Co zaplanowane, to i wykonane, do Świąt pełna gotowość, jednakowoż...
Że nie ma śniegu, to już właściwie przywykłam. Ot, tradycja taka nowa. Ale żeby tak strasznie duło? Chwilami mam wrażenie, że wieje bardziej niż w sierpniu, gdy kataklizm nas dotknął. Aż strach... Może się do rana uspokoi i Wigilia nas powita spokojem? Oby!
Małż, jako bardzo świeżo upieczony emeryt (w czwartek pożegnał się z firmą) został zagoniony do licznych prac domowych. Nie opierał się nawet, ale post factum stwierdził, że jeśli ta nadmierna eksploatacja będzie zjawiskiem trwałym, to może wróci do pracy. Pocieszyłam, że na co dzień zadań będzie mniej, jednak Święta mają swoje prawa...
No to, Kochani! Spokoju Wam życzę na te nadchodzące dni, bliskich i radosnych spotkań z ukochanymi, pyszności na stołach, chóralnego śpiewania kolęd i oderwania się od codzienności! A w Nowym Roku tylko miłych niespodzianek od Losu!
Milych, rodzinnych Swiat i duuuzo zdrowia i radosci w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuń-- spokojnego, rodzinnego świętowania :)
OdpowiedzUsuńPięknych, zdrowych, rodzinnych świąt! I proszę, przenies tego bloga:)
OdpowiedzUsuńZgaguś, bierz się za przenoszenie tego bloga!!!! Ten wgraj na swój dysk a nowy, pod tym samym tytułem otwórz na Bloggerze. To bardzo łatwe w obsłudze, nawet ja to potrafię!
OdpowiedzUsuńNo cóż, na wigilię mieliśmy wczoraj +10 i wiatr. Dobrze, że nie padało.
I wiesz, lepiej żadnych niespodzianek żeby w kolejnym roku nie było, bo nie wiem czemu ale niespodzianki ostatnio raczej zawsze są in minus.
Serdeczności;)
Serdeczności od Chorzowskich!
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka, pomyślności, miłości i luksusu :)
Buziaki!