Podczas czerwcowego pobytu w Polsce moje ,,Amerykany'' bardzo zachwalały ukraińską restaurację w Oliwie. Nawet nie tyle z powodu dań, choć te również chwalili.
Na koniec posiłku kelner zaproponował im nalewkę chrzanową. Co się Szwagier nazachwycał! I zaraz do mnie: - Musisz zrobić!
Może i zrobiłabym, ale postanowiłam najpierw spróbować. A że dziś Małż świętował urodziny, zaprosiłam go do tejże restauracji. Moje pierwsze zamówienie brzmiało: chrzanówka. Niestety, sympatyczny pan kelner orzekł, że trunku nie ma, będzie dopiero wczesną jesienią, bo wtedy chrzan osiąga pożądaną wilgotność...
Zjedliśmy smaczny obiad. Zaciekawiła mnie pozycja w dziale nalewki pod tytułem wiesnianka. Poszłam do baru spytać, co to takiego. Na to pan mi pokazuje butlę, w której znajdują się: duże ilości zielska jakiegoś, mnóstwo maleńkich cebulek i ząbki czosnku. - Pan twierdzi, że to się nadaje do picia? Nie otruje mnie to? I jaka, że tak spytam, procentowość? ... - No, dość mocna to nalewka, a otruć się raczej nie można - roześmiał się młodzian.
Zaryzykowałam. Najpierw powąchałam. No, jedzie cebulą i czosnkiem intensywnie. Obu składników w stanie surowym nie przyswajam generalnie. Ale chęć eksperymentu jest. Maleńki łyczek... Nie jest to raczej trunek z gatunku ulubionych. Moc jest natomiast zdecydowanie. - Zamówiłaś, to pij! - rzecze Małż. Na cztery raty zażyłam. Paliło, chyba nawet bardziej niż pieprzówka...
Muszę się przyznać, że następujący po obiedzie spacer po parku oliwskim przeszłam wężykiem...
Jeżeli, zgodnie z tym, co powiedział kelner, chrzanówka jest jeszcze bardziej ostra, to nie bardzo rozumiem gust ukochanego Szwagra... Ale wybierzemy się ponownie gdzieś we wrześniu, by spróbować. Uprzednio upewniwszy się telefonicznie, że jest!
Twój post dowodzi, że nie każdy alkohol szkodzi. Dla Męża najlepsze życzenia Urodzinowe. Sto Lat. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW imieniu jubilata serdecznie dziękuję.
UsuńDziekuję. Nalewki warto w małych ilościach pic, bo zdrowe i bez żadnej chemii.
OdpowiedzUsuń