Nie wyszło w Walentynki, nie udało się 8 marca, dziś w końcu wypaliło!
Może trochę dziwnie w Święta się udawać do restauracji, gdy wszyscy po domach z rodzinami ucztują. Ale przynajmniej o wolny stolik łatwo! Do tego stopnia zresztą, że podczas spaceru do celu próbowano nas na wszelkie sposoby namówić na wstąpienie do co najmniej pięciu lokali.
Cel natomiast znajdował się na rogu Piwnej, tuż koło kościoła Mariackiego. A imię jego ,,Mon Balzac''. W jakiś sposób Asia maczała palce w wyborze. Czy bywała osobiście nie wiem, ale to był strzał w dziesiątkę.
Wnętrze może nie zachwycające od progu, ale na pewno z duszą. Delikatna muzyka w tle (nie do końca francuska, co by sugerowała nazwa, ale za to w naszych klimatach), ładnie nakryty stolik, dyskretna i grzeczna obsługa w postaci sympatycznego i schludnego młodzieńca.
Dania w menu opisane na tyle szczegółowo, że nie ma obaw o otrzymanie kota w worku. Małż jeść nie chciał, ale zdecydował się na szarlotkę z lodami. Ja wybrałam ,,sałatkę francuską'', chcąc odpocząć od ciężkawego jednak nieco repertuaru z Wielkanocnego stołu w domu.
Troszkę się obawiałam tego, co otrzymam, ale zupełnie niepotrzebnie. Potrawa leciutka, prawie jak deser, bo w sałatce gruszka, winogrona, pestki prażone z dyni i słonecznika, dressing malinowy. Dla przełamania słodyczy pyszny pleśniowy ser. Popiłam bardzo smacznym białym wytrawnym winem.
Zasłodzony na amen Małż zaordynował sobie na koniec gorzką herbatę, ja natomiast maciupeńkie pyszne espresso con panna, czyli ,,z czapką z bitej śmietany''.
Rzadko zdarza mi się wyjść z lokalu gastronomicznego w pełni ukontentowaną. Tym razem jednak tak było. Już wiemy, gdzie z czystym sumieniem możemy zaprosić Sister i Szwagra, gdy przybędą w czerwcu.
I miło było doczekać się po 36 latach małżeństwa tak romantycznego wieczoru.... Dziękuję, Małżu!
Prima Aprilis?
OdpowiedzUsuńO, to wielkie gratulacje z okazji tak wspaniałej rocznicy.
OdpowiedzUsuńMy wczoraj dopiero 31 ;-)
Miło:)
OdpowiedzUsuńfajnie:)
OdpowiedzUsuńp.s. dziękuję za mailowe wskazówki "wieszoczymmówię":)
Az wierzyć się nie chce, że czekałaś na to tak długo.
OdpowiedzUsuńZnając twego męża z opisów ośmielę się powiedzieć - Zgago ściemniasz,
Pozdrawiam
Były inne przyjemności przez te lata, ale zaproszenia na kolację nie było. Nie ściemniam.
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy! Jeśli mogę pomóc, to czemu nie?
OdpowiedzUsuńDo rocznicy jeszcze troszkę, 11 czerwca, tym razem to było z okazji imienin.
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie! Tym cenniejsza inicjatywa...
OdpowiedzUsuńA żebyś wiedział!
OdpowiedzUsuń