Już to i owo. Przerobione wiśnie, porzeczki czarne i czerwone, morele, część malin. Nastawione cztery nalewki: malinowa, wiśniowa, porzeczkowa (czerwona) i ratafia. W tej ostatniej brak jeszcze jeżyn i aronii...
W tym roku raczej program minimum, bo jeszcze zeszłorocznych słoiczków moc. Nawet soków wszystkich nie wypiłam, co dziwne, bo zwykle gdy nadchodziły nowe, starych już brakowało...
Małż happy, bo już się pojawiły pierwsze letnie jabłka. Pożera ,,genewy''. Nie mógł się doczekać. Przez wiele lat wielbił ,,klosy'', ale chyba był już jedyny w kraju. W związku z tym plantatorzy przestali uprawiać...
Moja ulubiona pora na dietkę nastała. Na zmianę jem kalafiory, fasolkę szparagową i leczo. Zapominam na dwa miesiące o mięsku... Małżowi, owszem, gotuję, duszę i smażę , bo on bez mięsa nie funkcjonuje. Dziś mu rosołek zgotowałam, ulubioną zupę, z dużą wkładką...
***
Grupy inwalidzkiej pierwszej tym razem nie dostałam. Ha, trudno... Nie dziwię się nawet, bo w kolejce przede mną stali ,,prawdziwi'' inwalidzi. Na wózkach itp. Trudno mieć pretensje...
Podziwiam, odkąd dziecko "wyszło z domu" przestałam robić jakiekolwiek przetwory z myślą o zimie. A tu mam taki cudny wybór wszelakich przetworów, że robienie ich byłoby czystym "dziwactwem". Robię tylko ogórki małosolne. W jabłkach to się nie mogę tu jakoś "połapać", polskie to czasem są w...rosyjskim sklepie. Wczoraj stałam nad nowozelandzkimi, bez nazwy. Cały rok są tu jabłka i właściwie z całego świata, z Chile również.I nawet smaczne, choć też bez imienia własnego.Szczerze mówiąc ta podaż artykułów wszelakich, spożywczych i przemysłowych chwilami mnie przeraża -wyraźnie jest nadprodukcja wszystkiego i kołacze mi się po łbie myśl- nadprodukcja prowadzi do krachu.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Nie robiłam słoików przez kilkanaście lat, ale parę lat temu mnie naszło... Większość rozdaję i mam z tego radość. Buziaki!
UsuńNiestety w odróżnieniu od swojej matki, nigdy nie miałam ciągot do robienia przetworów. Mój zapał skończył się na zakupieniu 40 lat temu stosownej książki. Najbardziej zazdroszczę tych nalewek. Żałuje, że nie jestem w kręgu tych obdarowywanych. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWiesz, mnie się długo wydawało, że robienie przetworów to niepotrzebne zupełnie zajęcie. Ale lubię się tym ,,dobrem'' dzielić. Wysłałabym Ci chętnie jakiś procentowy napitek, tylko obawa, czy nie ulegnie rozbiciu w transporcie?...
UsuńWitaj...ratafia... coś mi to mówi... a tak w ogóle podziwiam Cię za te "przeróbki" owoców... u mnie absolutnie brak czasu na takie działania. Pozdrawiam z Francji
OdpowiedzUsuńNO, z czasem to akurat, jako emerytka, problemu nie mam. Pozdrawiam Cię, wieczny wędrowcze...
OdpowiedzUsuń