej przez deszcz Francji
Obyś zdążył w takim razie! Pozdrawiam z wietrznego grajdołka...
OdpowiedzUsuń