Tak zawsze lubiłam ten miesiąc, bo krótki, i nawet udawało się to i owo przyoszczędzić.
Rok temu Tatkę w lutym trafiło. A teraz Małża.
Wyszedł jak zwykle po dwudziestej drugiej , by odsikać i odkupczyć psa. Po niespełna minucie usłyszałam jakiś huk, a potem jęki straszne... Wyjrzałam na balkon. Leży mój Osobisty na wznak... Na schodkach. A raczej na podjeździe dla wózków.
Wybiegłam w kapciach. - Co się stało?!
Szeptem scenicznym odpowiedział: - Era zobaczyła kota, szarpnęła i mnie przewróciła! Poleciałem prawą stroną na barierkę metalową. Nie mogę swobodnie oddychać... Ale zaraz mi przejdzie.
Nie przeszło! Wzbraniał się z kwadrans przed wezwaniem pogotowia, w końcu uległ. On karetką, ja za nim taksówką. Na SOR-ze, na szczęście, nie za wiele nagłych przypadków.
Rentgen wykazał pięć złamanych żeber! Z tego względu konieczna hospitalizacja, by monitorować płuca.Czy się woda nie gromadzi...
Czeka mnie maraton między Mamidłem a Małżem... Era ,,zapadła się w swoje jestestwo''. Chyba ma świadomość, co spowodowała....
Gdy sanitariusz oznajmił, gdzie Małż zalegnie, oblazły mnie ciarki. To samo piętro, gdzie leżał rok temu Tatko. Chirurgia ogólna. Na szczęście inny pokój, bo tego samego bym chyba nie wytrzymała... Przez skojarzenie!
Ponoć wczoraj był światowy Dzień Kota. Dziwicie się, że kotów nie znoszę?!
To rzeczywiście przykry i paskudny wypadek, bardzo współczuję, na szczęście Twój mąż jest zdrowym silnym mężczyzną, zniesie ten ból, żebra się zrosną, a Tobie na pewno dzieci pomogą, trzymajcie się!
OdpowiedzUsuńDwa razy pisałem mądrości ale źle doczytałem kod z obrazka i poszło w komin. Teraz już tylko życzę Wam cierpliwości i zdrowia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Szybkiego powrotu do zdrowia dla męża, siły dla Ciebie!Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńKochana, będzie dobrze. Twój mąż to silny, zdrowy mężczyzna więc nie ma innej opcji. Trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia i dużo siły i cierpliwości dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńDołączam się.
OdpowiedzUsuńOjej, ale pech:(( Dużo zdrówka dla męża i szybkiego powrotu do domu.
OdpowiedzUsuńA dla Ciebie dużo siły na kursowanie między domem a szpitalem:)
Ojej, ale dostaniesz w kość!!! No niestety, nacierpi się Twój mąż., nie ma cudów. To cholernie bolesna sprawa- kiedyś miałam tylko obtłuczone, a przez 2 miesiące ledwo żyłam-ból właściwie przy wszystkim. Myślę, że długo Go tam nie potrzymają, góra tydzień, jeśli nie będzie się zbierać woda.
OdpowiedzUsuńW razie czego to będą ściągać. Trzymaj się dzielnie, nie panikuj, że to ten sam oddział. Życz mężowi zdrowia i cierpliwości ode mnie.
Miłego;)
Trzymaj się Dzielna Kobieto! A Mężowi szybkiego powrotu do domu życzę. Szpitale jakoś też mi się niemiło kojarzą...
OdpowiedzUsuńA wiesz, ja też kotów dziwnie nie lubię, choć jeden taki firmuje mojego bloga i sentyment do niego mam taki nieziemski, że innej wizytówki sobie nie wyobrażam...
Ściskam mocno i trzymam kciuki
Pisałaś na moim blogu w komentarzach 5 żeber i myślałam że to twoje. Chyba by dla ciebie i ogólnie byłoby to jeszcze gorsze nieszczęście. Rychłego powrotu do zdrowia dla twojego Małżonka a dla ciebie dużo siły psychicznej i fizycznej. Teraz szczególnie dbaj o siebie . Jesteś przecież tym motorem w rodzinie bez którego dopiero byłaby klapa ogólna. Przytulam cię bardzo serdecznie
OdpowiedzUsuńzdrowia dla Małża i cierpliwości dla Ciebie:*
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze!
Czemu kotów, jak pies zawinił????? Biedny Małż - oddech cięzko łapać z takimi zeberkami. Mój sasiad rottwailera prowadzał i ten przy huku petardy złamał mu podstawe czaszki - ot pies mózg ma czasem w nogach... Małe piesie bezpieczniejsze dla starszych osób.
OdpowiedzUsuńWspółczuje i trzymam kciuki. jednak - co sobie odpocznie i wylezy - to jego, nie?
teraz rozumiem twój komentarz u mnie, rozumiem i współczuję...
OdpowiedzUsuńWspółczuję i Tobie, i Mężowi. Oby jak najszybciej i bez komplikacji wracał do zdrowia !
OdpowiedzUsuńA co do kotów, to przypomnę tylko przysłowie "Cygan zawinił, konia powiesili"- co kot winien, że pies za nim chciał gonić ?
Serdecznie współczuję Mężowi i Tobie! Z całego serca życzę powrotu do zdrowia ,a Tobie Zgago wiele siły i wytrwałości w tym trudnym czasie.Mimo wszystko jednak protestuję przeciwko pretensji do kotów! Zdaje się ,że to pies rzucił się za kotem a nie przeciwnie.Bardzo lubię zarówno psy jak i koty,chociaż każde z tych zwierzaków jest zupełnie inne...Wszystkie stworzenia małe i duże to nasi bracia mniejsi...Jeszcze raz ,zdrowia ,siły i wytrwałości- trzymam kciuki, pozdrawiam . Choinka
OdpowiedzUsuńNie dziwimy się...
OdpowiedzUsuńA Małżu życz zdrowia,
Dziękuję za duchowe wsparcie! Koty może rzeczywiście skrzywdziłam... Są jednak dla mnie źródłem codziennych stresów.
OdpowiedzUsuńUuuu, piec zeber... cholerny bol pewnie.
OdpowiedzUsuńZgago, zdrowia Malzowi serdecznie zycze, niech szybko sie goja te zeberka.
A Tobie zycze wytrzymalosci i hartu ducha, nie zalamuj sie.
teraz niech koty szkody odrobią - okładanie kotami pomaga na różne bóle w kosciach:-) Nie wiem tylko co ten twój bidok na kota w łóżku. Żeby kociak jeszcze - a tu futrzak solidny potrzebny...
OdpowiedzUsuń:( Ojej! Szybkiego powrotu do zdrowia Małżowi życzę. A Tobie dużo wytrwałości.
OdpowiedzUsuńJa się własnie dowiedziałam, że zmarła mama narzeczonego mojej siostry -zupełnie nagle. Cholerny luty :(
Nie złość się na koty (pisze kociara), będzie dobrze, będę trzymała kciuki ja i inni. Straszny pech, ale na pewno szybko wydobrzeje,
OdpowiedzUsuńCierpliwości i nie rozrywaj się na dwoje!
Oj, jak mi przykro! Niech się kuruje a Tobie sił życzę
OdpowiedzUsuńsponiewierał mężulem zwierz nieokiełznany :)
OdpowiedzUsuńszybkiego pozrastania życzę
Sponiewierał, aliści!
OdpowiedzUsuńWszystkie baby to krypto-siłaczki...
OdpowiedzUsuńNie chcem, ale muszem!
OdpowiedzUsuń